Rozdział 1

2K 65 5
                                    

Pov : Elizabeth

Wracam właśnie z pracy, pracuje a w sumie to już pracowałam u starszego pana w małej restauracji. Tylko on w tamtym czasie potrafił wyciągnąć do mnie rękę. Znał mojego ojca aż za bardzo, on jedyny wiedział co dzieje się w naszym domu.

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy przyjął mnie bez zastanowienia.

Nie miałam żadnego wykształcenia ani zdanej matury ponieważ wtedy miałam ważniejsze sprawy na głowie, które zabierały mi czas na naukę.

Od lat oszczędzam pieniądze na wyprowadzkę. Wiele razy musiałam odmówić sobie posiłku w tamtych czasach szkoły była dla mnie ucieczką od problemów. To tam chodziłam by się najeść i odpocząć.

Z dobrych wieści to wreszcie udało mi się uzbierać odpowiednią sumę.

Po śmierci babci która pomagała mi utrzymywać mnie i mojego ojca zostałam sama.
Musiałam sama nauczyć się spłacać rachunki , płacić prąd i inne podstawowe rzeczy,o których żaden nastolatek w moim wieku nie miał nawet pojęcia.

Pobiegłam szybko do domu.
Ojciec myśli że szkołe kończę o 17.
A w weekendy że mam dodatkowe zajęcia od 8 do 15.

Ukrywając moją prace przed nim, ratuje życie sobie i jemu. Tylko tak jestem w stanie oszczędzić cokolwiek. Gdyby dowiedział się że co miesiąc dostaje dodatkowe pieniądze, odrazu by mi je zabrał i wszystko wydał na alkohol.

Nawet nie jest świadomy tego że babcia nie żyje, że już nie wysyła nam połowy swojej emerytury.

Po wejściu do bloku starałam sie jak najwolniej wchodzić po schodach aby chociaż przedłużyć czas mojego spokoju o 10 sekund.

Stanęłam przed drzwiami na wycieraczce wzięłam głęboki oddech a następnie weszłam do środka. Odrazu poczułam mój znienawidzony zapach- papierosów z alkoholem.

Gdy tylko zamknęłam drzwi usłyszałam jego głos.

- No nareszcie, Rita Rita Rita- darł się w niebogłosy- nie nawidze tego imienia
-Rita Rita Rita-kojarzy mi się tylko z tym domem, z bólem jakiego tu doświadczyłam, z litrami wylanych łez na schodach jako dziecko.
- Rita Rita Rita- nie przestawał w końcu się ocknęłam,ściągałam buty i pobiegłam do salonu.

Widok który tam zastałam był okropny. Wszędzie walały się puste butelki, puszki. Nie przydeptane resztki papierosa wciąż tliły się na dywanie.

-No nareszcie, ile można czekać przydaj się wreszcie na coś idź mi na zakupy po piwo albo ogarnij tu coś jakoś nic z tej twojej nauki nie ma wzięłabyś się wreszcie do roboty a nie siedzisz mi na dupie-pomyślałam .

Poszłam do kuchni ignorując jego słowa. Wiedząc że jego jedynym posiłkiem był dzisiaj alkohol,zrobiłam mu kanapki z tego co było w lodówce.
Podeszłam do niego i położyłam na szafce obok niego talerz z jedzeniem.

-Spierdalaj mi z tym, nie chce cię widzieć.-Powiedział zrzucając jedzenie na ziemie.

Nie spoglądając na niego pobiegłam na górę do mojego pokoju.Pod łóżkiem już czekał plecak z moimi rzeczami.
Odczekałam z 2 godziny a następnie po upewnieniu się że zasnął ubrałam buty i podeszłam do niego.
Wydawał się taki nie winny, mogłabym teraz wziąć nóż i.- przerwałam uświadamiając sobie o czym właśnie pomyślałam.

Zostawiałam pieniądze na blacie,które pewnie i tak przepierdoli na alkohol.
Nie myśląc dłużej wybiegłam w pośpiechu z mieszkania zamykając go zbieglam na parter w myślach żegnając się z moim domem.

Wsiadłam w wyznaczony autobus pospiesznie patrząc w telefon.

-Kurwa mam 10 minut jak zwykle się spóźnię,to mieszkanie to moja jedyna szansa na nowe życie- pomyślałam zdruzgotana

W pośpiechu wybiegłam z autobusu szukając szybkiego skrótu który pozwoliłby mi dostać się jak najszybciej do umówionego miejsca. Przerażona sprawdziłam telefon.

     2 minut

No to mogę się pożegnać z nowym mieszkaniem-Pomyślałam załamana.

Z ostatnią nadzieją skręciłam w pierwszą lepszą alejkę a następnie ucieszona na końcu zobaczyłam już mój cel.
zdążę, tak to cud

Gdy już prawie miałam na chodnik z ciemnego zaułku usłyszałam huk a zaraz potem jakby jęki jakiegoś męższczyzny z bólu.
Głupia zaczęłam się zbliżać do przyczyny dźwięku.

Wychylając się z za muru bloku zobaczyłam jak 3 facetów okłada pięściami starszego mężczyznę. Nagle jeden z nich wyciągnął broń i zastrzelił go. Broń miała wmontowany tłumik ponieważ dźwięk strzału nie był aż tak głośny.

super się zapowiada nowa okolica.

Stałam tak w bezruchu aż w końcu się ocknęłam. Może uda mi się wymknąć po cichu.

- No i chuj to po mnie-Pomyślałam stając przez przypadek na czymś metalowym co wydało w kurwe głośny dźwięk.
Wszystkie oczy zwróciły się na mnie.

Wiedziałam że nie mam szans. Jedyne co mi zostało to ucieczka
pomyślałam a następnie zerwałam się do biegu.
Nawet nie wiedziałam że umiem tak szybko spierdalać


Słyszałam że coś krzyczeli dopiero po znalezieniu schronienia w budynku, w którym miałam mieszkać dotarło do mnie co powiedzieli

- łapcie ją bo Teddy się nieźle wkurwi- nie mam pojęcia kim jest Teddy jednak w tamtym momencie to nie było najważniejsze.
Ledwo co byłam w stanie opanować swój oddech.

Zmusiłam się jednak po chwili do zduszenia tych emocji we mnie gdy zobaczyłam chłopaka wchodzącego przez drzwi do klatki.

Był nawet w moim typie,ale w tamtym momencie najważniejsze dla mnie było to by dostać to mieszkanie.

-Jeśli się nie mylę pani Rita- odpowiedział patrząc na kartkę-Jestem Jacob- Powiedział wystawiając w moim kierunku rękę.

-Cześć- odpowiedziałam szybko ignorując to jak mnie nazwał, podałam mu rękę.

-Dobrze, no to zapraszam-Powiedział po czym wyciągnął klucze i otworzył drzwi.

No już wiem dlaczego cena była tak niska.

Pomijając nawet nie ciekawą dzielnice.
Mieszkanie było w opłakanym stanie.

Ściany były w kolorze białym,który pod wpływem lat zdążył zszarzeć.
Podłoga skrzypiała przy każdym kroku.

Na przeciwko wejścia rozłożona była kanapa, obok schodów na drugie piętro znajdowała się łazienka a po prawej mała kuchnia jednak wszystko będzie lepsze niż mieszkanie z ojcem-pomyślałam i bez zastanowienia powiedziałam.

-To kiedy można podpisać umowę- powiedziałam z nadzieja.

-Serio chcesz tu mieszkać ?-Zapytał Jacob który sam nie wierzył w stan tego mieszkania.

-Myśle że to nie twoja sprawa-odpowiedziałam próbując go spławić.

-Spokojnie-powiedział podnosząc ręce w geście obrony a po chwili podał mi papiery- podpisałam nawet nie czytając treści.

- pierwsza opłata za tydzień mam nadzieje że  się pani jakoś tu ugości- gdy miał już wychodzić zatrzymał się i odwrócił w moim kierunku-Co powiesz może na kawę w ramach uczczenia nowego mieszkania.

Rozmyślałam wszystkie możliwe wymówki jednak po chwili pomyślałam że i tak nie mam nic do stracenie nowe życie , nowe mieszkanie . No cóż w końcu muszę się otworzyć na nowe znajomosci.

-Jasne czemu nie - powiedziałam tym razem dodając uśmiech do zdania

-Serio,kiedy ci pasuje ?- powiedział i spojrzał na mnie z czarującym uśmiechem

-Tak szczerze to nie mam nic do roboty- odpowiedziałam rozglądając się wokół siebie

-No to zapraszam, pani przodem- powiedział i przepuścił mnie w drzwiach.

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz