28. Moja wina.

180 10 2
                                    

Kaylee

Po wyjściu z domu Kaydena czułam się, jakbym była doszczętnie złamana i upokorzona. Nie wierzyłam w to, że mężczyźnie zależy na mnie, tak jak mi na nim. Choć nie raz pokazywał poprzez gesty i mówił "Kocham cię". Jednak zrezygnował ze mnie tak szybko. To ja postawiłam pierwszy krok, aby porozmawiać. Nie on. Tak łatwo było mu podjąć decyzję o zostawieniu mnie.

Czy on mnie wogóle, kiedyś kochał?

Odpowiedz brzmi tak, lecz kochał tą niewinną wersję mnie.
Wersję bez skazy. Bez bagażu. Bez błędów.
Osobę, którą już nie jestem. Przestałam być tym człowiekiem, którego znał w momencie, gdy wzięłam pierwszy raz kreskę.

Nie jestem z tego dumna. Wręcz nienawidzę siebie za to, że dopuściłam się tego. Ale nie cofnę czasu. Przeszłość zostaje przeszłością. Teraźniejszość jest czymś, co można zmienić i stworzyć lepszą przyszłość. Zawalczyłam o siebie i wygrałam. Jestem czysta.

Byłam dumna, lecz w momencie, gdy Kayden patrzył na mnie tym wzrokiem duma zamieniła się porażkę.

Stworzyłam nową Kaylee, z której byłam zadowolona, ale zauważyłam, że nadal jestem tą słabą, brudną, złamaną Kaylee sprzed pięciu lat.

Nie potrafię zachowywać się, jak gdyby nic się nie stało. Kwiatki i przeprosiny nie wystarczą. Potrzebuje kogoś, na kim będę mogła się podeprzeć, gdy podwinie mi się noga, a Kayden....  Kayden ucieknie po pierwszym lepszym problemie.

Jestem trudna. I naprawdę trzeba mieć sporo siły i wiary, aby zostać ze mną i wgłębić się w moje życie.

Czy on będzie to potrafił?

Nie.

Odpowiedz brzmi nie. Jestem tego pewna. Pokazał to w momencie, gdy kazał mi wyjść z jego mieszkania, lekceważąc moje tłumaczenia. Nie chciał mnie słuchać. Choć go kocham i chcę z nim być. Nie mogę zrobić tego sobie. Jaka to przyszłość, jeśli mężczyzna, którego kocham po pierwszym gorszym momencie w naszym związku zwieje, bo nie będzie chciał na mnie patrzeć. Będzie się brzydzić.

Za każdym razem będzie to bolało coraz mocniej, a ja nie chcę cierpieć. Nie chcę i nie zamierzam. Już nie.

Delilah nie miała takiej szansy, co ja. Umarła w męczarniach z swoimi demonami w głowie. Mam nadzieję, że jednak i tak zaznała należytego spokoju. Jej śmierć pójdzie na marne, gdy się poddam, bo właśnie ona dała mi kopniaka, aby wygrać z tym gównem. Nie mogę zrobić tego jej i sobie.

Przed powrotem do domu zrobiłam szybkie zakupy spożywcze dla siebie i dla pani Hamilton oraz wstąpiłam do apteki, aby kupić jej potrzebne leki.
Martwiłam się o Grace. Ostatnio zepchnęła się na boczny tor, a jej cukrzyca jest poważną i nieprzewidywalną chorobą. Choć, gdy dbasz o siebie i pilnujesz się zaleceń lekarza nie uprzykrza tak życia, a ona właśnie tego nie robi. Jednak wiadomo, że każdy organizm inaczej reaguje. Sąsiadka nie jestem młodą osobą. Boje się, że przez chorobę stracę ją szybciej. Wiem, że strata bliskich ci ludzi jest nie do pominięcia, ale nie chciałabym przeżywać tego teraz, ani w najbliższej przyszłości.

Wyszłam z autobusu, kierując się do swojego budynku mieszkalnego. Miałam dziwne przeczucie. Na dole kręgosłupa czułam nieprzyjemne dreszcze. Nie mam pojęcia, co to mogło być. Jednak wiem jedno, to nie jest coś dobrego. Chcąc nie chcąc, słumiłam to uczucie.

Weszłam do bloku natychmiast zauważając, że drzwi do mojego mieszkania są uchylone, a wiem, że je zamykałam. Oczywiście pani Hamilton mogła tam wejść bo ma dodatkowe klucze, ale nie miałaby powodu, aby dziś tu wchodzić. Z ściągniętymi brwiami szłam powoli i ostrożnie po schodach. Przez moją głowę przeszło tak wiele nie realnych scenariuszy. Moje serce biło szalonym rytmie. Pewnie, nie którzy powiedzieliby, że nie mam instynktu samozachowawczego, ale w sumie to prawda. Nie mam go.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz