Rozdział 31

78 15 2
                                    

Rozdział 31

Zasnęłam nad ranem i kiedy zadzwonił budzik, ledwo podniosłam powieki. Byłam za stara na takie przeboje. Oczywiście rozbudziłam się, kiedy Atom ruszył do drzwi i nie chcąc znów myć podłogi, wrzuciłam go na matę treningową leżącą w korytarzu. Zdążyłam, ale wiedziałam, że przed nami długa droga. Zwłaszcza teraz kiedy nie miał z nim kto siedzieć.
Po kawie która dziś mi wyjątkowo nie szła, ogarnęłam się i jeszcze przed pracą wyskoczyłam z Atomem na spacerek wokół bloku. Wracając natknęłam się na czekającego pod klatką Janka. Zatrzymałam się na jego widok, ale Atom był bardziej towarzyski. Od razu zaczął się szarpać i cieszyć. Janek spokojnie do nas podszedł i nawet na mnie nie spoglądając, kucnął przed podskakującym Atomem.
–Cześć, maluchu, jak się spało, co się śniło? – wziął go na ręce. – Hej – odezwał się do mnie.
–Hej. Co tu robisz?
–Przyszedłem do Atoma.
–Chcesz go zabrać?
–Chcę z nim zostać, jak pojdziesz do pracy. On mi nic nie zrobił, nie zostawię go.
–Nie ma takiej potrzeby – ostrożnie zabrałam mu psa. – Trzymaj się.
–Czekaj –stanął mi na drodze. – Nie przeszło ci?
–To nie jest dobre miejsce na takie rozmowy.
–A jakie jest dobre? – przechylił lekko głowę. – Inga, no przecież nie możemy się rozstać tylko dlatego, że mojej mamie się to nie spodoba. Jesteśmy dorośli, mamy prawo do szczęścia, nawet jeśli ona tego nie zrozumie i nie zaakceptuje.
–Mylisz się – odstawiłam psa na chodnik. – Nie chcę budować swojego szczęścia na jej żalu.
–Nie wszystkich da się zadowolić.
–Ale nie mogę tego robić ze świadomością, że ją krzywdzę.
–Wolisz skrzywdzić mnie, tak? Tak jest ci łatwiej? To chciałaś powiedzieć?
–Właśnie dlatego się zdecydowałam. Ty planujesz ze mną przyszłość, a ja…
–Ty nie – podsumował. – Powiedz tylko, od początku wiedziałaś, że to nie na długo, że mnie w końcu zostawisz, a moja matka jest tylko pretekstem, czy miałas nadzieję, że wyjdzie, no ale jednak seks ze mną to nie to, czego oczekujesz?
–Nie męcz mnie. – Zwiesiłam głowę i go ominęłam. – Przepraszam – rzuciłam już kilka kroków od niego i szybko poszłam do klatki. Nie poszedł za mną a byłam pewna, że to zrobi. W biegu nałożyłam Atomowi karmę do miski i po zgarnięciu torebki i kluczyków wyszłam z domu.
Liczyłam że praca da mi zapomnienie, ale gdzie tam! Wszystko mi go przypominało, wszystko mi się kojarzyło. Zachowywałam się jak zadurzona panienka, a nie dorosła kobieta.
–Pani profesor! – zawołał ktoś z końca klasy i odwróciłam wzrok od szyby. – Możemy wyjść?
–Jak się lekcja skończy.
–Ale dzwonek już był – zaśmiali się i dopiero wtedy usłyszałam, że faktycznie na korytarzu zrobiło się głośno.
–A tak, przepraszam, do widzenia. – Szum w klasie stał się donośniejszy, ale ja nawet od biurka nie wstałam. Dobra, musiałam przyznać, że Janek umiał zawrócić mi w głowie i robił to nad wyraz skutecznie, ale przecież nie zakochałam się w nim!
Po pracy od razu pojechałam do domu. W końcu byłam umówiona z Jankiem na korki. Spotkałam go już przed drzwiami i mimo że miał klucze, nie wszedł do mieszkania. Stał oparty ramieniem o ścianę i na mój widok delikatnie się uśmiechnął.
–Nie przeszło ci? – Kiedy tylko podeszłam, chwycił mnie w talii.
–Jan, to wszystko poszło w złą stronę – chciałam się odsunąć, ale tylko mocniej mnie przytrzymał i jednym palcem odgarnął mi włosy na ramię
–A która to jest ta zła strona? – nie zwracał uwagi na moje protesty i oparł usta na mojej szyi.
–Janek, przestań – odsunęłam się i otworzyłam wreszcie drzwi. – Miała być zabawa – jego szeroko otwarte oczy nie pomagały mi w ogarnięciu myśli. – Nie że chciałam się tobą zabawić, ale to nie miało być na poważnie.
–Mów za siebie. – Założył Atomowi szelki.
–Mówię. Myślałam, że rozerwiemy się, odstresujemy. Ale nie że ty będziesz przyszłość ze mną planował. – Wodziłam za nim wzrokiem, kiedy chodził wokół mnie.
–Kochanie – zatrzymał się przy drzwiach. – Ja od początku mówiłem, że chcę poważnego związku. Powiedz słowo, a jutro zaklepię nam termin ślubu.
–Przestań – westchnęłam bezsilnie i zdjęłam buty.
–Ja jestem gotowy. – Przyciągnął mnie za rękę i pocałował. – Powiedz tylko, że chcesz, a jeszcze dziś poinformuję rodziców. Ja się nie boję, a ty?
–A ja się właśnie boję – odparłam poważnie, a kiedy Janek wyszedł z Atomem, zamknęłam oczy. — O ciebie się boję, idioto – dopowiedziałam szeptem i dopiero po chwili spojrzałam na zamknięte drzwi. – Czego tu nie rozumieć, na Boga?
Zanim wrócili, poszłam się przebrać i zrobiłam nam kawę. Poszczekiwanie Atoma usłyszałam już z klatki schodowej i nie potrafiłam się nie uśmiechnąć. Kucnęłam, kiedy maluch pocieszenie do mnie dreptał i od razu wycałowałam jego pyszczek. Oczywiście do całowania nadstawił się też Janek, ale do niego się tak nie wyrywałam. Odstawiłam Atoma na podłogę, a kiedy wstawałam, Janek uniósł mnie i usiadł na kanapę. Od razu posadził mnie na sobie i przyciągnął tak, że oparłam o niego ręce.
–Czym się martwisz? – spytał po chwili, kiedy nie pozwoliłam mu się przytulić.
–Tobą. Twoim życiem, zmarnowanym życiem, bo przy mnie nic dobrego cię nie czeka. – Nie odpowiedział. – Bardzo się od siebie różnimy, chcemy i potrzebujemy innych rzeczy, interesujemy się czymś innym.
–Ja interesuję się tobą – pociągnął mnie znów na siebie. – To chyba dobrze, że nie jesteśmy do siebie podobni, mamy przed sobą całe życie na odkrywanie siebie.
–Jan, życie masz przed sobą ty. Nie oszukujmy się, kiedy ty będziesz dojrzałym facetem, za którym oglądać się będzie masa kobiet, ja będę przed emeryturą. Teraz dla ciebie to nic takiego, ale uwierz, za kilka lat to się zmieni. Co wtedy zrobisz?
–Nic, dalej będę cię kochał – próbował mnie pocałować.
–Jan! – odsunęłam się na siłę. – Ja mówię poważnie.
–Ja też. Inguś, jak będziesz mieć sześciesiąt lat, ja będę miał pięćdziesiąt.
–Czterdzieści pięć. – Poprawiłam go.
–Żadna różnica.
–Mylisz się – wstałam z jego kolan.
–Kochanie – stanął naprzeciwko mnie i delikatnie położył na moich biodrach same palce. – Czy my musimy teraz o tym rozmawiać? Nie możemy cieszyć się z tego, że jest nam razem dobrze, że ciągnie nas do siebie i że potrafimy ze sobą naprawde być? Mamy teraz się martwić, że być może kiedyś coś się zjebie? Przecież tego nikt nie wie. Najlepsze pary rozlatują się w najmniej oczekiwanych momentach i co? My mamy przez to nawet nie spróbować? Serio właśnie teraz chcesz się o to martwić? – odważniej mnie do siebie przyciągnął i od razu mu się poddałam.
–Martwię się – patrzyłam mu w oczy. – O ciebie, o Adę.
–A ty? – lekko mna zakołysał. – Gdzie w tym wszystkim jesteś ty? Twoje szczęście, twoja radość, miłość? – dodał niepewnie..
–Nie liczę na miłość jak z filmu.
–To zależy o jakim filmie mówimy. – Z zadziornym uśmiechem wsunął dłoń pod moją bluzkę.
–No naprawdę – starałam się wymigać. – Ja tu mówię o swoich obawach…
–A ja staram się je właśnie rozwiać – pociągnął mnie mocno w górę i oparł twarz o mój biust. – Obiecuję, że zaraz o wszystkim zapomnisz.
Dotrzymał słowa. Zanim jeszcze położył mnie na łóżku, nie miałam w głowie niczego. Jego usta powoli schodziły coraz niżej, żeby ostatecznie zatrzymać się na moim biuście. Mruczał jakby chciał wyrazić tym swój zachwyt i delikatnie objął go dłońmi. Przymknęłam powieki i dałam się rozpieszczać. Dziś był wyjątkowo subtelny. Nie spieszył się, powoli przesunął palcem po odstającym sutku i objął go miękkimi ustami. Spięłam mięśnie z wrażenia i lekko rozchyliłam nogi. Nie musiałam mówić, na co mam ochotę. Dobrze to wiedział i szybko tę wiedzę wykorzystał. Czułam go coraz niżej, a kiedy jego palce zacisnęły się na moich biodrach, swoimi zakryłam biust. Jeszcze nigdy zabawa własnymi cyckami nie dawała mi tyle radości. Przygryzłam wargę i pozwoliłam mu zdjąć z siebie bieliznę. Zrobił to wyjątkowo powoli. Jakby sam widok sprawiał mu przyjemność. Czułam, że po tych kilku dniach osobno dopadnie do mnie jak wygłodniały napaleniec, ale nic z tych rzeczy. Ostrożnie oparł usta o moje łono i czułymi cmoknięciami przesuwał się na boki, a później coraz wyżej aż dotarł do pępka. Uwielbiałam dotyk właśnie w tym miejscu i on to wiedział. Kiedy się ode mnie oderwał, wyobraziłam sobie co zrobi i kolejny raz przewidziałam jego ruch. Wsunął koniec języka w mój pępek i lekko nim poruszył. Zaśmiałam się i wsunęłam palce w jego włosy. Były miękkie i z przyjemnością się nimi bawiłam. Usta Janka w końcu zawędrowały nieco niżej. Robił wszystko tak, jakby się mnie bał - z wyczuciem i nieśmiałością. Zaczął całować wnętrze moich ud, ale za dobrze go znałam, wiedziałam co to oznaczało. Zanim nasyciłam się jego dotykiem, poczułam jak przesuwa palcem po najwrażliwszym miejscu. Jęknęłam cicho i lekko spięłam mięśnie. Musiał to zauważyć i teraz trochę odważniej poruszył opuszką. Było idealnie. Mocno, ale nie za mocno, delikatnie lecz wyczuwalnie. Ten chłopak ładował mnie jakąś dziwną energią, która uwalniała się ze mnie tylko przy nim. Uniosłam biodra, gdy w końcu zaczął to robić ustami. To w nim uwielbiałam, jakby czytał w moich myślach, bo jak dotąd nigdy nie musiałam mu mówić, czego chcę, a czego nie, on to po prostu czuł. Wyprężyłam ciało, gdy pomagając sobie palcami, zdobył mój kolejny czuły punkt. Wyślizgiwał się w mokre wnętrze najpierw powoli, niepewnie. Nie wychodził od razu. Zatrzymywał się i kilkoma ruchami dociskał do mnie dłoń. Byłam w raju. Moje stęknięcia były coraz głośniejsze, a przyjemny ból w podbrzuszu nasilał się z chwili na chwilę. Janek dobrze wiedział co to znaczy. Wystarczyło, że lekko dotknęłam jego głowy, a już miałam na sobie jego usta. Całował mnie głęboko i bez przerwy na oddech, brutalnie, zupełnie inaczej niż zwykle. To, co działo się między moimi nogami było subtelne i czułe, a tu proszę, chyba dla równowagi postanowił pokazać co potrafi. Uwodził mnie za każdym razem od nowa i nie chciałam z tego rezygnować. Kciukiem zahaczył nabrzmiałą już łechtaczkę i zaczął zataczać na niej kółka. Nie mogłam tego znieść, zaciskałam powieki i próbowałam opanować ciało, ale to jak walka z żywiołem. Nie dawałam mu rady. Pieprzył mnie palcami, pieprzył ustami, a ja marzyłam o nim jeszcze bardziej. Zaczęłam cicho popiskiwać i uchyliłam powieki. Błękit oczu przede mną był idealnym tłem do tego orgazmu. Nie przerywając spojrzenia, rozchyliłam lekko usta i w końcu fala gorąca zalała moje ciało. Usta Janka hamowały moje odgłosy, a palce wewnątrz mnie jeszcze silniej na mnie naparły. Wierzgałam, chcąc się jak najszybciej wyswobodzić, ale nie pozwolił mi na to i dopiero gdy zaczęłam go gryźć, lekko się odsunął.
–Dobra, już – zaśmiał się i przesunął językiem po mojej wardze. – Kocham cię zjeść.
–Wyjdź ze mnie – wydyszłam ciężko i wtuliłam głowę w poduszkę. Zrobił to, ale nie odsunął się za bardzo. Ułożył się wygodnie między moimi nogami i po wsunięciu rąk pod moje plecy oparł policzek na brzuchu. Co chwilę podnosił głowę, całował mnie i ponownie się kładł. Było w tym coś miłego.
–Obiecasz mi coś? – szepnął jakby zaspany i podniósł się tak, by móc spojrzeć mi w oczy.
–Aż się boję– zażartowałam.
–Obiecaj.
–Mogę obiecać. że się postaram.
–To nie to samo – podparł się na rękach i zawisł nad moja twarzą.
–Obiecuję.
–Nigdy, ale to nigdy więcej nie wspomnisz o rozstaniu. – Chciałam się odezwać, ale tylko pokręcił głową. – Nie mówię o takim definitywnym rozstaniu, bo nie wyszło, tylko o tym cotygodniowym- musimy się rozstać, bo Ada, bo ty, bo coś tam.
–Ale to chyba jest ważne.
–Nie – odparł poważnie i podciągnął mnie tak, że siedziałam na jego biodrach. – Jeśli traktujesz to jak zabawę, to mi to powiedz, ale jeśli choć trochę na poważnie, to po prostu bądźmy ze sobą.
–Ale ty też mi coś obiecaj.
–Obiecuję.
–Bez zastanowienia?
–Bez – nieprzerwanie patrzył mi w oczy.
–Nie powiesz o nas twojej mamie. – Na moje słowa mocno odchylił głowę. – Nie zrobisz tego bez mojej wiedzy i zgody. Jeśli kiedyś przyjdzie moment, że będę chciała to zrobić, powiem ci.
–Po co komplikować?
–Janek, wyobraź sobie że masz córkę – od razu się uśmiechnął i zbliżył do mnie usta, lecz tym razem nie dałam się pocałować. – I ona jest śliczna, mądra, chcesz dla niej jak najlepiej. – Zaciekawiony pokiwał głową. – A teraz wyobraź sobie, że ona przychodzi do ciebie i mówi, że sypia z twoim kolegą- równolatkiem. Co byś zrobił? Cieszyłbyś się jej szczęściem i pogratulował kumplowi, czy zamknąłbyś ją w domu, a jemu zmasakrował facjatę?
–To nie fair.
–Sam widzisz, że to nie jest proste. Ty to widzisz inaczej. Jesteś młody, pełen życia i w dupie masz, co powiedzą inni. To dobrze – dodałam, zanim mi przerwał. – Ciesz się młodością, bo nie uwierzysz, jak szybko zmieni się w rutynę.
–Wiesz z czego się cieszę? – przytulił mnie mocniej. – Że cię mam. Że jesteś tu ze mną, że to na moich kolanach siedzisz – urwał na moment i oparł usta na mojej szyi. Dobrze wiedział, jak na mnie zadziałać. Przymknęłam powieki i dałam się ponieść przyjemności. – I to mnie za chwilę będziesz rozpieszczać kolejnymi jękami i orgazmem stulecia.
–No wyobraźnię to ty masz bujną – zaśmiałam się w głos.
–Nie wierzysz, że umiem?
–Próbuj – zalotnie zmrużyłam oczy i nachyliłam się do jego ust. Niespodziewanie się ode mnie odsunął i wstają, zsunął mnie ze swoich bioder. Nie wierzyłam, że mnie tak zostawi. Uniosłam lekko kącik ust, a gdy jego dłonie znalazły się na moich biodrach, nieznacznie nimi zakołysałam.
–Wiedźma – szepnął, przybliżając się do mojej szyi. – Ale taką cię kocham. – Pocałował najpierw moje ramię i dopiero po chwili przytulił się do szyi. Rozgrzewał mnie samymi pocałunkami i robił to wyśmienicie. Sama nie sądziłam, że w tak młodym wieku, będzie potrafił tak zająć się kobietą. A może właśnie to wiek sprawiał, że nie czuł oporów i miał odwagę na to, co podpowiadała mu wyobraźnia. Ostrożnie popchnął mnie swoim ciałem i kiedy opadłam na pościel, złapał mnie w pasie i jednym ruchem obrócił na brzuch. Przyparł mnie sobą, tak że nie miałam ruchu, ale nie przeszkadzało mi to.
–W końcu czas spędzony na siłce na coś się przydał – szepnął mi prosto do ucha. Powoli zebrał moje włosy i owinął je sobie wokół dłoni. Lekko za nie szarpnął, ale zrobił to z ogromnym wyczuciem. Czułam jego pocałunki na łopatkach, a później czułe cmoknięcia wzdłuż kręgosłupa. Kiedy przestał, poczułam się zawiedziona. Zanim jednak zdecydowałam się do niego odwrócić, usłyszałam jak otwiera szufladę. Uśmiechnęłam się i cierpliwie czekałam. Wilgotną od oleju dłonią rozmasował najpierw mój kark, później łopatki. Zamruczałam i zamknęłam oczy. Oj potrzebowałam tego.
–Tego też uczyłeś się z internetu? – wyjęczałam, kiedy ucisnął moje lędźwie.
–Nie – zacisnął palce na pośladkach – to metodą prób i błędów na innych dziewczynach.
–Świnia – próbowałam sięgnąć ręką na plecy, żeby go od siebie odsunąć. Złapał mnie mocno za nadgarstek i przycisnął mi rękę do pleców.
–I po co ci to było? – położył się na mnie i mruknął z ustami przy karku. – Będzie bolało.
–Zobaczymy – specjalnie go denerwowałam, ale wiedziałam, że to się dla nas obojga dobrze skończy. Nie zdążyłam dodać niczego, jak złapał mnie stanowczo za biodra i podciągnął je w górę. Nie bawił się w grę wstępną, to zdaje się mieliśmy już za sobą. Przesuwał dłoń w górę moich pleców, a kiedy dotarł do końca, chwycił mnie za włosy. Powoli wygiął mnie w tył, wchodzac w tym samym momencie we mnie. Ból połączony z rozkoszą to magiczna mieszanka, która uzależniała szybciej niż hera. Byłam na tyle podniecona, że bez problemu wsunął się do samego końca i chwilę tam został. W sekundę wyschło mi gardło. Odruchowo oblizałam wargi i poczułam przy twarzy Janka.
–Mnie też byś mogła tak czasem oblizać – szepnął mruczącym głosem, aż napięłam mięśnie. – Mmm… Kochanie, tak też jest fajnie.
–Mało się liżemy? – zapytałam przekornie i znów mocno napięłam mięśnie.
–Wiesz, o czym mówię. – Przejechał językiem po moim policzku. – Tam cię jeszcze nie było.
–A jak powiem, że nigdy mnie tam nie będzie, to stracisz zainteresowanie – odchyliłam głowę i przygryzłam lekko wargę.
–Zainteresowanie tobą? – prychnął cichym śmiechem i mocnym ruchem docisnął się do mnie. Jęknęłam i oparłam czoło o poduszkę. – Nie stracę – zaczął się poruszać. – Ale nie powiem, że nie chciałbym. Pomyślisz o tym? – No czy on musiał ze mną prowadzić takie dyskusje w trakcie bzykania? Nie mógł później. Wzięłam głęboki oddech i chcąc go zająć poważniejszymi problemami, jeszcze ,mocniej wypięłam tyłek. Od razu zrezygnował z rozmów. Chwycił w dłoń moja szyję i docisnąl mnie do łóżka. Dokładnie na to liczyłam. Czekałam na każdy jego ruch we mnie i na każdy oddech na mnie. Podniecenie kumulowało się w moim podbrzuszu i poza fizyczną rozkoszą czułam też zacieśniającą się między nami więź. To nie było tylko przyzwyczajenie i dopasowanie. To były emocje, które nie tylko braliśmy garściami, ale też dawaliśmy.

Zepsuty liść akacji [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz