29. Pusta dusza.

196 7 0
                                    

Kayden

Wpadłem do jej mieszkania, a widok jaki tam zastałem zapadnię mi w pamięci na zawsze.
Głowa Kaylee leżała na klatce piersiowej Grace, gdy jej martwe ciało po prostu bezwładnie leżało. Wokół kobiet było mnóstwo krwi z rany pani Hamilton, na której leżała ręka czarnowłosej. Dziewczyna zanosiła się szlochem. Praktycznie się dusiła. Widok ten zacisnął mi wnętrzności. Momentalnie poczułem napływające do oczu łzy, ale nie mogłem się rozpaść. Nie w tym momencie. Musiałem jej pomóc. Zmusiłem swoje nogi do ruchu i podszedłem do Kaylee.

Złapałem ją za ramiona, próbując odciągnąć ją od martwego ciała.

— Nie!

Zaczęła się szamotać. Ledwo, co mogłem utrzymać jej ciało w taki sposób, aby nie zrobiła sobie krzywdy.

— Zostaw! Muszę być przy niej! —zaszlochała.

— Kaylee, to ja, Kayden. — odparłem, myśląc, że gdy uświadomi sobie, że jest już bezpieczna chociaż odrobinę się uspokoi.

Wyrwała mi się i od razu wpadła na ciało kobiety, krztusząc się płaczem.

Co tu się, do kurwy stało?

— Kaylee. — spróbowałem po raz kolejny.

— Zostaw mnie! — krzyknęła, podnosząc głowę i przechylając ją w bok, aby na mnie spojrzeć. — Ona nie żyje!

Ukucnąłem przy niej, dotykając jej ramienia.

— Kaylee....

— Ona nie żyje. — zapłakała. — Nie żyje. Ona nie żyje. Zabiłam ją!

Otworzyłem szeroko oczy w szoku.
Co? Co tu się stało? O czym ona mówi?
Schowałem jej twarz w dłoniach, przyciągając ją bliżej siebie. Spojrzałem w jej oczy, które latały po pomieszczeniu zamiast patrzeć wprost na mnie.

— Kochanie. — zacząłem. — Co się stało?

— Zabiłam ją. Zabiłam.... — powtarzała to jak mantrę.

Nie mogłem jej uspokoić. Dopiero po piętnastu minutach straciła siły i mogłem ją podnieść z podłogi, zanosząc na rękach do jej sypialni. Ciągle krztusiła się łzami. Nie miałem pojęcia, co począć. Postanowiłem, aby zadzwonić do szefostwa agencji i poinformować o tym zdarzeniu. Mogłem równie zadzwonić na policję, ale sądzę, że firma, w której pracuje bardziej przyłoży się do rozwiązania sprawy. Własnoręcznie się tym zajmę, jeśli góra się zgodzi. Wyciągnąłem telefon z tylniej kieszeni spodni. Miałem, już wychodzić z pokoju, gdy zatrzymała mnie cicha prośba.

— Zostań. Proszę, zostań.

Usiadłem na brzegu łóżka i pogłaskałem Kaylee po włosach.

— Nie odejdę. — zapewniłem. — Tylko muszę zadzwonić po odpowiednie służby.

Skinęła głową, lecz widziałem w jej oczach wahanie, gdy wstałem.

— Zaraz wrócę. — powiedziałem, aby wiedziała, że nie zamierzam od niej uciec.

Wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi, uniemożliwiając przy tym dziewczynie oglądania tego traumatycznego miejsca.
Spojrzałem na ciało od razu, czując jak żółć podchodzi mi do gardła. Choć jestem przyzwyczajony do oglądania martwych ciał. Jednak nigdy nie mogłem przyzwyczaić się do brutalności człowieka i wyrządzonych krzywd drugiemu człowiekowi. Uklękłem, analizując stan ciała i przyczynę śmierci Grace. Krew sączyła się z brzucha, a obok ciała leżała łuska. Postrzał. Została postrzelona. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, szukając jakiekolwiek broni palnej. Nie było jej nigdzie. Ktoś musiał ją zabrać, ale kto?
Wstałem i natychmiast ponownie wyciągnąłem telefon, aby poinformować o tym MTA, po czym wróciłem do Kaylee. 

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz