24. O wilku mowa.

207 7 4
                                    

Kayden

Wyszedłem z samochodu i skierowałem się do domu rodziny nastolatka, który ostatnio zmarł w szpitalu. Żołądek mi się ściskał na myśl, że zaraz mam spojrzeć w twarz kobiece, która straciła syna. Domyślam się, jaki to ból. Na myśl, że mogę stracić Josie mam ochotę zwymiotować i umrzeć w męczarniach. 

— Nienawidzę kłamać w takich przypadkach. — powiedziałem do Skye, która dorównywała mi kroku.

Jej włosy powiewały w rytm wiatru. Miała zdeterminowany wyraz twarzy, jakby nie obchodziło ją to, że zaraz będziemy musieli rozmawiać z rodzicami dziecka, którzy przeżywają żałobę po jego utracie. Podziwiałem ją za to. W tej robocie trzeba być twardym. Nigdy tego nie potrafiłem i może dlatego często dostawałem  reprymendy od góry. Ale, jak można być posągiem, gdy widzisz cierpienie innych. Po prostu się tak nie da.

Nawet Skye zawsze po cięższych sprawach płacze po kątach. Wiem to, bo raz ją nakryłem. Była to sprawa większej wagi. Porwali córkę i żonę jednego mężczyzny, który zerwał stosunki z mafijskim szefem. Tamtego dnia odzyskaliśmy dziewczynkę, ale nie jej matkę. Wykrwawiła się na oczach dziecka. Pamiętam twarz dziewczynki do dziś, gdy wtulała się w martwe ciało matki. Miała praktycznie złamane wszystkie kości i rany cięte oraz kłute pod żebrami, na udach i rękach. Wszędzie. Okazało się, że była torturowana na jej oczach.

Nie mam pojęcia, co teraz się z nią dzieje. Wiem tyle, że jej ojciec stał się świadkiem koronnym i zaszył się, gdzieś z nią w innym kraju.

Heizer bardzo to przeżyła, gdy w końcu oddaliśmy dziewczynkę do szpitala pierwsze co zrobiła, gdy upewniła się, że dziecko jest bezpieczne to było zwymiotowanie w toalecie. Płakała, a ja siedziałem pod jej kabiną, czekając, aż skończy. Nie reagowała na moje wołania. Nic. Dopiero głos jej męża doprowadził ją do porządku. Ale po tej sprawie Skye wzięła wolne na cały miesiąc, próbując naprawić swoje zdrowie psychiczne.

To był ciężki miesiąc dla niej i dla jej męża.
Może nie lubię Caleba, ale nie mogę zaprzeczyć, że kocha Skye całym sercem.
Heizer, gdy jego żona nie pracowała nie był sobą. Był, jak duch. Nie mówił swoich głupich żartów. Nie odzywał się. Nic. Kompletnie nic.

Szczerze, choć się na głos do tego nie przyznam sam byłem przerażony jego stanem i irytowało mnie to, że był, aż tak cichy.

Kobieta poprawiła swoją czarną marynarkę, gdy przystanęliśmy przed drzwiami domu.

— A, co im powiesz? Hej. Jestem z  Międzynarodowej tajnej agencji ochrony zbrodni wobec człowieka. — opowiedziała mi, patrząc na mnie z politowaniem.

— Cicho. Czemu, tak głośno gadasz? Chryste! — pomasowałem palcami grzbiet nosa.

— Sam zacząłeś. — wzruszyła ramionami.

Westchnąłem.

— To takie głupie. — stwierdziłem. — Niby takie tajne, a i tak łazimy po ludziach, aby zbierać informacje.

— Mnie nie pytaj. Nie znam innego życia. Dla mnie to naturalne, że miałam trzymać buzię na kłódkę. Moi rodzice od dziecka mi wpajali, abym nikomu z zewnątrz nie mówiła o agencji.

— To pojebane. Znaczy tata mi mówił, że MTA działa w taki sposób, ale nie drążyłem tematu.

— Skup się na zadaniu. — odparła i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi.

Nagle drzwi się otworzyły, a ja ujrzałem dojrzałą kobietą. Z  dokumentów wiem, że ma trzydzieści siedem lat i ma na imię Dakota od szesnastu lat jest mężatką i Gavin Morrison był jej jedynym dzieckiem.
Jedynym dzieckiem.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz