14. Skarpetki w chomiki.

225 9 0
                                    

Kaylee

Dam szansę sobie i Kayden'owi. Uświadomiłam sobie, że jeśli sobie pozwolę będę w końcu szczęśliwa. Cholera! Ja naprawdę wierzę, że jeśli się postaram coś z tego może być. Nigdy nie przypuszczałam, że będę w coś tak bardzo wierzyć, jak w to, że nasza relacja może być czymś więcej niż była dotychczas. Nie odszedł, gdy w jego w oczach pokazałam gorszą część siebie. Tą zniszczoną część siebie. Upiłam się i jestem strasznie na siebie wściekła, że oparłam się pokusie. Ponownie zagłuszyłam własne problemy niszczącymi mnie sposobami. Nie powinnam nigdy tak robić. A co, by się stało, gdyby mnie nie znalazł? Nawet nie chcę o tym myśleć.
Kayden pokazał mi, że potrafi zaakceptować moje wady. Ale nadal nie potrafię zmusić się do tego, aby powiedzieć mu całej prawdy. O Arnoldzie. O młodszej wersji mnie.

Po wróceniu do swojego bloku od razu skierowałam się do Goulding'a po Frankiego. Sąsiad zaproponował, że jeśli się zgodzę to może go przygarnąć do siebie na stałe. Rozważałam tą decyzję przez naprawdę długi czas, ale koniec końców się zgodziłam. Pan Caspar jest bardziej dyspozycyjny, więc lepiej zaopiekuje się Rottweilerem. Kocham Frankiego, ale tak będzie lepiej i odpowiedzialniej. Całe szczęście będę go widziała, więc nie będę odczuwała, tak bardzo tęsknoty za nim. Zresztą, od kiedy Goulding zaczął zajmować się psem odżył. Widziałam tą iskrę w jego oczach, gdy na niego patrzył. Też tak na niego patrzyłam, gdy go przygarnęłam, jak był jeszcze szczenięciem.
Jest mi najbliższy, ale mam świadomość, żeby mieć psa trzeba mieć czas, aby się nim również zajmować. Jestem zadowolona, że to pan Caspar zajmię się Frankiem bo wiem, że jest w dobrych rękach.

W poniedziałkowy poranek wstałam nawet  wypoczęta. Może to wina świadomości, że zobaczę się dziś z Josie, za którą się nawet stęskniłam. Pokochałam to dziecko. Jak można nie pokochać tej małej istotki? To niemożliwe. Chociaż Sally Anderson jest innego zdania. Naprawdę staram się rozumieć jej postępowanie wobec wnuczki, ale na boga, śmierć Charlotte nie jest winą dziecka, który nie miał możliwości decydowania o niczym. Współczuję jej. Straciła córkę, więc nienawidzi osoby, której najbardziej ją przypomina i w taki sposób próbuje stłamsić rozrywający ją ból.
Ale tak, naprawdę to nie działa. Tylko pogarsza. Z tego co wiem, Kayden wziął dziś wolne, aby pojechać do matki Charlotte i sobie wszystko z nią wyjaśnić. Mam nadzieję, że nie skończy się to żadną większą kłótnią, ale muszę być realistką. Wiadome jest to, że zaczną na siebie krzyczeć. Jeśli chodzi o Josie, Kayden nie ma zahamowań.

Ubrałam się w szare dresy i białą koszulkę z dekoltem w serek. Założyłam również swoje ulubione skarpetki w chomiki. Włosy rozpuściłam. Zrobiłam sobie kawę i zjadłam banana z jogurtem waniliowym.
Po śniadaniu jeszcze przed wyjściem na autobus wstąpiłam do Pani Hamilton, która od samego rana krzątała się w kuchni, smażąc pączki z marmoladą i lukrem. Oczywiście od razu, przypomniałam jej, że nie może za dużo ich jeść przez swoją cukrzycę, ale ona powiedziała, że nie będzie ich jadła. Robi je tylko dlatego, że nie ma gdzie ręce włożyć i próbuje się czymś zająć. Trochę uspokoiła mnie tym faktem. Miałam pewność, że Grace stosuje się do diety dla cukrzyków. Oczywiście, gdy wychodziłam musiała mi wcisnąć kilka dla Josie i Kaydena bo ja nie lubiłam pączków.

W autobusie o dziwo było mało ludzi. Co mnie szczerze cieszyło. Nie musiałam przynajmniej stać i przepychać się między ludźmi.

— Hej.

Poczułam, jak ktoś siada obok mnie na siedzeniu. Odwróciłam głowę w stronę źródła dobiegającego do mnie głosu. Rozpoznałam go. To był ten sam blondyn, który bronił mnie przed Brandonem.

— Hej. — odpowiedziałam i odwróciłam wzrok w stronę miasta za szybą.

— Jestem Felix White. — przedstawił się.

Old Promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz