18. Zdjęcia.

252 7 2
                                    

Kaylee

Stałam przed otwartą szafą, czując, że zaraz się rozpłaczę. I to dosłownie.

— Nie mam w co się ubrać. — jęknęłam.

— Oj, nie jęcz. — upomniała mnie Keira, która wstała z łóżka, aby do mnie podejść i wyrwać mi białą sukienkę z koronkowym dołem. — Ta napewno nie. Nie idziesz na komunię do jasnej anielki.

— To, co twoim zdaniem powinnam ubrać się na obiad z rodzicami Kaydena, co? — sarknęłam, zaplatając ręce pod biustem.

— Coś ładnego? — zasugerował pan Caspar, siedząc na łóżku i oglądając nasze modowe poczynania.

Frankie, który leżał z pyskiem na jego udach uniósł głowę i miałam wrażenie, że spojrzał na niego z politowaniem.

Przewróciłam oczami. Natomiast Keira posłała mu wzrok " Ty, tak na serio?".

— Dobra. — zaczęła pani Hamilton, która siedziała obok Gouldinga. Uniosła ręce w moją stronę. — Kaylee, nie panikuj. We wszystkich pięknie wyglądasz. Jednakże na urodziny Kaydena radzę ubrać coś... Bardziej kobiecego.

Wyrwałam sukienkę z dłoni brunetki.

— To nie jest kobiece? — machnęłam białym materiałem.

— Nie. — powiedzieli w tym samym czasie Caspar z Keirą.

Spojrzałam na nich z otwartą buzią.

— Sukienka jest prześliczna, ale jest taka dziewczęca. Nie pasuje do tematu przyjęcia. — odparła Grace.

— To jest obiad z jego rodzicami. — przypomniałam, rzucając sukienkę na materac.

— I jego urodziny. — wspomniała moja sąsiadka.

Westchnęłam i usiadłam na podłodze, opierając się o ścianę. Przyciągnęłam kolana do brody. Oplotłam nogi rękami.

— Jestem w dupie. — odrzekłam, chowając czoło w przestrzeni między kolanami.

— Aż, tak źle nie jest. — zaśmiał się sąsiad.

Spojrzałam na niego, unosząc brew. Frankie zszedł z łóżka i do mnie podszedł. Podrapałam go pod uchem, gdy położył się obok moich nóg.

— Mam pomysł. — wtrącił się Caspar po dłuższej chwili ciszy.— Mam nadal ciuchy żony w szafie. Jest tam, taka piękna sukienka. Przepięknie byś w niej wyglądała.

— Nie. Nie mogę. — pokręciłam natychmiast głową i wstałam. — To za dużo.

— Wcale nie. — zarzekał się. — Zaraz wracam.

Tak, jak powiedział, tak też zrobił. Po jakiś piętnastu minutach pan Caspar wrócił z ciemną, obcisłą, granatową sukienką w ręku. Podał mi i kazał ją ubrać. Kręciłam głową i mówiłam, że nie. Ale był nie ugięty, więc koniec, końców wcisnęłam się nią. Wyszłam z łazienki, aby się pokazać. Sukienka była przepiękna. Zrobiona z satyny. Plecy okalał tylko materiałowy sznureczek, dzięki czemu całe plecy były niemal gołe. Miała na lewej nodze rozcięcie, a cała sukienka miała długość odrobinę za kolano. Była przepiękna. Taka kobieca.

— O mój boże! — zapiszczała Keira, gdy weszłam do pokoju. — Wyglądasz przepięknie.

— Dzięki. — mruknęłam.

— Pokaż się. — poprosił Caspar.

Podeszłam i obróciłam się wokół własnej osi.

— Wyglądasz, jak księżniczka. — zachwycił się, a w jego oczach ujrzałam łzy.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz