Kaylee
Stałam przed otwartą szafą, czując, że zaraz się rozpłaczę. I to dosłownie.
— Nie mam w co się ubrać. — jęknęłam.
— Oj, nie jęcz. — upomniała mnie Keira, która wstała z łóżka, aby do mnie podejść i wyrwać mi białą sukienkę z koronkowym dołem. — Ta napewno nie. Nie idziesz na komunię do jasnej anielki.
— To, co twoim zdaniem powinnam ubrać się na obiad z rodzicami Kaydena, co? — sarknęłam, zaplatając ręce pod biustem.
— Coś ładnego? — zasugerował pan Caspar, siedząc na łóżku i oglądając nasze modowe poczynania.
Frankie, który leżał z pyskiem na jego udach uniósł głowę i miałam wrażenie, że spojrzał na niego z politowaniem.
Przewróciłam oczami. Natomiast Keira posłała mu wzrok " Ty, tak na serio?".
— Dobra. — zaczęła pani Hamilton, która siedziała obok Gouldinga. Uniosła ręce w moją stronę. — Kaylee, nie panikuj. We wszystkich pięknie wyglądasz. Jednakże na urodziny Kaydena radzę ubrać coś... Bardziej kobiecego.
Wyrwałam sukienkę z dłoni brunetki.
— To nie jest kobiece? — machnęłam białym materiałem.
— Nie. — powiedzieli w tym samym czasie Caspar z Keirą.
Spojrzałam na nich z otwartą buzią.
— Sukienka jest prześliczna, ale jest taka dziewczęca. Nie pasuje do tematu przyjęcia. — odparła Grace.
— To jest obiad z jego rodzicami. — przypomniałam, rzucając sukienkę na materac.
— I jego urodziny. — wspomniała moja sąsiadka.
Westchnęłam i usiadłam na podłodze, opierając się o ścianę. Przyciągnęłam kolana do brody. Oplotłam nogi rękami.
— Jestem w dupie. — odrzekłam, chowając czoło w przestrzeni między kolanami.
— Aż, tak źle nie jest. — zaśmiał się sąsiad.
Spojrzałam na niego, unosząc brew. Frankie zszedł z łóżka i do mnie podszedł. Podrapałam go pod uchem, gdy położył się obok moich nóg.
— Mam pomysł. — wtrącił się Caspar po dłuższej chwili ciszy.— Mam nadal ciuchy żony w szafie. Jest tam, taka piękna sukienka. Przepięknie byś w niej wyglądała.
— Nie. Nie mogę. — pokręciłam natychmiast głową i wstałam. — To za dużo.
— Wcale nie. — zarzekał się. — Zaraz wracam.
Tak, jak powiedział, tak też zrobił. Po jakiś piętnastu minutach pan Caspar wrócił z ciemną, obcisłą, granatową sukienką w ręku. Podał mi i kazał ją ubrać. Kręciłam głową i mówiłam, że nie. Ale był nie ugięty, więc koniec, końców wcisnęłam się nią. Wyszłam z łazienki, aby się pokazać. Sukienka była przepiękna. Zrobiona z satyny. Plecy okalał tylko materiałowy sznureczek, dzięki czemu całe plecy były niemal gołe. Miała na lewej nodze rozcięcie, a cała sukienka miała długość odrobinę za kolano. Była przepiękna. Taka kobieca.
— O mój boże! — zapiszczała Keira, gdy weszłam do pokoju. — Wyglądasz przepięknie.
— Dzięki. — mruknęłam.
— Pokaż się. — poprosił Caspar.
Podeszłam i obróciłam się wokół własnej osi.
— Wyglądasz, jak księżniczka. — zachwycił się, a w jego oczach ujrzałam łzy.
CZYTASZ
Old Promise
RomanceByli dziećmi, gdy się poznali. Mieli wspólną historię. Byli tacy sami. Obydwoje przeżyli coś, czego żadne dziecko nie powinno przeżyć. Ich życia się rozdzieliły, ale mają szansę na to, że ich drogi się zejdą, jeśli tylko sobie na to pozwolą. Oto his...