Rodział 8

1.2K 46 2
                                    

Pov Theo

Po zawiezieniu Lizzy małego prezentu, wróciłem do domu. 
Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać.

Wcześnie rano miałem umówione spotkanie z moją matką. Od razu wiedziałem jaki jest powód spotkania ponieważ ona nigdy przed niczym mnie nie uprzedza.
Natomiast w tym przypadku dowiedziałem się o tym z 3 dniowym uprzedzeniem.

Moja matka od jakiś 2 lat próbuje mnie umówić z córką jej koleżanki- Susan

Nie zrozumcie mnie źle nic nie mam do tej dziewczyny po prostu nie wydaje się odpowiednią osobą, z którą mógłbym spędzić resztę życia.

Nie wydaje się odpowiednią osobą ponieważ w niczym nie dorównuje Lizzy.

Wracając wstałem patrząc na telefon zerwałem się z łóżka. Oczywiście zaspałem.

Zbiegłem po schodach na dół słysząc głos mojej matki

-A kto to wreszcie raczył nas obdarować swoim towarzystwem.- Powiedziała zirytowana mierząc mnie wzrokiem.

Ta kobieta od 8 lat żyje na moim utrzymaniu. Odkąd ojciec umarł na moment nawet nie wysiliła się chodź trochę by znaleść sobie prace lub chociaż się wyprowadzić.

Nie dość że mieszka w moim domu, je moje jedzenie to gra ciagle mi do mnie jakieś pretensje.
Uważa że wszystko robie źle i że bez niej sobie nie poradzę.

Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w kierunku salonu gdzie czekała na mnie matka razem z jej ulubienicą Susan.

Gdy dziewczyna obleśnie zleciała mnie wzrokiem do głowy zaczęły mi przychodzić różne wymówki, które mogłyby pomoc mi się stąd uwolnić.

Nie zrozumcie mnie źle po prostu nie Lubię jak moja matka sprowadza do domu jakieś kandydatki wolałbym sam kogoś wybrać
na przykad Lizzy.. - pomyślałem jednak szybko powróciłem na ziemie.

Zająłem miejsce przy stole obok dziewczyny i zabrałem się za przygotowane dla mnie wcześniej jedziecie.

Moją spokojną konsumpcje przerwała moja matka zaczynająca rozmowę.

-A wiec Susan masz może kogoś- Zaczęła a ja zirytowany popatrzyłem na nią próbując jej wybić z głowy ten pomysł.

-Nie, chciałabym już zacząć poważny związek.- Powiedziała a ja zauważyłem że obie kobiety mówią to jakby przygotowały sobie rozmowę wcześniej.

-Theo też właśnie próbuje znaleść sobie małżonkę, według mnie pasujecie do siebie idealnie-Kontynuowała matka.

-Dość tego-Przerwałem im czując się niezręcznie- Ja mam dziewczynę-Powiedziałem spoglądając raz na dziewczynę a raz na zdezorietowaną kobietę obok.

-Oh synku to dlaczego nic nie mówiłeś- Powiedziała zmieniając ton na przerażająco miły.

Spojrzałem na nią zaszokowany. Od zawsze
wiedziałem że ma już dla mnie wybraną kandydatkę a ja nie mam nic do gadania.

Przeniosłem swój wzrok na dziewczynę obok która z łzami w oczach próbowała złapać kontakt wzrokowy z moją matką

-No to co to może chociaż odwieź swoją koleżankę do domu-Powiedziała nie spuszczając wzroku ze mnie

-Mogę jej zamówić taksówkę ?-Powiedziałem po cichu do matki. Gdy odeszliśmy od stołu

-Nie masz ja odwieść, bo jej będzie przykro. Wiem że już dzisiaj się raczej nie zobaczymy wiec chce ci powiedzieć że jestem z ciebie dumna i masz mi przedstawić swoją wybrankę jak naszybciej-Powiedziała a ja czułem że jestem w dupie.

Skąd ja jej teraz wezmę moją dziewczynę. Nie chce w to mieszać Lizzy, obawiam się że moja matka będzie ja pamiętać. No w sumie zdziwiłbym się gdyby tak nie było, ja w młodości żyłem tylko nią. Nie było dnia w którym bym o niej nie powiedział słowa.

Gdy powiedziała że jest ze mnie dumna poczułem dziwne ukłucie w sercu jednak szybko to zignorowałem. Nie pamietam żeby ktoś kiedykolwiek mi to powiedział.

Po mimo to że zawsze się cholernie starałem, nie dane mi było tego usłyszeć z ust mojego ojca.

Gdy wreszcie Susan się zebrała wyszliśmy z domu. Dziewczyna podeszła do auta stając przy drzwiach od samochodu, czekała bym jej otworzył.
Ja natomiast nie obracając się za nią wsiadłem do auta. Wkurwiona dziewczyna wsiadła do samochodu trzaskając drzwiami.

- A wiec gdzie jedziemy.- Zapytałem pokazując na wyświetloną w tablecie mapę.
Dziewczyna od niechcenia wpisała adres, stukając swoimi sztucznymi paznokciami o ekran.

Moje skupienie na drodze przerwała ponownie dziewczyna, która z łzami w oczach wykrzyczała.

-Czego jeszcze mi brakuje czemu mnie nie chcesz- Powiedziała wbijając swój wzrok we mnie.-Ty nic nie rozumiesz moi rodzice od nigdy nie pozwalali mi się uczyć, mówili że mam znaleść bogatego męża. Nie mogę ich zawieść, nie wiesz ile ja przeszłam by tu się znaleść. Myślisz ze chce codziennie słuchać twojej zrzędliwej matki.- Skończyła a ja się zaśmiałem.

Mam gdzieś to co ona przeszła, nigdy nie spojrzę na inną. Nie obchodzi mnie co musiała poświecić by się tu znaleść, dla mnie liczy się tylko jedna kobieta.
Jedna która nigdy mnie nie pokocha.

-Mam dziewczynę-Powiedziałem zbywając ją.

-To nic nie zmienia czemu mnie nie chcesz- ciągła dalej nie odpuszczając.

-Jak to nic nie zmienia, mam dziewczynę i nie chce nikogo innego- Powiedziałem zszokowany

-Zawsze możemy się umawiać tak żeby nie wiedziała- Powiedziała ciszej przesuwając swoją rękę coraz bliżej mnie

-Dziewczyno czy ty siebie słyszysz, chyba te operacje plastyczne uszkodziły ci słuch.-Powiedziałem zatrzymując się pod jej domem.-Wypad-Odparłem stanowczo.

-Jakbyś kiedyś kogoś potrzebował to dzwoń twoja matka ma mój numer.

Gdy wysiadła potrzebowałem chwili by się opamiętać po ty co się stało, a następnie ruszyłem do Liz.

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz