Rozdział 12
Nie widywaliśmy się z Jankiem codziennie, pisał za to każdego dnia. Ja jak dotąd ograniczałam się do odpisywania na wiadomości. Nie odważyłam się odezwać pierwsza, choć wiedziałam, że na to czekał. Chyba podświadomie próbowałam ochłodzić nasze stosunki. Ada przeciwnie, co chwilę wyskakiwała z jakimś nowym pomysłem na spędzenie wspólnie czasu. Spędzenie oczywiście we troje, bo jak twierdziła, nie nacieszyła się jeszcze synem. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że skoro tak, to ja nie jestem im do niczego potrzebna. Ona uważała, że jesteśmy jak siostry, a czas z rodziną jest świętością. Nie wiedziałam, skąd przychodziły jej do głowy te teksty, ale nie miałam powoli argumentów. Na każdy mój sprzeciw, znajdowała rozwiązanie. Czasem zastanawiałam się, czy jej nie chodziło po głowie dokładnie to, co Jankowi. Znałam ją jednak zbyt długo by wierzyć, że chciałaby takiej synowej.
Ten wieczór planowałam siedzieć w domu. Po pracy wstawiłam pranie i ogarnęłam najpilniejsze sprawy. Takim sposobem o dziewiętnastej byłam już wolna i mogłam wziąć kąpiel. Nie lubiłam snuć się po domu w szlafroku, dlatego założyłam krótkie spodenki i luźny top. Z książką położyłam się na kanapie, ale zanim zdążyłam dokończyć pierwszy rozdział, ktoś zapukał do drzwi. O tej porze mogła to być tylko Ada. Niezadowolona poszłam otworzyć. Za drzwiami zastałam nie przyjaciółkę, a jej ukochanego syna.
–Janek? – zapytałam głupio. – Byliśmy umówieni?
–Nie. Przeszkadzam? – Nie ukrywał spojrzenia na mój strój.
–Stało się coś? – Nie wypuściłam nawet na moment klamki.
–Nie – uśmiechnął się nieśmiało i dopiero teraz sięgnął po papierowe torby stojące przy ścianie. – Może zjemy kolację? Kupiłem makaron i winko – przechylił lekko głowę, na co w głos się zaśmiałam i skinieniem głowy zaprosiłam go do środka.
Czułam się trochę skrępowana tym, jak w tamtym momencie wyglądałam, ale Janek dość sprawnie dał mi odczuć, że nie robi to na nim wrażenia, choć czułam, że zerka mi na cycki, które bez stanika czuły się dość luźno. Zanim Janek wypakował jedzenie z toreb, przyniosłam kieliszki i sztućce. Zapach spaghetti w kilka sekund wypełnił salon i poczułam głód. Od razu dostałam solidną porcję i oczywiście całusa w czoło. Jedliśmy w milczeniu. Janek kilka razy zabierał się do rozmowy, ale chyba nie wiedział jak zacząć. Sama nie wiedziałam, czy się odezwać, czy poczekać aż uzna rozmowę za konieczną.
–Jak ci smakuje? – zagadnął obojętnie, na co się uśmiechnęłam.
–Bardzo dobre – podniosłam lekko wzrok. – Skąd to?
–Z Feliciano.
–Świetne.
–Może następnym razem sam ci coś przygotuję – uniósł kieliszek z winem. – Mistrzem świata nie jestem, ale coś tam umiem.
–No proszę – stuknęłam swoim kieliszkiem w jego i zamoczyłam usta w pysznym trunku. – Moja kuchnia stoi otworem – dłonią wskazałam drzwi. – Zapraszam, tylko wcześniej będziesz musiał sam zrobić zakupy – mrugnęłam okiem, na co słodko się zarumienił.
–Żaden problem – powoli wstał i zabrał talerze. Kiedy wrócił, miał ze sobą nie tylko kolejną butelkę, ale też pudełko z ciastem, oczywiście tiramisu, które ubóstwiałam. Chyba to zauważył, bo podał mi talerzyk z ogromną porcją. – Smacznego.
–Będę gruba – westchnęłam ze wzrokiem utkwionym w deser.
–Nie będziesz, szybko spalisz – próbował opanować uśmiech, ale marnie mu to wychodziło. – Pomogę.
–Nie tucz mnie, to i pomoc nie będzie potrzebna.
–E tam – usiadł nieco bliżej niż ostatnio i oparł moje stopy o swoje kolana. – Najpierw przyjemność z jedzenia, później ze spalania. Same korzyści, nie sądzisz? – upił łyk wina i zaczął masować moje stopy. Miałam ochotę głośno mruczeć, bo robił to fenomenalnie, ale powstrzymałam się. Nie odpowiedziałam, pokręciłam jedynie glową i spróbowałam w końcu ciasta.
Znów zamilkliśmy, ale ja wiedziałam, że to kwestia czasu. Złapałam się na tym, że umiałam rozpoznać jego nastrój po oddechach i spojrzeniach. Dziś wyjątkowo oddychał szybko i błądził oczami tak, żeby patrzeć na mnie jak najkrócej. Przewidywałam coś złego, ale nie chciałam dopytywać. Po jego ostatnich sprzeczkach z Adą, mogłam się spodziewać wszystkiego.
–Powiesz mi coś? – zapytał dość nagle Janek i nieco mnie zaniepokoił.
–Co?
–Jak było z tobą, mamą i ojcem? – odstawił kieliszek i przesiadł się tak, by siedzieć do mnie przodem. Oczywiście nie przestał masować mi stóp.
–Jak jak?
–Pokłóciłaś się z mamą przez ojca, nie?
–Tak – odparłam, wiedząc, że bez sensu jest kłamać.
–Przespałaś się z nim – stwierdził zamiast zapytać, i to mnie akurat zabolało.
–Nie. – Patrzył na mnie przenikliwie. – Ale Ada myśli, że tak. Nie mam jak tego udowodnić.
–To jak było? Oni mówią każde co innego, chcę poznać prawdę.
–Ode mnie? – zaśmiałam się i wzięłam z szafki swój kieliszek. – Znamy się z twoimi rodzicami od bardzo dawna. Przyjaźniłam się z Adą od szkoły. Nie przepadałam za twoim starym i od początku mówiłam Adzie, że to nie jest facet dla niej, no ale ona się zakochała. Był strasznym babiarzem, zawsze kręciło się koło niego mnóstwo lasek. Nie wiem czy sypiał z nimi wszystkimi, nie przyłapałam go, ale to było powodem wszystkich spięć między twoimi rodzicami. Ada zaszła w ciążę jeszcze przed osiemnastką. Domyślasz się jacy byli szczęśliwi, co? – nieśmiało przytaknął, lecz się nie odezwał. – Później nasze relacje nieco się rozluźniły. Ona zajmowała się tobą, ja poszłam na studia w innym mieście.
–I co dalej? – W odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
–Nie odzywałyśmy się do siebie, każda poszła w inną stronę i tyle. Nawet nie wiedziałam, że wyjechaliście do Stanów. Ja po studiach wróciłam tutaj i pewnego pięknego wieczoru spotkałam w knajpie twojego starego. Siedział przy barze sam i to on mnie pierwszy zauważył. Dosiadłam się, wypiliśmy piwo. Opowiadał mi o Adzie, o tobie, Boże, jak on się tobą zachwycał, nie sądziłam, że umie w taki sposób o kimś mówić. Powiedział, że Ada z tobą pojechała na weekend do jej rodziców, a on został, bo miał jakąś pilną robotę. W tej knajpie transmitowali mecz i wyszliśmy, bo nie dało się gadać. Zaraz za drzwiami spotkaliśmy Adę. Nie słuchała tłumaczeń, nie wierzyła w żadne słowo. Ona wyrobiła sobie teorię i w nią uwierzyła. Kurtyna – po tych słowach wypiłam cały alkohol z kieliszka. – Nigdy nie spałam z twoim ojcem, nawet przez myśl mi to nie przeszło, ale ona do dziś wierzy, że coś było.
–Wiesz, że on od ich rozstania nie był z żadna kobietą? Nawet na kawę z żadną nie poszedł.
–No nie uwierzę.
–Serio. Wiele razy pytałem dlaczego, przecież to młody facet, mógłby jeszcze ułożyć sobie życie, ale on zawsze mówił, że czeka na mamę.
–Odebrał jej dziecko i zrobił wszystko, żeby nie dostała wizy! – krzyknęłam oburzona. – Tak według ciebie wygląda miłość do kobiety?
–Tak ci powiedziała?
Zaniemówiłam i przez chwilę patrzyłam w sam środek jego źrenic. Nie rozumiałam tego pytania.
–Co ty chcesz powiedzieć?
–Mama nie stawiła się na spotkanie w sprawie wizy. Zrobiła to na złość ojcu, bo myślała, że mnie mu odbierze. Że jak ona nie będzie mogła wyjechać, to ja zostanę, a on zobowiązany kontraktem poleci i nie wróci. Problem polegał na tym, że ojciec nie miał ograniczonych praw i zdecydowałem się wyjechać z nim.
–Zadowolony jesteś z siebie?
–Nie. Ale wtedy czułem, że robię dobrze. Nie odezwała się do mnie przez rok! – W jego ślicznych oczach błysnęły łzy i ujął mnie tym.
–Wiem, spotkałam ją jak już była po odwyku. Każdy popełnia błędy.
–Wiem, dlatego przyjechałem. Myślisz, że będą jeszcze razem?
–Myślę, że nie. Za dużo przykrych słów padło między nimi.
–Kochają się.
–To nie zawsze pomaga – zabrałam nogi i schowałam je pod kocem. Janek czule się do mnie uśmiechnął i po odstawieniu kieliszka przytulił twarz do mojego brzucha. Wsunęłam palce w jego włosy i delikatnie nimi poruszyłam.
–A my będziemy razem? – uniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Ja unikałam patrzenia na niego, bo nie mogłam mu szczerze odpowiedzieć.
–Nie będziemy, Jasiu – przycisnęłam jego głowę do siebie i zaczęłam go w nią drapać. – Ty potrzebujesz młodej energicznej dziewczyny, nie mnie.
–Miłość nie wybiera – podciągnął bluzkę i cmoknął mnie w pępek, po czym przyłożył policzek do nagiej skory.
–Ale my możemy wybrać.
–Spróbujmy – szepnął i jeszcze mocniej się we mnie wtulił. Tym razem nie odpowiedziałam. Lekko się zsunęłam i oparłam głowę o miękką poręcz. Moje myśli krążyły wciąż wokół tego samego. Ważyłam w myślach wszelkie za i przeciw. Za były tylko uczucia, ale czy mogłam się na tym opierać. Przecież wiedziałam, że z jego strony to wcale nie na tak długo jak mówił. Byłam od niego wystarczająco dużo starsza, że za kilka lat byłabym już stanowczo za stara na cokolwiek. Pierwszy raz w życiu zaangażowałam się w relację z facetem i od razu musiałam trafić na tak solidną ścianę jak wiek. Do tej pory nie miałam szczęścia do facetów, a może to oni do mnie nie mieli szczęścia? Nie wiedziałam i bałam się ryzykować.
Wieczór spędziliśmy w klimatach romantyczno-głaszczących. Janek bardzo starał się pokazać, że nie zależy mu na seksie, a na mnie, ale ja nie byłam głupia, dobrze wiedziałam, na co liczył i szkoda mi go było za każdym razem, kiedy dawałam mu do zrozumienia, że to jeszcze nie odpowiedni moment. Nie wiedziałam, czy na to będzie kiedyś dobry moment. W głowie miałam taki bałagan, że nie byłam w stanie z pewnością stwierdzić, czy chce mi się siku, a co dopiero czy chce wciągać chłopaka w świat podstarzałej singielki.
Janek podniósł głowę z mojego brzucha i z niewinnym uśmiechem zawisł nad moją twarzą. Podobał mi się, to umiałam stwierdzić. Przyglądał mi się na tyle długo, że zaczęłam się rumienić, a na tyle krótko, że nie zdążyłam zareagować. Powoli sie na mnie położył i wsunął dłoń pod moje plecy. Nie musiał robić niczego więcej. Uśmiechnęłam się i objęłam dłońmi jego szyję. Z rozgrzanej emocjami skóry uniósł się piękny, ostry zapach, który zawładnął moimi zmysłami. Przyciągnęłam go nieznacznie do siebie i sama zaczęłam całować. Był smakowity i taki inny. Stanowczy, aczkolwiek uległy i za każdym razem kiedy go hamowałam, poddawał mi się. Lubiłam go właśnie takiego. Nasze pocałunki z chwili na chwilę zyskiwały na intensywności, a coraz głośniejsze oddechy przyjemnie łaskotały mokre wargi. Z nerwów bolał mnie brzuch, a kiedy Janek usiadł, podnosząc przy okazji mnie, nie dałam rady i sama zaczęłam go rozbierać. Najpierw tylko wsunęłam dłonie pod jego koszulkę, ale jego mruknięcie było jednoznaczne. Pociągnęłam brzegi materiału i z satysfakcją spojrzałam na jego ciało. Trafił mi się okaz i nie potrafiłam ukryć tego, że mi się cholernie podobał. Położyłam dłonie na jego piersiach i delikatnie poruszyłam palcami. Patrzyłam mu w oczy i czułam jak wsuwa dłonie pod moją bluzkę. Czekałam aż ją ze mnie zdejmie, ale nie spieszył się. Zacisnął dłonie na mojej talii i pociągnął mnie lekko na siebie. Zatrzymałam się tuż przed jego twarzą. Patrzyliśmy na siebie zachłannie, wręcz wygłodniale. Nasze twarze już się dotykały, ale my nie robiliśmy niczego więcej. Wdychaliśmy swoje oddechy, karmiliśmy się spojrzeniami. Każda sekunda tak blisko siebie była warta ryzyka. Uwodziliśmy siebie i tęskniliśmy. Ja tęskniłam za jego smakiem, za dotykiem i czułością, która w jego wykonaniu była spełnieniem marzeń niejednej kobiety. Przygryzłam lekko wargę i zanim się obejrzałam, miałam już na sobie usta Janka. Całował mnie głęboko, brutalnie. Traciłam oddech i rozum, kolejny zresztą raz. Było coraz lepiej, coraz głośniej i tonęłam w coraz ciaśniejszym uścisku. W końcu Janek zdecydował się pozbawić mnie ubrań. Pomogłam mu w tym, ale nawet na sekundę nie opuścił wzroku. Ciągle mnie całował i dopiero kiedy jego usta osunęły się na moją szyję, poczułam, że to jest ten moment. Niestety jego telefon postanowił wybić nas z rytmu na tyle skutecznie, że oboje się zatrzymaliśmy.
–Twoja mama – szepnęłam, lekko jeszcze dysząc.
–Skąd wiesz? – śmiesznie zmarszczył brwi.
–Wiem jaki masz ustawiony na nią dzwonek. – Zasłoniłam się i sięgnęłam bluzkę. Od razu ją założyłam i zeszłam z kolan Janka. – Zadzwoń, może to ważne.
–Ty jesteś ważna. – Zdążył złapać mnie za rękę, zanim odeszłam.
–Ona też – odparłam dość smutno – nie zaniedbuj jej dla mnie.
Zostawiłam go samego i zamknęłam się w łazience. Wciąż cała pulsowałam i nie było to tylko podniecenie. Byłam przejęta tym ,co się mogło stać. Ja się tego cholernie bałam, jakby miał być moim pierwszym. Chyba najbardziej obawiałam się tego, że on się zawiedzie, że inaczej to sobie wyobraża, a ja nie wiedziałam jak sobie wyobraża, czego oczekuje i czy w ogóle czegoś oczekuje. Odetchnęłam i opłukałam dłonie chłodną wodą, po czym wyszłam i nasłuchiwałam rozmowy Janka. Przytakiwał co chwilę, a kiedy mnie dostrzegł, przepraszająco się uśmiechnął. Usiadłam wygodnie na kanapie i wzięłam do ręki kieliszek z winem. Przyglądałam się chodzącemu po salonie Jankowi, a gdy skończył rozmawiać, łagodnie się do niego uśmiechnęłam.
–Przepraszam, mama pojechała na jakieś szkolenie i ostatni pociąg jej uciekł. – Janek klęknął przy mnie.
–Za co przepraszasz? – poczochrałam jego miękkie włosy. – Jedź po nią.
–Nie jesteś zła?
–Za co? – zaśmiałam się. – Leć i uważaj na siebie, co?
–Jasne – ostrożnie położył dłoń na mojej szczęce i przyciągnął mnie do siebie. Ten pocałunek nie był już tak intensywny, a jednak bardzo obiecujący. – Zobaczymy się jeszcze w tym tygodniu?
–Mam dużo zajęć, nie wiem czy…
–Ok – wtrącił. – Daj znać jak znajdziesz godzinkę na korki, co?
–Dam – szepnęłam i ponownie dałam się pocałować. Weszło mi to już w nawyk i wiedziałam, że niełatwo mi będzie się odzwyczaić.
Odprowadziłam go do drzwi, a kiedy założył buty, odwrócił się w moją stronę.
–Przepraszam – złapał się za kieszenie. – Zostawiłem na kanapie telefon, podasz mi, nie chcę już w butach…
–Jasne – od razu zawróciłam do salonu i złapałam leżące na oparci urządzenie. Kiedy mu je oddałam, nie wyszedł. Patrzył na mnie jakbyśmy mieli się rok nie zobaczyć i w końcu przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nie odsunęłam się, nie chciałam. Kiedy miałam go blisko, wszystko wydawało się prostsze. Niestety musieliśmy w końcu się od siebie oderwać i oboje zrobiliśmy to niechętnie. Janek na pożegnanie cmoknął mnie w czoło i po ostatnim długim spojrzeniu w oczy wyszedł. Od razu zrobiło się pusto i cicho. Przekręciłam zamek w drzwiach i bez humoru wróciłam na kanapę. Pachniała Jankiem, a może tylko tak mi się zdawało. Było mi wszystko jedno, przyniosłam z sypialni poduszkę oraz kołdrę i tę noc postanowiłam spędzić na kanapie, może mniej wygodnej niż duże łóżko, ale znacznie przyjemniejszej do spania.
CZYTASZ
Zepsuty liść akacji [ZAKOŃCZONA]
RomansInga prowadzi spokojne życie singielki przed czterdziestką. Nic nie zapowiada zmian, jednak aplikacja randkowa w jej telefonie i niespodziewane spotkanie dawnej przyjaciółki, to początek rewolucji. Dziękuję za okładkę @Paskuda_