Rozdział 28

690 31 5
                                    

Pov Theo

Wkurwiony chodziłem po salonie, domyślałem się że Dave a raczej wujek Nathana będzie chciał się z nim widzieć. Prawdopodobnie w ramach zemsty zamierza mu powiedzieć o mnie o wszystkim co trzymał w tajemnicy tyle lat.

Bałem się też o Lizzy, ponieważ Dave mógł dokończyć to czego nie skończył, gdy mu przerwaliśmy porywając go.

Do salonu weszła matka ze swoim nie naturalnie uśmiechniętym wyrazem.

-Naprawdę to nie dobry czas na rozmowę- powiedziałem odrazu wyprzedzając ją

-Co się stało ?- zapytała udając przejętą

-facet z informacjami nam spierdolił- powiedziałem ogólnie nie chcąc zdradzać jej szczegółów.

Rozmawiałem z nią jeszcze chwile, dopóki mój telefon nie zawibrował.

Nathan

Nathan: Możemy się spotkać?? Pilne serio

Ja: Dziś o 22:00 w tej uliczce w której znaleźliśmy dziewczyny ostatnio.

Nathan: Luz

Domyślałem się o co może chodzić. Wiedziałem że czas to jak najszybciej wyjaśnić.
Z tego co mi wiadomo Dave wyszedł stąd nieźle poturbowany. Co sobie Nathan musiał pomyśleć, dziwie się że w ogóle chciał się spotkać.

Gdy zobaczyłem na zegarku godzinę 21:50, wyszedłem z domu i skierowałem się w umówione miejsce

-Cześć-powiedziałem widząc chłopaka opartego o ścianę. Po upewnieniu się że to nathan kontynuowałem - Chyba wiem czemu chciałeś się spotkać.

-Tak?- odpowiedział- Spotkałem dzisiaj Dave'a. Powiedział mi, że jesteśmy razem spokrewnieni.-powiedział dokładnie to czego sie spodziewałem.

-Tak to prawda, też niedawno się o tym dowiedziałem. Nasza matka zaszła w ciążę z innym mężczyzną, ojciec kiedy się o tym dowiedział to oddał cię wujkowi-Powiedziałem szukając jak najbardziej odpowiednich słów by opisać tą chorą sytuacje.

-Czemu mi nie powiedziałeś wcześniej ?-Zapytał brunet.

-Musiałem najpierw upewnić się, że to prawda, zamierzałem ci powiedzieć dzisiaj ale ktoś mnie wyprzedził- zaśmiałem się cicho.

-To nie jest zabawne- oznajmił na co
spoważniałem- Jak masz na nazwisko?

-White.-powiedziałem

-Świetnie, ja też. Dlaczego nie zapytałem cię o to wcześniej-powiedział po chwili- O co chodzi z moim-naszym wujkiem?

-Okej, opowiem ci ale nie przerywaj mi dopóki nie skończę.- powiedziałem rozglądając się wokół nas.-Kiedyś mój pracownik zauważył, że pewien facet śledzi Lizzy. No i okazało się, że to twój.. znaczy nasz wujek, potem sam się przyznał skąd mnie zna. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie uciekł.-spojrzałem na przyglądającego mi się bruneta.

-Czemu go torturowaliście?- zapytał.- W sensie normalny człowiek by tak nie zrobił.-powiedział a ja zmarszczyłem brwi i poruszyłem się niespokojnie.

-To był jedyny sposób by dowiedzieć się czy nie kłamie- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, nie było innej możliwości.

No istniała jeszcze moja wszystko wiedząca matka jednak ona powiedziała prawdę ostatnio 17 lat temu.

-Mhm.. A co ty masz z tą Lizzy?- zapytał a ja chwile siedziałem cicho. Zastanawiałem się co odpowiedzieć, czy znowu skłamać?

-To moja dziewczyna.-Odpowiedziałem po chwili

-Okej.. Ale czekaj, kim ty niby jesteś, że masz pracowników, którzy wiedzą kto śledzi twoją dziewczynę i w ogóle. Nie mów, że jesteś mechanikiem bo i tak nie uwierzę. Reakcja dziewczyn w klubie i tak była wystarczająca kiedy o tym powiedziałeś-Powiedział szybko.
A ja spojrzałem na niego zacisnąłem usta w wąską linie, a po chwili kontynuowałem.

-Ojciec od zawsze przygotowywał mnie bym odziedziczył po nim jego interes. Wiem, że miałeś z nim lepszy kontakt. Zawsze wmawiał mi, że się do tego nie nadaje. Chciał, byś to ty został przywódcą.-Brunet popatrzył na mnie wymownie zaraz po tym zapytał.

-Jaki niby interest i czego przywódcą?-

-Przywódcą mafii.

Z Nathanem wyjaśniliśmy sobie kilka spraw, i rozeszliśmy się w swoje strony.
Jechałem do Lizzy bo tylko z nią chciałem teraz porozmawiać. Nie mogłem wracać jeszcze do domu, wiedziałem że nic tam nie poprawi mi humoru a wręcz przeciwnie.

Mam nadzieje że blondynka jeszcze nie śpi w końcu jest już prawie 24 a dziewczyna była dzisiaj w pracy.

Wszedłem na klatkę, wydrapałem się na 3 piętro. Wyjąłem swoje klucze i otwarłem drzwi.
Idąc przez korytarz słyszałem dźwięki jakiegoś filmu który leciał tak głośno że liz nawet nie usłyszała jak otwierałem drzwi. Stanąłem za nią przyglądając się filmowi.

Horror.

Uśmiechałem się pod nosem i postanowiłem ją wystraszyć. Poczekałem na odpowiedni moment w filmie i podeszłem do niej łapiąc ją za ramiona. Dziewczyna z hukiem spadła z kanapy.

-JAPIERDOLE CZY CIEBIE POJEBAŁO-wykrzyczała widząc mnie.- Ty szmato nie masz lepszych zajęć tylko musisz straszyć niewinna kobietę.- Powiedziała a ja nie przestawałem się śmiać.

Obszedłem kanapę i podchodząc do niej. Podniosłem ją i posadziłem ponownie na kanapie. Usiadłem obok blondynki podnosząc miskę popcornu, który poleciał razem z nią na ziemie.

-Stary nie możesz tak sobie tu wchodzić bez zapowiedzi- powiedziała patrząc na mnie.-Co gdybym teraz się tu przebierała albo gorzej-kontynuowała widząc że nie zamierzam się wytłumaczyć.

-Z chęcią bym wtedy przyszedł następnym razem napisz- powiedziałem skupiając swój wzrok na filmie.

Dziewczyna dopiero po chwili doszła do siebie i zaczęła zadawać jeszcze więcej pytań.

-Co się stało?-powiedziała a ja zmarszczyłem brwi patrząc na nią.

-Czemu przyszedłeś jest 24 Theo.-wyjaśniła.

-Pamiętasz tego Nathana z imprezy, mojego brata. Dzisiaj byłem na spotkaniu z nim. Wszystko mu wyjaśniłem.

-To super- powiedziała szczęśliwa a ja odwzajemniłem jej uśmiech- i jak zareagował ?

-Trochę ciężko stwierdzić- powiedziałem śmiejąc się.

Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym dopóki nie zauważyłem że dziewczyna powoli zasypia.

-Dobra będę się szedł, przyjdę jutro wieczorem dobranoc misia -powiedziałem, nie czekając na jej reakcje wyszedłem zamykając drzwi na klucz.

_______________________________
Książka jest połączona z książką "(not)perfect couple" więc jeśli chcecie zobaczyć rozmowę chłopaków z innej perspektywy to zapraszam do aur3liaa

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz