Rozdział 37

407 25 3
                                    

~ Ghost ~


Od początku wiedziałem, że na jednej misji się nie skończy ale mimo to, łudziłem się, że będzie inaczej.
Jak tylko położyłem skrzynkę przed nosem Majersa, ten odrazu zaczął tłumaczyć moje następne zadanie.
Miałem zdobyć jeszcze jedną taką skrzynkę, tylko tym razem z podziemi dawnego metra.

- Tym razem nie pójdzie tak łatwo bo pilnują jej płatni najemnicy. Trzeba będzie ją wykraść ale dla Ciebie to nic trudnego - dokończył.

- Tak jest, sir - odparłem.

Zostałem odprowadzony pod drzwi do swojej celi ale nie miałem zamiaru być już taki potulny. Wykorzystałem nieuwagę dwóch strażników i uderzyłem jednego łokciem w brzuch i wyrwałem mu broń a drugiemu podstawiłem nogę.
Cofnąłem się i wycelowałem w tego, który właśnie podnosił się z podłogi.

- Otwórz tamte drzwi - warknąłem wskazując na te, za którymi była Zarra.

Widziałem jak pojawiła się w szybce i wszystkiemu się przyglądała.
Strażnik się nie kłócił tylko poprostu podszedł i przyłożył kartę do czytnika. Drzwi się otworzyły a dziewczyna powoli wyszła z pomieszczenia i stanęła naprzeciw mnie.
Patrzyliśmy sobie w oczy nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Miałem ochotę się na nią rzucić, przygnieść do ściany i pieprzyć aż straciłaby możliwość oddychania ale z drugiej strony.. chciałem ją poprostu do sobie przyciągnąć i przytulić.
Chciałem żeby poczuła się choć przez chwilę bezpieczna.
Oczywiście nawet nie drgnąłem.

- Wszystko w porządku? - zapytałem i odrazu chciałem to cofnąć.
To było najgłupsze pytanie, jakie mogłem jej zadać w tamtym momencie.

- Cóż.. bywało gorzej - odparła krótko.

Przez chwilę staliśmy w niezręcznej ciszy ale ocknąłem się, gdy dotarł do nas hałas zza drzwi obok. W szybce pojawił się Soap i wymachiwał do nas rękami.

- Wypuść wszystkich - powiedziałem do jednego ze strażników. - I stąd wypierdalać.

Bez słowa wykonał moje polecenie a następnie obaj się wycofali i wyszli. Wiedziałem, że Majers nic z tym nie zrobi jeśli będzie chciał, żebym nadal kontynuował wykonywanie jego popieprzonych misji.

- Nareszcie kurwa. Czułem się tam jak zwierzę w klatce - odezwał się Soap. - To co? Kiedy stąd spadamy?

- Zostajemy - odparłem.

Zapanowała cisza i poczułem na sobie spojrzenia wszystkich zebranych. Oni nie wiedzieli tego co ja, więc z pewnością wzięli mnie w tamtym momencie za wariata.

- Chłopaki czy Wy też macie wrażenie, że źle coś usłyszeliście? - zapytał Soap, patrząc na resztę ekipy.

- Mamy jeszcze jedną misję do zrobienia - wtrąciłem zanim ktokolwiek inny zdążył się odezwać. - Po jej wykonaniu jak najszybciej znikniecie, dobrze zacierając za sobą ślady. Jasne?

- Mówisz zupełnie jakbyś miał inne plany - odezwała się Zarra, uważnie mierząc mnie spojrzeniem.

Miała rację.
Nie mogła się o tym dowiedzieć bo dobrze wiedziałem, że napewno by mnie nie posłuchała. Ja ich w to wszystko wpakowałem więc moim obowiązkiem było wyciągnięcie ich z tego bagna. Postanowiłem zrobić wszystko, żeby Majers się od nich odczepił i całą wściekłość skupił na mnie.

- Jestem dowódcą tego zespołu i jeśli chcesz do niego należeć to masz słuchać moich rozkazów i się do nich stosować, zrozumiałaś? - zapytałem ostrym tonem.

Być może zbyt ostrym bo zamilkła i odwróciła wzrok. Wiedziałem, że ją zraniłem po raz kolejny ale było to konieczne.

- Zaraz, chwila. Ona należy do zespołu? - warknął Soap. - Chcesz żeby znowu Cię oszukała? Jest cholernym szpiegiem i powinna zostać zabita albo ukarana.

Wroga Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz