16. Mężczyzna w garniturze.

226 8 0
                                    

Kayden

Kaylee nie wychodziła z pokoju Josie przez prawie godzinę. Zaczynałem się martwić. Jednak uznałem, aby dać im chwilę, by mogli razem porozmawiać o dzisiejszych wydarzeniach. Za pół godziny powinienem iść do pracy. Ale, jakaś część mnie nie chciała zostawiać dziewczyn teraz samych.
Josephine nieźle się wystraszyła reakcją blondynki. Ja sam się wystraszyłem. Cholernie się o nią martwiłem. Boże! Coś złego musiało się stać. Niemożliwe, żeby tak zareagowała tylko dla tego, że zbiła głupi talerz. Nie mam pojęcia, dlaczego dostałem impuls, aby przejrzeć jej telefon. Dobra, wiem. Nie powinienem był tego robić. Zabieram jej prywatność. Ale ona mi nie powie, co ją dręczy, a to jest jedyny sposób.

Podszedłem do wyspy, gdzie leżał telefon Kaylee. Położyła go przed pójściem do pokoju Josie. Cholera! Kayden nie możesz tego zrobić. Ale w sumie robię to, dla jej dobra, więc.... Dobra! Robię to.

Wziąłem drżącą dłonią telefon. Kurwa, hasło. Od razu mina mi zrzedła. Dobra, hasło Kaylee nie może być takie trudne.
Napiszmy najpierw jej datę urodzenia. Niepoprawne. Cholera. Data Frankiego, to napewno jest to. Niepoprawne. No do jasnej cholery. Nie zdążyłem napisać następnej kombinacji liczb bo usłyszałem, jak drzwi do pokoju Jose otwierają się. Położyłem telefon w miejsce, gdzie wcześniej leżał i odsunąłem się od niego, jak poparzony.

Serce mi zadrżało, gdy ujrzałem dwie najważniejsze dla mnie kobiety, uśmiechające się do siebie.
Ten obraz mógłbym widzieć codziennie i nigdy, by mi się nie znudził. Splotłem dłonie za plecami i bujnąłem się na piętach, odwracając od nich wzrok.
Zajebista kanapa, że wam powiem.

Kaylee odchrząknęła. Spojrzałem na nią, przełykając ślinę.

— Wszystko w porządku? — zapytała.

Minęła chwila zanim zrozumiałem, co do mnie powiedziała.

— Co?.... A! Tak. Wszystko git.

Josie się zaśmiała. Spiorunowałem ją wzrokiem.

— Tata się zawstydził. — zauważyła, szczerząc się do mnie.

Przewróciłem oczami niby obojętnie, ale jednak i tak czułem gorąc na policzkach.
Widziałem, jak Spencer próbuje się nie zaśmiać. Przyłożyła sobie nawet pięść do ust, aby sobie pomóc i odwróciła głowę w bok, przymykając powieki. Podszedłem do nich. Gdy, już byłem blisko Kaylee, poczułem to samo, co przed godziną. Pożądanie, które wolało mnie do pocałowania jej. Miałem wrażenie, że gdy się do niej zbliżałem iskry wokół latały, albo to jej blask tak na mnie działa.

Boże, ja naprawdę przepadłem dla Kaylee Spencer.

Przęłknąłem ślinę i odchrząknąłem.

— Pogadaliście? — zacząłem.

Obydwie skinęły głowami. Uśmiechnąłem się.

Czułem niewyobrażalną ulgę. Josie bardzo martwiła się o Kaylee. Była przerażona, gdy zastała ją w takim stanie. Ale widząc, że jest, już spokojna, sam się uspokoiłem. Zauważyłem, że moja córka bardzo przywiązała się do blondynki. W sumie się z tego cieszę, a z drugiej strony jestem przerażony. Boje się, że Josephine zobaczy w niej matkę, której nie miała, a to oznaczałoby zdradę wobec Charlotte. Wiem, że to głupie myślenie, ale nie mogę przestać mieć takich odczuć. Jednak nie jestem odpowiedzialny za uczucia mojej córki do Kaylee ani do Charlotte. Nie mogę w nie ingerować w żaden sposób. Jedynie mogę być przy niej i pomóc jej zrozumieć, że to, co robi i czuję, nie jest w żadnym stopniu złe.

— To ja się zbieram do pracy. — poinformowałem. — Kaylee. — zwróciłem się do niej. — Nie zdążę cię odwieźć, abyś mogła się przebrać, ale weź coś z mojej szafy. Na drugiej półce znajdziesz, jakieś dresy. Jeśli mocno je ściśniesz nie powinny ci spaść.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz