Rozdział 22

504 27 0
                                    

~ Ghost ~

Wszedłem do centrali czyli pomieszczenia w którym prawie każdy centymetr kwadratowy powierzchni, był zajęty przez najnowocześniejsze komputery i systemy namierzania.
W środku już siedział Zack, który bardzo dobrze znał się na tym sprzęcie.

Była godzina 5⁰⁰ rano a on z kubkiem kawy w ręce wpatrywał się w duży ekran.
Był tak skupiony, że nawet mnie nie zauważył.

- Namierzyłeś ich? - zapytałem.

Wzdrygnął się i prawie rozlał gorący napój na klawiaturę.

- Chyba nie powinieneś mieć tu żadnych napoi - powiedziałem i wskazałem palcem na kubek w jego rękach.

- Ciebie też miło widzieć, sir - odparł i przewrócił oczami. - I tak. Udało mi się ich namierzyć.

- Gdzie? - zapytałem tylko i już byłem gotowy, żeby po nich ruszać.

- Nie tak szybko - ostudził mój zapał i zaczął uderzać palcami w klawiaturę.
Na ekranie pojawiła się mapa a gdy wpisał jakieś współrzędne geograficzne, ekran się przybliżył i pokazał się wyraźny obraz.

- Co to za miejsce? - zapytałem podchodząc bliżej.

Wyglądało to jak wielka fabryka z dwoma dużymi kominami, które były już tak popękane, że prawdopodobnie niedługo się zawalą.

- Stara elektrownia - odparł.

- No i w czym jest prob..

- Atomowa - wtrącił zanim zdążyłem zadać pytanie.

Wtedy zrozumiałem w czym tkwił problem. Nie mogłem tam poprostu wpaść bo mogliby to wszystko podpalić i gdyby były tam jakieś pozostałości to źle by się to skończyło.
Byli przebiegli i zapewne domyślali się, że będą ścigani więc musieli się zabezpieczyć.

Zack znów zaczął klikać na klawiaturze.

- Przejąłem kamery - powiedział i nacisnął ostatni przycisk a na ekranie pojawiły się małe kwadratowe obrazy. Każdy z innej perspektywy.
Uważnie się przyjrzałem i naliczyłem ich dwudziestu. Wszyscy mieli na głowach chusty i bandany ale dobrze wiedziałem, że to byli dokładnie oni.
Ci sami którzy wpadli do mojej bazy i zabili mojego przyjaciela. Najpierw postanowiłem zająć się nimi a następnie dopaść Markovica i ukrywającego się z nim Travisa.

- Świetnie. Zatem mogę poprostu się zakraść i wszystkich wymordować po cichu - powiedziałem nadal skanując każdy ekran.

- To nie takie proste. Napewno rozstawili jakieś pułapki i bomby, które wysadzają jakiś budynek albo Ciebie, gdy źle postawisz nogę.

W ciszy przyznałem mu rację. Próbowałem wymyślić jakiś racjonalny plan ale niestety miałem same nierozsądne. Postanowiłem, że na tą misję wyruszę sam, póki Zarra jeszcze spała. Nie mogłem jej narażać a to co zamierzałem zrobić było głupie i bardzo niebezpieczne.

Zack się tego domyślił gdy zacząłem iść w stronę drzwi.

- Pamiętaj o słuchawce, żebym mógł Cię na bieżąco informować o ich pozycjach.

- Nie mów jej gdzie jestem - rzuciłem tylko i zamknąłem drzwi, nie czekając na jego odpowiedź. Dobrze wiedziałem, że domyślił się o co mi chodziło.

Na zewnątrz już świtało więc zabrałem broń, noktowizor i klucze do auta, po czym wyszedłem z budynku. Przez moment miałem ochotę wejść do kwatery Zarry i chociaż przez chwilę na nią popatrzeć ale się powstrzymałem. Nie chciałem jej przypadkiem obudzić bo mój plan poszedłby się jebać.

Wroga Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz