15. Przepaść własnego umysłu.

247 9 1
                                    

Kaylee

Życie tworzy różne scenariusze. Czasami kończy się szczęśliwym zakończeniem, ale dopiero wtedy, gdy przetrwasz cierpienie, które dotychczas czułeś. Aby zrozumieć sens szczęśliwego zakończenia musisz zrozumieć bolesną drogę, którą musiałeś przejść, aby dojść do tej jednej chwili w swoim życiu. Miałam nadzieję, że cierpienie, które zaznałam uczyni mnie silniejszą. Możliwe, że takie myślenie jest złudne. Ale prawda jest taka, że muszę się czegoś trzymać. A może mój początek szczęśliwego zakończenia zaczął się w momencie, gdy pierwszy raz stanęłam przed drzwiami do mieszkania Kaydena?

Otworzyłam zmęczone powieki, które potarłam palcami. Poprawiłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w pokoju Kaydena. Nie pamiętam, jak się tu dostałam.
Oglądaliśmy z Josie bajkę i jedliśmy pizzę, a potem pustka. Miałam na sobie wczorajsze ciuchy, więc napewno sama nie położyłam się do łóżka bo zapewne ściągnęłambym chociaż dresy. Nienawidzę spać w długich spodniach. Wystawiłam nogi za krawędź łóżka, po czym wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Weszłam do kuchni, odnajdując tam sylwetkę bruneta. Nie miał na sobie koszulki, a z granatowych spodenek było widać kawałek grubej, białej gumki z bokserek. Miał mokre włosy, a krople wody z nich, leciały mu po plecach.  Wyglądał, jak.... Zabrakło mi słów, by opisać to, co teraz widzę przed swoimi oczami. Może dla kogoś innego wydawałoby się, że Kayden wygląda normalnie bez jakiegoś wow, ale dla mnie on zawsze wygląda cholernie atrakcyjnie, w każdym swoim wydaniu.

Podeszłam jeszcze bliżej i odchrząknąłem.
Odwrócił się w moją stronę z łopatką w ręku i posłał mi, tak piękny uśmiech, że poczułam go, w każdym zakończeniu nerwowym.

— Dzień dobry. — powiedział i odwrócił się, aby wymieszać coś w patelni.

— Dzień dobry. — odpowiedziałam i przystanęłam obok niego, zerkając mu przez ramię. — Co tam pichcisz?

— Nic wykwintnego. — zerknął na mnie. — To tylko jajecznica z szynką i szczypiorkiem oraz z suszonymi pomidorami.

— To nie jest wykwintne śniadanie? — prychnęłam, wybałuszając oczy i wskazałam palcem na jedzenie. — Tymczasem ja, gdy robię jajecznicę, jajka, sól i łyżeczka masła. Tymczasem ty, robisz z tego jakieś cholerne arcydzieło i połączenie smaków.

Zaśmiał się na, co oczywiście się uśmiechnęłam, bo jakby nie inaczej. Jego śmiech i uśmiech jest uzależniający.

— Siadaj. — rozkazał oraz wskazał brodą w stronę wyspy.

Skinęłam głową i posłusznie usiadłam na stołku, opierając się łokciami o blat. Przyglądałam się jego ruchom, i na każdy szczegół, który widziałam na jego skórze. Nie tylko wpatrywałam się w jego tatuaż na ramieniu, ale i również na każdą żyłkę na dłoniach i przedramionach. Z każdym jego ruchem widziałam, jak plecy Kaydena się napinają, ukazując przy tym ich wyćwiczone mięśnie. Zawiesiłam wzrok na bliźnie z lewej strony w dole pleców. Zatkało mnie. Doskonale wiedziałam od czego ta, blizna była. Przez jakiś czas interesowałam się chirurgią i tego typu rzeczami, więc czytałam i oglądałam zdjęcia podobnych skaz. Przełknęłam gęstą ślinę, która zebrała mi się w ustach. Ale postanowiłam nie pytać o historię związaną z śladem pooperacyjnym. Mogłam się przecież mylić. Nie byłam lekarzem ani jakąś znawczynią, aby być w stu procentach pewna, że blizna na jego skórze jest po zaszytej ranie postrzałowej.
Mężczyzna się odwrócił w moją stronę, a ja w tym samym czasie szybko przeniosłam wzrok w bok. To było cholernie głupie bo mój zryw napewno nie umknął jego uwadze. Kątem oka widziałam, że uniósł brwi, po czym uśmiechnął się pod nosem. Miałam ochotę mu wyjaśnić dlaczego tak na niego patrzyłam, ale zrozumiałam, że jeszcze bardziej się z błaźnie, więc zostawiłam to bez niepotrzebnego komentarza na moim języku.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz