7. Żelazna zasada.

299 9 0
                                    

Kaylee

— Boże! Co ci się stało?

Natychmiast podbiegłam do dziewczyny, która siedziała na schodach i podpierała się plecami o ścianę ledwo dysząc i widać było, że każdy oddech sprawiał jej ból. Ukucnęłam i dotknęłam jej kolan. Spojrzałam na jej spuszczoną twarz, ale i tak doskonale widziałam siniaka pod lewym okiem oraz rozciętą dolną wargę.
Flanelowa koszula, którą miała na sobie była rozszarpana na barku. Była niechlujnie zapięta, a pod ramiączkiem białego topu były odciśnięte palce, jakby ktoś ją mocno trzymał.
Gdy, już oceniłam stan, spojrzałam na jej twarz, ale nie zwróciła na mnie uwagi.
Posłałam Kayden'owi błagający wzrok, aby coś zrobił. On również był przerażony, ale mniej histeryzował niż ja.
Stanford kucnął obok nas i dotknął ramie Keiry. Ona na ten gest odrazu podniosła głowę i się wzdrygnęła, patrząc z przerażeniem na chłopaka. Wykonała ruch, jakby chciała się wtopić w ścianę i zaczęła kręcić głową, a po jej policzkach lały się łzy.
Słyszałam, jak walczy, aby nabrać powietrze do płuc.

— Keira? Słyszysz mnie? Jestem tu. — odezwałam się, gdy uświadomiłam sobie, że ona boi się bruneta. Miller spojrzała mi w twarz i wybuchnęła szlochem, chowając twarz w dłonie. Odrazu przyciągnęłam ją do siebie. — Ciii.... Jestem.

Skrzyżowałam spojrzenie z Kayden'em, który patrzył na mnie z troską i przestrachem tego, co mogło ją spotkać.
Sama byłam tym przerażona.
Dopiero po pół godzinie udało mi się namówić ją do wstania z zimnych schodów i wejścia do mojego mieszkania. Wzięłam ją pod ramię i poprowadziłam do mojej sypialni. Pomogłam jej się położyć i zdjęłam buty.

— Przynieś lód z zamrażarki i ścierkę z szafki nad kuchenką. — rozkazałam Kayden' owi, który stał u mojego boku.

Kiwnął głową i natychmiast się odkręcił na pięcie i wyszedł z pomieszczenia.
Schyliłam się do ciała brunetki i odgarnęłam jej włosy z twarzy.

— Kto ci to zrobił? — szepnęłam do siebie.

Po chwili, spojrzałam w stronę drzwi, w których pojawił się brunet z ścierką i lodem. Podszedł do mnie i podał mi je.
Owinęłam woreczek lodu w szmatkę i przyłożyłam ją do twarzy Keiry, która skrzywiła się na uczucie zimna przy jej skórze, albo z bólu. Podniosła lekko powieki i posłałam jej współczujący uśmiech. W końcu zasnęła, więc wyszliśmy z pomieszczenia. Zamknęłam ostrożnie drzwi.

— Musisz to zgłosić, Kaylee. — usłyszałam głos Kaydena za plecami.

Odwróciłam się do niego, nie zaszczycając go nawet ani jednym spojrzeniem. Wyminęłam go i skierowałam się do kuchni. Nalałam wody do miski Frankiego i położyłam ją na podłodze, przy okazji pogłaskałam go po grzbiecie, ignorując zniecierpliwionego Stanforda.

— Kaylee. — odezwał się znowu, zakładając ręce na torsie, gdy stanął blisko mnie.

Zadarłam brodę i spojrzałam w górę na jego twarz.

— Co?

— Musisz to zgłosić. — powtórzył.

— Nie.

Spojrzał na mnie, jak na kosmitkę.

— Żartujesz, prawda?

Pokręciłam głową.

— Nic, nie zrobię bez jej zgody. — odparłam i wyminęłam go ponownie, kierując się w stronę stołu. Usiadłam na krześle, opierając łokcie o blat, zakrywając czoło dłońmi.

Kayden kucnął obok mnie i delikatnie złapał mnie za nadgarstek, odrywając moją dłoń z twarzy.

— Wiesz, kto to zrobił, prawda? — zapytał, gdy na niego spojrzałam.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz