26. Dystans między nami.

210 7 2
                                    

Kaylee

— Kaylee!

Głośny krzyk dziewczynki sprowadził mnie na ziemię. Otrząsnęłam się z wbijania wzroku na zaskoczoną twarz Kaydena i spojrzałam na biegnącą w moim kierunku dziewczynkę.
Zachwiałam się, gdy Josie z impetem oplotła swoimi małymi rączkami moje nogi i wtuliła się w nie, jakby zależało od tego jej życie. Zamknęłam oczy, czując w nich szczypanie przez nadchodzące łzy. Boże! Ale ja za nią tęskniłam. Pogłaskałam ją po włosach, otwierając oczy. Zobaczyłam, jak Kayden wpatruje się w nas z bólem, a zarazem z dziwną ulgą. Nie rozumiałam jego emocji.

— Część, księżniczko. — szepnęłam, kucając, gdy się ode mnie odsunęła.

Brunet się nie odzywał, pozwalając mi zbliżyć się do córki. Nie umiałam nic wyczytać z jego twarzy.

Pozwoliłem ćpunce zbliżyć się do swojej córki.

Zdanie. Jedno zdanie, a ile w nim gniewu i bólu. Poczułam się brudna. Znienawidzona.
Jakbym była złym człowiekiem. Jakbym naprawdę była zdolna skrzywdzić Josephine.

— Wróciłaś. — zapłakała, gdy ponownie rzuciła się, ku mnie. Złapała mnie za kark, chowając twarz w zgięciu mojej szyi.

Położyłam dłonie na jej plecach, ściskając ją mocniej. Niekontrolowana łza poleciała mi po policzku. Zamknęłam oczy, pochłaniając naszą tęsknotę. Nie odpowiedziałam jej. Nie mogłam mieć pewności, czy będę mogła wrócić.

— Pobawisz się ze mną? — spytała, gdy się ode mnie odkleiła.

Spojrzałam na nią, posyłając jej uśmiech. Starłam wierzchem dłoni mokry ślad na swojej skórze. Zerknęłam na Kaydena, który skinął głową.

— Jasne. — odpowiedziałam, wstając.

Dziewczynka chwyciła moją dłoń i pociągnęła mnie do mieszkania, nie pozwalając mi nawet zdjąć butów.

— Mam nowe puzzle. — powiadomiła, podekscytowana, idąc w kierunku swojego pokoju. — Na pudełeczku jest biedronka z czarnym kotem.

— Super. Lubimy tą bajkę, prawda? — zagadnęłam, próbując nadążyć za jej krokiem.

— Jest super, fajnaa....— przedłużyła ostatnie słowo.

Cicho się zaśmiałam na jej słodki pisk.

Weszliśmy do pokoju. Stanęłam na środku, gdy Josie podbiegła do szafy, aby wyciągnąć zabawkę. Odwróciłam się w stronę drzwi. Mężczyzna stał oparty o futrynę z założonymi rękami i patrzył na nas bez wyrazu.

Dziewczynka usiadła po turecku, nakryła swoją dłoń moją, pociągając mnie w dół, aby również i ja usiadła. Wyrzuciła puzzle z opakowania i podniosła głowę na ojca.

— Tato, chodź. — rzuciła do niego.

Kayden zamrugał i wyprostował się. Spojrzał na mnie i przełknął ślinę, ale posłusznie do nas podszedł i spoczął po mojej prawej stronie. Zastygłam, czując wibracje między naszymi ciałami, gdy nie chcący otarł się ramieniem o moje ramię.
Przegryzłam wargę, gdy na mnie spojrzał. Widziałam, że nie wiedział, jak się zachować w obecnej sytuacji. Czułam w powietrzu niezręczność, która od nas się ulatniała.

— Potrzebuje ucha czarnego kota. — odezwała się Josie, szukając w stosie tego jednego puzzla.

Spojrzałam na nią i zaczęłam się rozglądać, gdy spostrzegłam element wyciągnęłam dłoń, aby go wziąć. Rzecz w tym, że Kayden też zamierzał zrobić to samo, co ja. I właśnie tym sposobem nasze palce się zetknęły. Ponownie nasz wzrok się skrzyżował. Obydwoje przełknęliśmy ślinę, gdy nie potrafiliśmy oderwać od siebie spojrzenia. W końcu udało mi się nad sobą zapanować i cofnęłam rękę. Tymczasem brunet pokręcił głową, jakby wyłaniając się z letargu i podał kawałek układanki córce.
Siedzieliśmy wspólnie, aż do momentu zakończenia całego obrazka.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz