Kayden
Byłem tchórzem. Uciekłem, kiedy zrobiło się trudno. Moment, gdy dowiedziałem się całej prawdy złamał mi serce. Jednak to serce Kaylee zostało roztrzaskane na drobne kawałki. I to z mojej winy. Nie potrafiłem ukazać jej zrozumienia i wsparcia jakiego potrzebowała.
Mam świadomość, że dużo czasu minie zanim ponownie mi zaufa. Ale nie zamierzam się poddawać. Nie zamierzam jej z tym wszystkim zostawić. Bo ona jest moją Kaylee. Moją kobietą. I nawet jeśli wszystko między nami skończone nie spocznę dopóki nie będę pewien, że jest bezpieczna i ten skurwysyn nie dostanie za swoje.
Od razu następnego dnia, po cholernym spotkaniu z nim zleciłem ojcowi o znalezienie coś na Navarro. Nie powiem diabeł nie źle tuszuje swoje występki. Ale to mnie nie zatrzymuje, aby zrównać wszystko z ziemią, aby go dopaść.
Arnold Navarro jest, już skończony.
Zadarł ze mną. Z Kaylee. Wdarł się do naszego życia, więc ja go wyciągnę i zamknę go tam, gdzie będzie błagał o śmierć. Z dala od nas. Od Kaylee.
Śmierć nie jest najgorszą karą. Najgorszą karą jest moment, gdy masz świadomość, że osoba, którą skrzywdziłeś nie poddała się i jest tam gdzieś szczęśliwa, a ty gnijesz w skutkach swoich grzechów. Nieszczęśliwy i znienawidzony. Samotny.
Ale nawet jeśli będzie konieczność nikt, ani nic nie powstrzyma mnie przed władowaniem mu kulki w łeb. Włamał mi się do domu, gdzie mogła być moja córka. Nie popuszczę mu tego.
— Znalazłeś coś? — spytałem, prawie wyrywając drzwi z zawiasów, gdy wpadłem z impetem do gabinetu.
— Siadaj. — rozkazał, więc przyciągnąłem krzesło, siadając naprzeciwko ojca.
Splotłem palce ze sobą i oparłem się o blat, wyczekując na to, co ma do powiedzenia.
— Jakieś cztery lata temu został aresztowany za posiadanie dużej ilości heroiny, kokainy i amfetaminy. — zaczął. — Lecz nie wiem, jakim cudem uniknął kary.
— To, już coś. — stwierdziłem zadowolony.
— Znalazłem coś jeszcze, ale nie wiadomo na sto procent, bo to tylko przypuszczenia. — powiedział i zaczął klikać coś na klawiaturze. — Myślimy, że Navarro współpracuje z Rodriguez'em.
Wybałuszyłem oczy, po czym cały się wyprostowałem na tą rewelacje. Coś jest nie tak. Za duży zbieg okoliczności.
Zmrużyłem oczy, gdy mężczyzna odwrócił ekran laptopa w moją stronę. Kurwa.
Zdjęcie Arnolda z Gregorym, gdy stali pod jego firmą. Obydwoje w eleganckich garniturach, ale nie wyglądało to na przyjazne spotkanie. Miałem wrażenie, że jeden drugiego zabijał wzrokiem.— Z kiedy jest to zdjęcie? — uniosłem spojrzenie na ojca.
— Z wczoraj.— poinformował. —Rozkazałem Calebowi śledzić, każdy krok Navarro.
— To jest podejrzane. — zauważyłem. — Za dużo zbiegów okoliczności, nie sądzisz?
— To znaczy? — zmarszczył brwi, pochylając się ku mnie. Oparł łokcie o blat.
— Zaczynam sprawę Rodrigueza, a teraz Navarro pojawia się u jego boku. — Skrzywiłem się. — Wczoraj Skye rozmawiała z Isaacem. Chłopak jest w złym stanie psychicznym, lecz udało się coś z niego wycisnąć. Mamy świadka. Ale mamy obiekcję, co do tego, czy góra będzie chciała słuchać nastoletniego narkomana na detoksie. Mówił, że Rodriguez z nikim nie współpracuje.
— Skąd ten dzieciak może to wiedzieć?
— Nie wiem, ale nie sądzę, aby Rodriguez z kimś współpracował. To nie ten typ. On woli wszystko mieć za swoją sprawą. Z tego co znaleźliśmy do wszystkiego dążył sam.
CZYTASZ
Old Promise
RomanceByli dziećmi, gdy się poznali. Mieli wspólną historię. Byli tacy sami. Obydwoje przeżyli coś, czego żadne dziecko nie powinno przeżyć. Ich życia się rozdzieliły, ale mają szansę na to, że ich drogi się zejdą, jeśli tylko sobie na to pozwolą. Oto his...