Rozdział 27 ! drastyczny Opis!

778 30 7
                                    


Tw: szczegółowy opis przemocy;)

Pov Theo

Wysiadłem wkuwiony z auta zmierzając szybkim krokiem do mattheo który czekał na mnie przed drzwiami

-Jakim kurwa cudem uciekł- zapytałem wściekły

-To nie moja wina znaczy- zaczął krzyczeć No trochę moja- dodał plątając się.

Pov Matheo

Dzień jak codzień. Zszedłem do piwnicy w celu przyniesienia jedzenia naszemu staruszkowi.
Wczoraj zostawiałem go bez posiłku ,ponieważ nie chciał ze mną rozmawiać

-Pobudka dzisiaj czeka nas ciężka rozmowa, ciężka i długa. Chociaż to zależy od ciebie jeśli będziesz ładnie gadał to nawet nie zauważysz że tu byłem- powiedziałem śmiejąc się

-Nic ci nie powiem-powiedział wkurwiony

-Zaraz zobaczymy-odpowiedziałem podchodzić do niego z uśmiechem.

Wyciąłem z kieszeni spodni podręczny nóż. Przejechałem mu delikatnie po ręce obchodząc go do okoła.

-Czemu obserwowałeś Lizzy ?-zapytałem cierpliwie

-Nie wiem- przybliżyłem nóż do jego skóry. Spojrzał na niego przerażony.

-N-naprawdę nie wiem.-powoli zanurzyłem
Nóż w jego skórze przesuwając go ku górze. Zaczął się niespokojnie wyrywać.

-Wi-widziałem ją na imprezie z dziewczyną Nathana. Spodobała mi się wiec za nią poszedłem.- powiedział a ja wysunąłem nóż na co ten jęknął z bólu

-Następne pytanie- otarłem otrze z krwi.

-Czemu nagle zacząłeś za nimi chodzić.- zapytałem zaciekawiony

-Stęskniłem się za moim siostrzeńcem Nathanem przecież wiecie.- powiedział spoglądając co chwile na moje ręce i oczy

-Z tego co mi wiadomo nigdy za bardzo nie przykładałeś wielkiej wagi do wychowania go.-
Powiedziałem zgodnie z prawdą.

-Gówno wiesz- powiedział wkurwiony próbując się wyrwać.

-Spokojnie-powiedziałem przykładając mu ostrze do szyji.

-Całe swoje lata poświęciłem temu dziecku. Byłem na każde skinienie mojej siostry, która nawet nigdy mi nie podziękowała za opiekę nad jej synem.- powiedział a ja właśnie uświadomiłem sobie że za niedługo wraca matka Teddiego, byle by go tu nie zobaczyła.

Theo nie przyznał jej się że wie, ona dalej udaje głupią. Zawsze taka była.
Odkąd ojciec Teddiego dał 16-sto letniemu mnie prace, widziałem ją zawsze w takiej samej okazałości.
Uśmiechnięta do bólu, jej fałszywość można było poczuć z daleka.

-Jego ojciec zawsze wolał go od theodora uważał że to on powinien zostać przywódcą. Miał racje zobacz jaką hańbę na siebie sprowadzacie. Torturując członka własnej rodziny.-dopowiedział urażony a ja w ramach odpowiedzi złożyłem mu solidny cios w twarz.

Zemdlał.

Zasłużył na to-pomyślałem. Uważam że bez Teddiego ten interes dawno by upadł, dzięki jego decyzją zarabiamy grubą kasę.
Nigdy w życiu nie dam przy mnie bezcześcić jego imienia. Tak naprawdę zawdzięczam mu życie. Wiele razy pomógł mi. Przynajmniej tak ja mogę pomoc jemu.

Siedziałem tak wpatrując się w ledwo oddychającego staruszka. Aż w końcu po 15 minutach znudziło mi się to, wyszedłem z piwnicy nie zamykając drzwi na kod. Ponieważ planowałem wrócić tam zaraz.

Wszedłem do kuchni w celu znalezienia czegoś do picia.
Wyjrzałem przez okno i zauważyłem że na parkingu stoi auto.
Przyjrzałem się mu bliżej następnie słysząc trzask drzwi frontowych.

Matka Theo wróciła ze spotkania.
Zachowuj się naturalnie- Pomyślałem i zacząłem rozglądać się po kuchni chcąc zatrzymać na czymś wzrok aż w końcu spojrzałem na swoje ręce.
Całe były poplamione we krwi. I jak ja jej to teraz wytłumacze.- Zacząłem panikować.

-Oo witam Matheo- powiedziała wchodząc do salonu a ja schowałem ręce za siebie

-Witam Panią White.-powiedziałem z uśmiechem.

-Jest theodore muszę mu coś przekazać.- spojrzała na mnie podejrzliwie

-Nie nie ma.

-Kurde to czy mógłbyś przekazać mu to- podała mi kopertę a ja przez chwile nie wiedziałem co zrobić.

Wziąłem kopertę od niej
-Boże Matt co ci sie stało w ręce.-powiedziała przerażona.- Całe są we krwi.- powiedziała a ja spojrzałem na nie jakbym tego wcześniej nie zauważył

-A no to moja krew, trenowałem w piwnicy.-Powiedziałem i włożyłem ręce do kieszeni a następnie otworzyłem nożyk robiąc sobie nim małą ranę, z której zaczęła wypływać krew.

-O proszę dalej nie przestało krwawić- powiedziałem wyciągając rękę w jej kierunku.

-Boże Matt to trzeba opatrzyć. Choć pomogę ci.- powiedziała ciągnąć mnie do innego pokój na drugim pietrze.

Jednak głupio zrobiłem raniąc się sam. Rana okazała się być tak głęboka że dopiero po 15 minutach udało się zatamować krwawienie.

Ledwo stałem na nogach cały świat wirował. A o zejściu po schodach to nawet nie wspomnę. Bardziej przypomniało to stoczenie się niż normalne zejście.

Zeszłem chwiejnym krokiem do piwnicy trzymając się barierki.

Spojrzałem na krzesło, nie ma go. Zacząłem panikować przeszukałem każdy kąt piwnicy. Nie ma go nigdzie. Jakby Wyparował.

Przyjrzałem się krzesłu, na którym siedział było przesunięte do stołu z narzędziami tortur. A pasy do których był przypięty były rozcięte.

Wszędzie było pełno krwi to oznacza że bez medycznej pomocy daleko nie zajdzie.

Prędzej zemdleje niż gdzie kolwiek dojdzie. Ta informacja mnie trochę uspokoiła. Jednak po chwili przypomniałem sobie że muszę powiadomić o tym Theo.
Teraz to ja prawie zemdlałem

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz