9. Cierń.

256 9 0
                                    

Kayden

Wczoraj, gdy rozmawiałem z Kaylee domyślałem się, że nie mówi mi całej prawdy. Chodziło nie tylko o poczucie winy z powodu złego stanu zdrowia pani Hamilton, jest coś jeszcze. Spencer coś męczy i nawet nieznajomy, by to zauważył.
Chciałbym, aby znowu mi zaufała w taki sposób, jak kiedyś, gdy byliśmy dzieciakami i przybiegała do mnie z każdym problemem.
Przyjęcie pomocy nie jest niczym złym. Nie stanie się słaba, jak zapewnie myśli, a właśnie silna, że stara się zrobić coś dla siebie. Wołanie o pomoc nie jest słabością, a  siłą podczas walki w bitwie o własne zdrowie psychiczne. O własne życie. 
Człowiek nie jest maszyną, aby nie czuć emocji, to niemożliwe. Człowiek, aby żyć musi je czuć. Aby przeżywać szczęśliwe życie musi czuć szczęście, a żeby docenić je potrzebuje również smutku i straty, jakkolwiek to brzmi brutalnie tak, jest.
Ludzie krzywdą ludzi, taki jest bieg historii człowieka. Zawsze, tak było. Nie ukryjemy tego. W każdej książce od historii jest o tym napisane.
Taka, jest natura człowieka. Brutalna i na ironię nieludzka, ale jest coś takiego, jak wolność człowieka. Sam decydujesz, jakim człowiekiem chcesz być, czy chcesz być dobrym charakterem w tej całej grze społeczeństwa, czy być tym złym bohaterem w historii życia twojego i twoich bliskich.
Ja nie chcę być złym bohaterem w jej historii. Chcę być jej wsparciem. Chcę, aby miała świadomość, że może przyjść do mnie z wszystkim, co ją dręczy.

Siedziałem na fotelu kierowcy. Stukałem palcami o kierownicę, czekając na dziewczynę, która weszła, jakieś kilka minut temu do budynku. Spojrzałem w lusterko wsteczne, aby zerknąć na córkę, która w tym samym momencie zwróciła na mnie uwagę i posłała mi najsłodszy uśmiech na świecie. Nie przesadzam. Moja córka ma najpiękniejszy uśmiech w wszechświecie. Na drugim miejscu, jest oczywiście Kaylee.

— Kaylee mówiła mi, że ma pieska. — oznajmiła, skacząc na foteliku z ekscytacji.

Skrzywiłem się na myśl, że Josie mogłaby do niego podejść. To bydle jest większe od niej. Lubię psy, wręcz je kocham, ale nie mogę wyrzucić z głowy, że mógłby jej zrobić krzywdę, choć blondynka zapewniała, że Frankie jest przyjacielski i dobry. Jednak wystarczy jeden jego skok, aby mógł nieświadomie zrobić coś mojej małej dziewczynce.

— Tak, ma. — skinąłem głową. — Ale nie jestem pewien, czy to dobry pomysł, abyś się z nim bawiła.

— Dlaczego? — jęknęła i założyła swoje ramionka na klatce piersiowej.

— Bo jest duży. — wyjaśniłem.

— Będzie moim przyjacielem. — odparła z pewnością w głosie, lekceważąc to, co powiedziałem przed chwilą.

Pokręciłem głową z aprobatą, ale nie skomentowałem tego w żaden sposób.
Spojrzałem w stronę wejścia do budynku mieszkalnego i natychmiast zmarszczyłem brwi, gdy zobaczyłem Kaylee, która wybiegła z impetem z bloku. Zatrzymała się, opierając dłonie na kolanach. Szybko oddychała. Miałem wrażenie, że zaraz  serce wyskoczy jej z piersi. Wyprostowała się i zaczęła coś wyciągać z plecaka.

Odchyliłem głowę do Jose.

— Poczekasz sama na chwilkę. Zaraz wrócę.

Skinęła głową.

Otworzyłem drzwi samochodu i wyszedłem z niego, kierując się szybkim krokiem w stronę kobiety. Zmrużyłem oczy, próbując dostrzec co miała w dłoni. Gdy, zmniejszyłem odległość, zauważyłem, jak drżącą dłonią odpala papierosa.

Papierosa, kurwa!

Stanąłem obok niej. Nawet mnie nie zauważyła, gdy wypuszczała dym z ust w górę z zamkniętymi powiekami. Wyrwałem jej fajkę z dłoni. Rzuciłem go na chodnik, przydeptując butem. Kaylee spojrzała na mnie zszokowana i jestem pewien, że zauważyłem na jej twarzy gniew.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz