11. Gwiazdka.

253 7 0
                                    

Kaylee

— Dziękuję, że byłaś przy tej rozmowie. — odparł cicho Kayden, zamykając drzwi do pokoju Josie.

Stanford przez długi czas rozmawiał z swoją córką, aż ta zasnęła w jego ramionach. Niechcąc już jej męczyć, ułożył ją wygodnie na łóżku i pocałował jej czoło z cichym " kocham cię" przy jej skórze. Gdy, upewniliśmy się, że dziewczynka, już się nie obudzi, wyszliśmy z pomieszczenia.

— Nic nie zrobiłam. To ty mówiłeś. — odpowiedziałam, idąc w stronę kuchni, zerkając w bok na mężczyznę.

— Byłaś. To wystarczyło.

Moje serce zabiło mocniej na jego wdzięczny ton głosu.

— Postaram zawsze być, gdy będziesz tego potrzebować. — oznajmiłam z obietnicą w głosie.

Podeszłam do zlewu, wyciągając z górnej półki szklankę i nalałam wody, po czym wypiłam ją jednym haustem. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo odwodniona byłam.
Spojrzałam na Kaydena, który opierał się łokciami o blat wyspy, patrząc na mnie spod długich rzęs z lekkim uśmieszkiem na ustach. Nie rozumiałam dlaczego, tak się szczerzył do czasu, gdy za pleców wyciągnął egzemplarz Czerwonego kapturka.

— Coś ci kiedyś obiecałem, a ja dotrzymuje obietnic.

Uśmiechnęłam się. Zawsze pamiętał. Nie zapomniał nawet jednego małego szczegółu z naszej obietnicy na mały palec.
Podszedł do mnie i pociągnął za dłoń w stronę jego sypialni. Weszliśmy do pokoju, siadając na jego łóżku, opierając się o jego zagłówek.

— Może, kiedy indziej mi przeczytasz? — zaproponowałam. — Późno już, powinnam wracać do domu.

— Nie puszczę cię samej, tak późno. Zresztą, już dawno powinienem spełnić obietnice. A jeszcze trochę mi ich zostało.

Wyszczerzył się.

Wiedział co robić. Wiedział, że mam słabość do jego uśmiechu i mu ulegnę.
Zawsze ulegam.

I to czasami mój błąd.

Oparłam głowę o jego ramię, zaciągając się jego zapachem. Pachniał męskimi perfumami. Owocami cytrusowymi i miętą.
Pachniał bezpieczeństwem, którego tak bardzo pragnęłam. Jego obecność pomagała mi w ukojeniu niepokoju, gromadzącego się w moim wnętrzu. Uspokajał churagan, który krążył w moim organizmie.

Była sobie kiedyś mała, prześliczna dziewczynka. Jej buzia była tak słodka i radosna, że każdy, kto tylko raz na nią spojrzał, od razu musiał ją pokochać. Dziewczynka wraz z rodzicami mieszkała nieopodal lasu. Często odwiedzała babcię, która gotowa była jej przychylić nieba. Babcia mieszkała w niewielkim domku otoczonym przez zielony las. Pewnego dnia jej wnuczka otrzymała od niej prezent- czerwony aksamitny kapturek, który dziewczynka polubiła tak bardzo, że za nic nie chciała się z nim rozstawać i wszędzie nosiła go na swojej cudnej główce! Przez to zaczęto ją nazywać ,,Czerwonym Kapturkiem”. — zamknęłam oczy, gdy zaczął mi czytać obiecaną mi baśń. — Jednego razu mama zawołała Czerwonego Kapturka oraz wręczyła mu wiklinowy koszyk przykryty serwetką, do którego schowała ciasto i butelkę wina, mówiąc:
- Córeczko, zanieś to babuni, żeby nabrała sił. Od jakiegoś czasu leży biedna chora w łóżku. Na pewno ucieszy się, kiedy ją odwiedzisz. Pamiętaj tylko, byś pod żadnym pozorem nie zbaczała ze ścieżki, którą znasz i wiesz, że prowadzi prosto do domku babci. Jeśli kogoś spotkasz, nie rozmawiaj z nim. Gdy już tam będziesz, przywitaj się ładnie z babunią i bądź grzeczna.

Czułam się przeszczęśliwa u jego boku, aż zapomniałam o wszystkich swoich zmartwieniach. Mogło by to wydawać się śmieszne, że dorosłe osoby czytają sobie bajki na dobranoc, ale z naszej perspektywy tak nie było. To było nasze i tylko nasze. Nasz jeden moment w życiu, który będziemy wspominać, aż do śmierci.
Jeden nasz wspólny moment, który jest tylko nasz i nikt nam tego nie odbierze za żadne skarby świata. Czcił naszą przyjaźń i wspólną przeszłość, jak jakiś największy dar. Był wdzięczny za nasze wspólne wspomnienia. Choć poznaliśmy się w takim miejscu, jak dom dziecka. Mieliśmy wspaniałe momenty, które warto wspominać teraz tylko po to, aby poprostu się uśmiechnąć.
Wspomnienie jest największym darem, które człowiekowi można było dać.
Tak, jak Pani Hamilton ma wspomnienia o swoim mężu. Tak, jak Kayden o Charlotte.
Gdy myślisz o bliskich nie tylko ze względu na ich śmierć, ale z tego co przeżyliście w przeszłości, będąc w tamtym momencie szczęśliwi. Nie czujesz smutku. Czujesz radość, że miałeś możliwość znać kogoś takiego w swoim życiu. Mogłeś go kochać i przytulić. Nawet jeśli nie ma, już tego kogoś obok ciebie. Wiedz jedno. Nie stracisz nigdy wspomnień związanych z tą osobą. Nikt nie ma takiej mocy, aby komuś je odebrać.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz