Rodział 7

1.2K 45 5
                                    

Pov Elizabeth

Po powrocie do domu położyłam się na łóżko i odrazu zasnęłam.
Z mojego pięknego snu obudził mnie dzwonek do drzwi, który na początku zignorowałam jednak ktoś nie odpuścił i dalej dobijał się do drzwi. 

Powoli zwlekałam się z łóżka westchnęłam patrząc za okno widząc że słońce jeszcze nie wzeszło, mogłam wiec przypuszczać że jest środek nocy.

Przyspieszyłam kroku gdy dzwonek zadzwonił ponownie.
Zbiegłam już rozbudzona mijając lustro  którego nawet nie raczyłam obdarować spojrzeniem.

A wiecie po tym nagłym przebudzeniu nawet nie czułam się jakoś źle
Nie czułam się źle dopóki nie zobaczyłam co znajduje się za drzwiami

Na MOJEJ wycieraczce
Przed MOIMI drzwiami
Leżał ledwo oddychający Jacob

Był cały zakrwawiony, pobity a na rękach miał liczne rozcięcia z których nadal sączyła się świeża krew.

Wypatrywałam się w niego nie wiedząc co zrobić.
Jego ciuchy były całe potargane a w niektórych miejscach nawet przesiąkały krwią.

Dzwonić na karetkę ?

Pewnie zaczną mnie podejrzewać.
A co jak ojciec mnie szuka wtedy powiedzą mu gdzie się znajduje.

Mimo tego że mam już skończone 18 lat mój ojciec miał wysoko postawionych znajomych którzy o dziwo nadal byli na jego skinienie.

Po chwili namysłu postanowiłam po raz  kolejny zrezygnować z pomocy innych i spróbować rozwiązać swój problem sama.

Przykucnęłam przerażona obok poturbowanego chłopaka wciąż nie wiedząc co z nim począć.

Nagle usłyszałam kroki w mieszkaniu mojej sąsiadki a następnie, zapaliło się światło wtedy to już całkowicie spanikowałam i postanowiłam jak najszybciej przenieść Jacoba do mojego mieszkania

Przenieść.... Jak kurwa mam go przenieść.

Zestresowana chwyciłam trzęsącymi dłońmi chwyciłam go ostrożne, a następnie jak najdelikatniej mogłam przeciągnęłam go przez drzwi. Biedny trochę oberwał podczas transportu.

Szybko wybiegłam na klatkę ponieważ brunet krwawił aż za bardzo podczas przenoszenia go zostawił on za sobą krwawą ścieżkę, którą ledwo co domyłam.

Oglądając się w około, patrząc gdzie Jacob zostawił więcej swojego dna na klatce moją uwagę przykuły róże.
Różowe róże

Wiem że pewnie myślicie jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć, ale kurwa ledwo żyjący chłopak leżał mi na wycieraczce wiec nie miejcie do mnie pretensji.

Podeszłam bliżej i delikatnie podniosłam wazon był on w dokładnie takie same wzroki jak poprzedni, który dostałam 2 dni temu tego od psychola.

Wniosłam bukiet do środka by nie zostawić żadnych śladów. Idąc w patrzona w wazon prawie potknełam się o chłopaka który dalej leżał na ziemi.

Pobiegłam szybko po apteczkę zaczęłam opatrywać chłopaka który po woli zaczął odzyskiwać czucie.
 
Przykucnęłam przy nim próbując go ocucić. Z wielkim trudem ale się udało. Jacob zaczął jęcząc z bólu.

-Co się stało-Zapytał a ja zamarłam. No i kurwa co mu mam powiedzieć „jakiś psychol mi cię tu przyniósł".

-Sama nie wiem na imprezie znikłeś mi z oczu a potem twój kolega przyprowadził ciebie do mnie w takim stanie.-Powiedziałam wymyślając coś na poczekanie.

-Nic nie pamietam.-Powiedział marszcząc brwi

-Dasz radę wstać, opatrzę cię na kanapie.-Powiedziałam na co ten nie pewnie pokiwał głowa i podniósł się powoli.

Pomogłam mu wstać a następnie brunet z moją pomocą kuśtykając przeniósł się na kanapę

-Połóż się, opatrzę ci twarz- Powiedziałam nie pewnie siadając obok.

Brunet ignorując moje słowa położył się na kanapie, swoją głowę usadawiając na moich udach.

No cóż nie mogłam już protestować. O tyle o ile opatrzyłam mu twarz. Odkaziłam i nakleiłam plasterki.

-Rita ?- Zapytał a ja dalej nie będąc przyzwyczajona do tego jakie imię mu podałam wzdrygnęłam się.-Jedyne co pamietam z dzisiaj to to jak okropnie cię potraktowałem, przepraszam bardzo- Oznajmił a przez to jakim słodkim tonem to powiedział wybaczyłam mu wszystko co zrobił.

-Nic się nie stało- Powiedziałam uśmiechając się sama do siebie wiedząc że mnie nie widzi.

-Nie, stało się właśnie dużo. Nie wiem jak mogłem tak postąpić obiecuje że to się nigdy więcej nie powtórzy.-Powiedział a wypowiadając ostatnie zdanie spojrzał mi w oczy.

Wtedy już całkiem się rozczuliłam.
Czyli już jest dobrze ? Nic się nie stało ?

Przecież żałuje tego co zrobił.

Gdy skończyłam mu opatrywać ręce zauważyłam że chłopak zasnął na moich nogach. Postanowiłam go już nie budzić tylko pozwolić mu się wyspać.

Jednak z jakiegoś powodu nie mogłam zasnąć.
Na polu zaczęło wschodzić słońce przez co w mieszkaniu powoli zaczęło się rozjaśniać. Dzięki temu mogłam się bliżej przyjrzeć śpiącemu brunetowi.

Spoglądając na plamy z krwi na jego spodniach mój wzrok przyciągała kartka wystająca z jego kieszeni. Niby nic niezwykłego jednak na przodzie kartki był napis.

~Do Lizzy

Droga Elizabeth
Mam nadzieje że nie obraziłaś się za to ile sprzątania ci przysporzyłem przywożąc twojego chłopaka. Musiałem odbyć z nim poważną rozmowę na temat szacunku do kobiet.
Nie miej mi tego za złe.
~ Teddy

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz