Rozdział 24

584 28 5
                                    

// Ostrzeżenie: Rozdział zawiera drastyczną scenę aktu przemocy oraz scenę 18+. //

~ Ghost ~

Byłem wściekły.
Złość coraz bardziej we mnie kipiała i czułem się, jakbym zaraz miał rozwalić cały ten pieprzony budynek.
Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak zareagowałem ale wiedziałem, że zabolało ją to do tego stopnia, że mnie znienawidziła.

Automatycznie ją od siebie odpychałem, gdy tylko zaczynałem czuć, że była zbyt blisko mojej sfery uczuć. Nie potrafiłem tego zmienić więc chyba poprostu powinienem się z tym pogodzić.

- Ja pierdole! - wydarłem się i wywróciłem stół, na którym jeszcze niedawno prawie straciłem oczy.

Upadł z donośnym hukiem i w tym samym momencie usłyszałem, że ktoś stęka z bólu.
Podszedłem do leżącego Araba i okazało się, że nareszcie się ocknął.
Miał wielkie nieszczęście, że byłem w fazie ogromnej chęci destrukcji.
Uklęknąłem obok niego i wyciągnąłem swój nóż, machając mu nim przed twarzą, dokładnie tak jak on to robił.

- Nie, błagam.. proszę.. - jęczał i zaczął wierzgać nogami.

Nie byłem w litościwym nastroju więc bardzo powoli wbiłem ostrze w kącik jego oka i je wydłubałem. Krew trysnęła a gałka oczna poturlała się po betonowej podłodze.
Wrzask jaki wydobył się z jego gardła był tak głośny, że prawie mi się go zrobiło żal.

Prawie.

Zrobiłem to samo z drugim okiem a na koniec gdy znudziło mi się słuchanie jego krzyków, przeciąłem mu krtań ale na tyle płytko, żeby nie umarł odrazu, tylko aby się powoli wykrwawił.
Patrzyłem jak się rzuca i dławi w agonii a w między czasie czyściłem sobie nóż o jego ubranie.
Zarra zapewne poprostu by go zastrzeliła bo stwierdziłaby, że nikt nie zasługuje na taką śmierć i cierpienie ale miałem odmienne zdanie. Zdążyłem się napatrzeć na różnego rodzaju masakryczne sceny na wielu misjach i przez to straciłem litość do terrorystów i zbrodniarzy. Być może sam nie byłem lepszy ale ja nie zabijałem niewinnych.

W końcu z jego podciętego gardła wydobył się ostatni bulgoczący dźwięk i całkiem znieruchomiał.
Jego dwie gałki oczne wpatrywały się we mnie ale nie przejąłem się tym makabrycznym widokiem.

Wyszedłem na zewnątrz i odrazu wciągnąłem do płuc świeże powietrze, nie wiedząc jak bardzo mi tego brakowało. Odrazu poczułem się lepiej i złość zaczęła powoli ze mnie uchodzić, niczym powietrze z przebitego balonika.

Dopiero teraz gdy wszystkie emocje zaczęły opadać, ból w nodze przypomniał mi, że zostałem postrzelony.
Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że tkanina, którą obwiązałem udo zdążyła całkiem przesiąknąć krwią.

- Kurwa - westchnąłem.

Ruszyłem w stronę wyjścia z terenu tej pieprzonej elektrowni, starając się nie przekładać całego ciężaru ciała na ranną nogę. Średnio mi szło i wyglądałem jak niedorozwinięte zombie, które powoli gdzieś kuśtykało.
W końcu dotarłem do bramy i przypomniałem sobie jak zdołałem tu wejść. Z tą nogą napewno nie dałbym rady wspiąć się po ogrodzeniu i przeskoczyć na drugą stronę.

Włożyłem słuchawkę do ucha i nawiązałem połączenie z Zackiem.

- Zanim mnie ukarzesz chcę, żebyś wiedział, że groziła mi bronią więc musiałem jej wszystko powiedzieć - odezwał się.

A więc w taki sposób go przekonała. Mogłem się tego domyśleć.

- Przyślij kogoś po mnie - odparłem tylko.

Wroga Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz