Rozdział 2

736 34 7
                                    

Cisza.
Nie słychać było nawet ani jednego szeleszczącego listka mimo, że byliśmy w samym środku lasu.
W odległości około 50 metrów od nas znajdował się bunkier, który był pokryty mchem co dawało doskonały kamuflaż.
Gdybym nie wiedziała co to jest, stwierdziłabym, że jest to poprostu duża górka.

Była godzina 23⁵⁶ i jedynym światłem był księżyc w trzeciej kwadrze.
Spojrzałam na Ghosta, który dokładnie oglądał otoczenie przez lornetkę.
Wszyscy troje dostaliśmy dodatkowo noktowizory i zapas amunicji.

- Wygląda na to, że nie mają na zewnątrz snajperów - odezwał się nagle Ghost co spowodowało, że mimowolnie drgnęłam.

- Trochę dziwne - odpowiedział Dimitriv.

Ja milczałam bo nie do końca wiedziałam co powiedzieć. Obawiałam się na samą myśl, że będę musiała wejść do tego betonowego grobowca.

- Dobra, idziemy - powiedział Ghost i ruszył w stronę bunkra.

Szliśmy ostrożnie stawiając kroki, żeby przypadkiem nie zaalarmować wrogów.
Nie powiedziano nam ile ich tam jest ani jaką bronią dysponują.
Właściwie to nie wiedzieliśmy nic konkretnego.

Gdy znaleźliśmy się w odległości 10 metrów od bunkra, Ghost nagle się zatrzymał i odwrócił w moją stronę.

- Ty zostajesz tutaj - warknął.

- Co? Jak to? - zapytałam. Nie do końca rozumiałam jego decyzję bo przecież skoro już byłam w jego grupie, to chyba zasługiwałam na uwzględnienie mnie w misji.

- Ghost.. to nie jest dobry pomy.. - wtrącił Dimitriv ale Ghost nie pozwolił mu skończyć.

- Zamknij się.

- Chce iść z wami - syknęłam ale odrazu tego pożałowałam bo wzrok jakim obdarzył mnie Ghost, prawie mnie zamroził.

- Albo słuchasz moich rozkazów albo wypierdalaj - powiedział ostrym tonem i nie czekając na moją reakcję, ruszył w stronę bunkra.

Byłam już wiele razy źle traktowana przez mężczyzn ale on przekraczał wszelkie granice. Jeszcze nigdy od nikogo nie czułam takiej pogardy do mojej osoby.
Jego słowa powodowały ból w klatce piersiowej ale postanowiłam poprostu więcej się do niego nie odzywać.

Obaj zniknęli mi z pola widzenia więc uklękłam obok drzewa i oparłam się o jego pień.
Cały czas miałam w dłoniach karabin, żeby w razie czego strzelać do potencjalnego zagrożenia.

Stres powodował, że lekko drżały mi dłonie a po chwili cała zaczęłam się trząść jak liść na wietrze.
Doszłam do wniosku, że już chyba lepiej byłoby, żebym poszła z nimi do tego bunkra.

Nagle usłyszałam strzały.
Momentalnie wstałam i chwyciłam karabin szukając wrogów ale nikogo nie zobaczyłam.
Serce zaczęło mi bić w szaleńczym tempie a oddech zrobił się płytki i urywany.

Chciałam poprostu pobiec tam i im pomóc ale wiedziałam, że Ghost chyba by mnie zabił.
Stałam niepewna i zestresowana czekając na to, kto wyjdzie z bunkra ale niestety nikt się nie pojawiał.

Naliczyłam łącznie 6 wystrzałów i zapadła cisza.
Odczekałam jeszcze dwie minuty, które wydawały mi się wiecznością i postanowiłam iść sprawdzić czy żyją.

Zrobiłam krok do przodu i poczułam na swoich ustach dłoń a przy gardle zimny metal.
Momentalnie znieruchomiałam.

- Rzuć broń - syknął męski głos.

Upuściłam karabin, który trzymałam w dłoniach i uniosłam je do góry tak, żeby je dobrze widział.

- Grzeczna dziewczynka - mruknął i mnie popchnął do przodu. - Idziemy.

Wroga Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz