Rodział 29 ! Drastyczny opis !

735 32 6
                                    

Pov Theo

Minęło kilka dni od spotkania z Nathanem. Od tamtego czasu chłopak się nie odzywa, ja też nie inicjowałem kontaktu nie chcąc mu się narzucać.
Po otrzymaniu telefonu od mojego przyjaciela pojechałem by się z nim spotkać
Umówiłem się z nimi ponieważ ostatnio mało się widzieliśmy.

Wchodząc do domu usłyszałem głosy dużej ilości ludzi. Zdziwiony skierowałem się do salonu

-Spójrzcie kto uraczył nas swoją obecnością-zaśmiał się Blake gdy mnie zobaczył.

-Hej Theo, ostatnio widzieliśmy się chyba jakieś pół roku temu- powiedział Thomas czyli właściciel domu a ja uniosłem brwi

-Po pierwsze to cześć Tommy, po drugie ostatni raz widzieliśmy się miesiąc temu nie przesadzaj-odpowiedziałem usadawiając sie na kanapie.

Thomas był 27 letnim rudzielcem, którego poznałem w wieku 13 lat, potem jednak nasz kontakt się urwał i nagle niedawno sobie o mnie przypomniał i cały czas zatruwa mi dupe.

Tommy pomimo swoich problemów zawsze chodził uśmiechnięty.
Na jego radość wpływało też pewne uzależnienie do którego poniekąd
się przyczyniłem.

Jako młody dzieciak próbowałem zbuntować się ojcu. Chciałem się wyprowadzić jednak moim jedynym wtedy sposobem na zarobek było sprzedawanie narkotyków a raczej znajdowanie nowych klientów, niestety moja pierwszą ofiarą trafił się młody Tommy.

-Czemu nas tu ściągnąłeś?-Zapytał Mattheo częstując się trunkiem z jednej z szafek.

-Pomyślałem żeby jak co roku pojechać do naszej bazy we Włoszech. Trzeba się w końcu tam pokazać, pewnie myślą że umarłeś- powiedział ostatnie zdanie kierując do mnie.

-Pamiętacie zasady-kontynuował tom gdy nikt mu nie odpowiedział.- A wiec jak co roku musicie sobie znaleść drugą osobę do towarzystwa najlepiej dziewczynę,ponieważ jak już kiedyś tłumaczyłem to dobrze wpływa tam na nasz wizerunek szczególnie Theo.-powiedział ponownie spoglądając na mnie,na co przewróciłem oczami.

-Po co mu to mówisz przecież wiadomo że i tak nikogo nie weźmie.-Spojrzałem na Nicholasa stojącego za mną.

-Weź Susan przynajmniej twoja matka się ucieszy-powiedział matt a ja na samą myśl o niej się wzdrygnąłem.

-Nie ma szans, ta typiara jest chora-powiedziałem zgodnie z prawdą na co wszyscy się zaśmiali.

-No to nie wiem wymyśl coś- powiedział Tommy

Po 2 godzinach wreszcie mnie z tamtąd wypuścili. Przez godzinę próbowałem wymalować jakąś wymówkę by się z tamtąd wymknąć. Chciałem pojechać do liz

Gdy wychodziłem na korytarzu zaczepił mnie Blake
-Ej mogę się z tobą zabrać-zapytał.- Chce już stąd uciec-powiedział na co się zaśmiałem i wskazałem ruchem głowy na stojący przed nami samochód.

Wsiedliśmy do auta, a ja zacząłem
-A wiec kogo zamierzasz zaprosić.-zapytałem

-Pewnie tą samą laske co w tamtym roku, a ty jak zwykle sam- zapytał a ja nie odpowiedziałem.- Może weź Lizzy- powiedział na co ja zmarszczyłem brwi.

-Pojebało cię chyba.- odpowiedziałem.

-Jeśli chcesz się kiedyś z nią ożenić, musisz ją zacząć wprowadzać do naszego świata.

-Nie chce jej przestraszyć-powiedziałem opierając głowę o oparcie.

-Obaj wiemy że nawet gdyby nie chciała już się z tobą zadawać i tak byś jej nie dał spokoju, nawet jej współczuje.- Powiedział a ja na szczęście nie musiałem odpowiadać ponieważ podjechałem już pod jego mieszkanie.

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz