Pov Theo
Po drodze do Lizzy zauważyłem że bardzo dużo ludzi wyszło z domów. To pewnie dzięki ładnej pogodzie, która nam dzisiaj towarzyszyła.
Zastanawiałem się jak to jest być szczęśliwym dzieckiem i jakie to uczucie spędzać z rodzicami czas.
Musi być fajniePrzyglądałem się bezkarnie wszystkim osobą, po koleji wiedząc że nie są w stanie mnie zobaczyć przez przyciemniane szyby w moim aucie.
Mój wzrok zatrzymał się na młodym chłopcu który z uśmiechem wymalowanym na twarzy spacerował ze swoim psem.
Zawiesiłem na nim wzrok, wiedząc że ja nigdy nie będę w stanie mieć szczęśliwego dzieciństwa.**
Theo lat 14
Szedłem właśnie szczęśliwy z ojcem na spacer. Cieszyłem się z tego powodu ponieważ pomyślałem że może się zmienił i chce odbudować naszą relacje.Nic z tego.
Ostatnio odbyłem z ojcem poważną rozmowę, z której byłem bardzo dumny. Rozmawialiśmy na różne temat na przykład wyznałem mu to czego najbardziej się boje.Wyznałem mu że strasznie boje się wysokości.
Liczyłem że to uszanuje i nie będzie mnie zabierał w żadne miejsca, które mogłyby mi przysporzyć lęku.
Wracając kierowałem się właśnie z ojcem do naszego lasu koło domu, bardzo lubiłem tu przychodzić. Było to moje ulubione miejscePo drodze minęli nas ludzie którzy pracowali dla mojego ojca jeden z nich trzymał smycz mojego psa, którego dostałem od mamy.
Bardzo kochałem tego psa był on moim jednym przyjacielem, ponieważ ojciec nie pozwał mi się spotykać z innymi osobami w moim wieku.
Zignorowałem to gdyż pomyślałem że może idą go wyprowadzić na spacer.Gdy wodziłem wzrokiem za pracownikami jeden odwrócił się do mnie i posłał smutne spojrzenie.
Gdy zauważyłem że mój ojciec się zatrzymał i popatrzył w jeden punkt na drzewie. Zrobiłem dokładnie to samo.Nigdy nie zapomnę tego widoku.
Mój najlepszy przyjaciel wisiał przywiązany do drzewa, ostatkiem sił próbując się wyswobodzić z liny.Popatrzyłem z łzami w oczach na potwora który próbował odebrać ze mnie resztki uczuć, bym stał się tak samo obojętny jak on.
-Jeśli chcesz go uratować to właź na drzewo-Odparł oschle.
-Nienawidzę cię- Powiedziałem a ten szybkim ruchem wyciągnął pistolet i wystrzelił w niebo by jeszcze bardziej przestraszyć psa, który ledwo trzymał się na samym szczycie.
Widząc stan mojego przyjaciela zacząłem pospiesznie wychodzić na drzewo.
Wspinałem się jak najszybciej potrafiłem nie patrząc w dół spoglądałem wciąż tylko na mojego przyjaciela modląc się by nie spadł.Mimo tego że dawałem z siebie wszystko dla mojego ojca i tak było to za wolno
Przeładował pistolet a następnie wystrzelił po raz drugi.Ja zastygłem w miejscu wiedząc że już nie zdążę
Spadł.
Mój jedyny przyjaciel odszedł.
Nigdy nie zapomnę widoku jego ciała które spadło na wystający kamień, który przebił jego malutkie ciało go na wylot.***
Do tej pory w głowie obija mi się jego pisk gdy spadał.
![](https://img.wattpad.com/cover/361221640-288-k94932.jpg)
CZYTASZ
I promise
Teen FictionElizabeth była tylko dzieckiem, była dzieckiem które musiało za szybko dorosnąć No bo jak ma zachować się osoba która jako dziecko przeżyła piekło stworzone przez własnych rodziców którzy dla każdego dziecka powinni być wzorcami właściwego życia. Li...