8. Kukurydziana amunicja.

291 10 0
                                    

Kaylee

Minęło trzy dni od poprzednich wydarzeń.
Od tamtego czasu było nawet spokojnie. Pani Hamilton jutro wychodzi z szpitala, a Keira powoli dochodzi do siebie po napaści.
Całe szczęście zgodziła się na pomoc psychologa, którą znalazł jej Kayden. Po tym, co przeżyła napewno jej się przyda. Mężczyzna, również i mnie na to namawiał, ale się nie zgodziłam. Kłócił się ze mną na ten temat, ale postawiłam na swoim. Stanford mówił mi, że dostał wiadomość od żony Butlera z informacją, że zgłosiła go na policji. Powiedział mi, również, że dobrze by było, abym zeznawała podczas jego rozprawy. Będzie sądzony o przemoc i molestowanie oraz mobbing, a moje zeznania dużo, by wniosły do sprawy. Zgodziłam się tylko ze względu na jego córkę i żonę oraz Keirę, która również będzie zeznawać. Zresztą sukinsyn powinien dostać za swoje. Wiadomości od osoby z mojej przeszłości też nie dostałam. Szczerze to jestem z tego zadowolona. Uzbieram w końcu pieniądze i uwolnię się od niego raz na zawsze. Mam taką nadzieję.

— Josie, popcorn gotowy! — oznajmiłam, wyjmując paczkę z popcornem z mikrofali.

Wsypałam go do przeźroczystej miski i wyrzuciłam opakowanie do kosza, który znajdował się w szafce pod zlewem.
Chwilę później do kuchni wbiegła rozweselona dziewczynka z kredą w ręku. Ubrana była w różową koszulkę z długim rękawem z napisem Queen i w czarne leginsy oraz na stópkach miała założone ciapki z uszkami kota.
Uśmiechnęłam się do niej i podeszłam bliżej.

— Zaniesiesz go? — machnęłam brodą na stolik kawowy, wręczając jej do rąk miskę.

Pokiwała głową i ruszyła w stronę kanapy. Odłożyła miskę na blat, a sama wskoczyła na materac z impetem.
Pokręciłam głową z rozbawieniem.

Dzwonił do mnie przed chwilą Kayden, że za niedługo wraca z pracy, więc pomyślałam, że fajnie, by było coś razem obejrzeć. Ostatnio mężczyzna bardzo się martwił tym, że widziałam go, kiedy szamotał się z Brandonem. Chcę mu przekazać, że nie mam do niego żadnego dystansu i traktuje go tak samo, jak wcześniej. Nie powiem, że mnie nie przeraził, byłoby to kłamstwo. Kayden w dzieciństwie nie był nadpobudliwym dzieckiem ani nie był agresywny i impulsywny lecz nie widziałam go przez piętnaście lat. Dorósł i nie jest, już jedenastolatkiem, z którym się kiedyś bawiłam. Zmienił się tak samo, jak ja. 

Usiadłam obok Josephine, otwierając laptopa, który wcześniej przygotowałam, przynosząc go z pokoju Stanforda.
Oparłam się plecami o mebel, a Josie przesunęła się bliżej mnie i położyła mi głowę na brzuchu. Moje serce zadrżało na ten gest z jej strony. Zaczęłam się bawić jej warkoczykami. Czekając, aż ekran laptopa się włączy. Jak na zawołanie drzwi mieszkania się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł Kayden w białej koszuli i w garniturowych czarnych spodniach. Włosy miał mokre przez deszcz na dworze. Przełknęłam ślinę na jego widok.

— A wy tu, co? — zapytał, zaplatając ręce na torsie.

— Czekamy na ciebie. Zaplanowaliśmy świetny pomysł, aby spędzić ten wieczór, oglądając razem film. — poinformowałam go niewinnie, wyszczerzając się.

Uśmiechnął się.

— Będzie fajnie! — krzyknęła Jose, podnosząc się do siadu. 

Obydwoje zaśmialiśmy się na jej zryw.
Dziewczynka posłała nam spojrzenie z pod byka. Pogłaskałam ją po włosach.

— To zaraz przyjdę, tylko się przebiorę. — zapowiedział i poszedł do swojej sypialni.

Po piętnastu minutach wrócił, przebrany w zwykłą białą koszulkę i luźne czarne spodenki na gumkę. Usiadł koło mnie i założył swoje ramię za moje plecy. Zadrżałam, czując jego bliskość i zapach mocnych męskim perfum. Oparłam swoją głowę na jego klatkę piersiową, biorąc od niego całkowite ciepło, które mi dawał.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz