27. Mieć nadzieję.

191 7 3
                                    

Kayden

Byłem tchórzem. Uciekłem, kiedy zrobiło się trudno. Moment, gdy dowiedziałem się całej prawdy złamał mi serce. Jednak to serce Kaylee zostało roztrzaskane na drobne kawałki. I to z mojej winy. Nie potrafiłem ukazać jej zrozumienia i wsparcia jakiego potrzebowała.

Mam świadomość, że dużo czasu minie zanim ponownie mi zaufa. Ale nie zamierzam się poddawać. Nie zamierzam jej z tym wszystkim zostawić. Bo ona jest moją Kaylee. Moją kobietą. I nawet jeśli wszystko między nami skończone nie spocznę dopóki nie będę pewien, że jest bezpieczna i ten skurwysyn nie dostanie za swoje.

Od razu następnego dnia, po cholernym spotkaniu z nim zleciłem ojcowi o znalezienie coś na Navarro. Nie powiem diabeł nie źle tuszuje swoje występki. Ale to mnie nie zatrzymuje, aby zrównać wszystko z ziemią, aby go dopaść. 

Arnold Navarro jest, już skończony.

Zadarł ze mną. Z Kaylee. Wdarł się do naszego życia, więc ja go wyciągnę i zamknę go tam, gdzie będzie błagał o śmierć. Z dala od nas. Od Kaylee.

Śmierć nie jest najgorszą karą. Najgorszą  karą jest moment, gdy masz świadomość, że osoba, którą skrzywdziłeś nie poddała się i jest tam gdzieś szczęśliwa, a ty gnijesz w skutkach swoich grzechów. Nieszczęśliwy i znienawidzony. Samotny.

Ale nawet jeśli będzie konieczność nikt, ani nic nie powstrzyma mnie przed władowaniem mu kulki w łeb. Włamał mi się do domu, gdzie mogła być moja córka. Nie popuszczę mu tego.

— Znalazłeś coś? — spytałem, prawie wyrywając drzwi z zawiasów, gdy wpadłem z impetem do gabinetu.

— Siadaj. — rozkazał, więc przyciągnąłem krzesło, siadając naprzeciwko ojca.

Splotłem palce ze sobą i oparłem się o blat, wyczekując na to, co ma do powiedzenia.

— Jakieś cztery lata temu został aresztowany za posiadanie dużej ilości heroiny, kokainy i amfetaminy. — zaczął. —  Lecz nie wiem, jakim cudem uniknął kary.

— To, już coś. — stwierdziłem zadowolony.

— Znalazłem coś jeszcze, ale nie wiadomo na sto procent, bo to tylko przypuszczenia. — powiedział i zaczął klikać coś na klawiaturze. — Myślimy, że Navarro współpracuje z Rodriguez'em.

Wybałuszyłem oczy, po czym cały się wyprostowałem na tą rewelacje. Coś jest nie tak. Za duży zbieg okoliczności.

Zmrużyłem oczy, gdy mężczyzna odwrócił ekran laptopa w moją stronę. Kurwa.
Zdjęcie Arnolda z Gregorym, gdy stali pod jego firmą. Obydwoje w eleganckich garniturach, ale nie wyglądało to na przyjazne spotkanie. Miałem wrażenie, że jeden drugiego zabijał wzrokiem.

— Z kiedy jest to zdjęcie? — uniosłem spojrzenie na ojca.

— Z wczoraj.— poinformował. —Rozkazałem Calebowi śledzić, każdy krok Navarro.

— To jest podejrzane. — zauważyłem. — Za dużo zbiegów okoliczności, nie sądzisz?

— To znaczy? — zmarszczył brwi, pochylając się ku mnie. Oparł łokcie o blat.

— Zaczynam sprawę Rodrigueza, a teraz Navarro pojawia się u jego boku. — Skrzywiłem się. — Wczoraj Skye rozmawiała z Isaacem. Chłopak jest w złym stanie psychicznym, lecz udało się coś z niego wycisnąć. Mamy świadka. Ale mamy obiekcję, co do tego, czy góra będzie chciała słuchać nastoletniego narkomana na detoksie. Mówił, że Rodriguez z nikim nie współpracuje.

— Skąd ten dzieciak może to wiedzieć?

— Nie wiem, ale nie sądzę, aby Rodriguez z kimś współpracował. To nie ten typ. On woli wszystko mieć za swoją sprawą. Z tego co znaleźliśmy do wszystkiego dążył sam.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz