Rozdział 9 ! drastyczny opis !

1.1K 40 4
                                    

Pov Theo

Po drodze do Lizzy zauważyłem że bardzo dużo ludzi wyszło z domów. To pewnie dzięki ładnej pogodzie, która nam dzisiaj towarzyszyła.

Zastanawiałem się jak to jest być szczęśliwym dzieckiem i jakie to uczucie spędzać z rodzicami czas.
Musi być fajnie

Przyglądałem się bezkarnie wszystkim osobą, po koleji wiedząc że nie są w stanie mnie zobaczyć przez przyciemniane szyby w moim aucie.
Mój wzrok zatrzymał się na młodym chłopcu który z uśmiechem wymalowanym na twarzy spacerował ze swoim psem.
Zawiesiłem na nim wzrok, wiedząc że ja nigdy nie będę w stanie mieć szczęśliwego dzieciństwa.

**
Theo lat 14
Szedłem właśnie szczęśliwy z ojcem na spacer. Cieszyłem się z tego powodu ponieważ pomyślałem że może się zmienił i chce odbudować naszą relacje.

Nic z tego.
Ostatnio odbyłem z ojcem poważną rozmowę, z której byłem bardzo dumny. Rozmawialiśmy na różne temat na przykład wyznałem mu to czego najbardziej się boje.

Wyznałem mu że strasznie boje się wysokości.

Liczyłem że to uszanuje i nie będzie mnie zabierał w żadne miejsca, które mogłyby mi przysporzyć lęku.
Wracając kierowałem się właśnie z ojcem do naszego lasu koło domu, bardzo lubiłem tu przychodzić. Było to moje ulubione miejsce

Po drodze minęli nas ludzie którzy pracowali dla mojego ojca jeden z nich trzymał smycz mojego psa, którego dostałem od mamy.

Bardzo kochałem tego psa był on moim jednym przyjacielem, ponieważ ojciec nie pozwał mi się spotykać z innymi osobami w moim wieku.
Zignorowałem to gdyż pomyślałem że może idą go wyprowadzić na spacer.

Gdy wodziłem wzrokiem za pracownikami jeden odwrócił się do mnie i posłał smutne spojrzenie.  
Gdy zauważyłem że mój ojciec się zatrzymał i popatrzył w jeden punkt na drzewie. Zrobiłem dokładnie to samo.

Nigdy nie zapomnę tego widoku.
Mój najlepszy przyjaciel wisiał przywiązany do drzewa, ostatkiem sił próbując się wyswobodzić z liny.

Popatrzyłem z łzami w oczach na potwora który próbował odebrać ze mnie resztki uczuć, bym stał się tak samo obojętny jak on.

-Jeśli chcesz go uratować to właź na drzewo-Odparł oschle.

-Nienawidzę cię- Powiedziałem a ten szybkim ruchem wyciągnął pistolet i wystrzelił w niebo by jeszcze bardziej przestraszyć psa, który ledwo trzymał się na samym szczycie.

Widząc stan mojego przyjaciela zacząłem pospiesznie wychodzić na drzewo.
Wspinałem się jak najszybciej potrafiłem nie patrząc w dół spoglądałem wciąż tylko na mojego przyjaciela modląc się by nie spadł.

Mimo tego że dawałem z siebie wszystko dla mojego ojca i tak było to za wolno
Przeładował pistolet a następnie wystrzelił po raz drugi.

Ja zastygłem w miejscu wiedząc że już nie zdążę
Spadł.
Mój jedyny przyjaciel odszedł.
Nigdy nie zapomnę widoku jego ciała które spadło na wystający kamień, który przebił jego malutkie ciało go na wylot.

***
Do tej pory w głowie obija mi się jego pisk gdy spadał.

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz