Rozdział 26

802 30 10
                                    

Pov Elizabeth

Obudziły mnie promienie słońca. Zauważyłam że nie jestem u siebie w pokoju. Próbowałam wstać jednak ktoś obejmował mnie w tali.
Obróciłam się przerażona.
Kurwa mać. Kurwa mać.

Co ja robie u Theodora w domu. Zaczęłam się wierzgać przerażona, chciałam jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.

Jednak moje próby wyrwania się nie przyniosły skutku. Musiałam go obudzić

-Theo ?- powiedziałam cicho jednak gdy nie zareagował powtórzyłam głośniej-Theo !- krzyknęłam a chłopak zerwał się przerażony.

-Co-co jest, czemu się wydzierasz- rozglądnął się po pokoju zatrzymując wzrok na mnie.

-Chcesz mi wytłumaczyć co tu robie- zapytałam

-Zgubiłaś klucze nie miałaś jak wejść do domu to przenocowałem cię u siebie, nie ma za co- powiedział urażony.

-dzięki, mogę już iść- powiedziałam a ten spojrzał na telefon.

-dziewczyno jest 9 rano,idź spać- położył się ponownie. Na co ja postanowiłam zepchnąć go z łóżka. Chłopak spadł na ziemie z hukiem.

Pozbierał się z ziemi i popatrzył na mnie.
-No wiesz co- powiedział -Żeby z własnego łóżka zostać wywalonym- dodał po cichu wyjmując ciuchy z szafy a następnie wyszedł z pokoju.

Gdy chciałam wstać zauważyłam że mam na sobie jego ciuchy.
Dopiero teraz przypomniałam sobie co się stało wczoraj.

W tym czasie wszedł do pokoju Teddy który popatrzył na mnie i zaśmiał się

-Widziałeś może gdzieś może moją sukienkę- zapytałam chcąc jak naszybciej się przebrać

-Nie możesz zostać w tym ?- dodał śmiejąc się- mi tam się podoba- powiedział na co zmierzyłam go wzrokiem i zebrałam z ziemi swoje rzeczy i włożyłam je do torebki

Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy po schodach. Gdy już miałam wychodzić usłyszałam głos jakiejś kobiety. Spojrzałam na Theodora który zirytowany popatrzył w jej stronę a następnie schował mnie za sobą.

-Theo nie przedstawisz mi swojego gościa- zapytała kobieta.

-Nie, wiesz ona się spieszy- odpowiedział brunet

-Nie bądź bezczelny- powiedziała i podeszła do mnie. Popatrzyła na mnie podejrzliwie a sekundę później uśmiechała się.

-Rita, Oo dziecko nic się nie zmieniłaś-Odpowiedziała na co ja popatrzyłam na nią zdezorientowana.

-Em, dzień dobry- odpowiedziałam zmieszana.

-ah ty mnie pewnie nie pamiętasz-powiedziała podchodząc do mnie chwyciła mnie za rękę i pociągła mnie w stronę salonu.
Posadziła mnie na kanapie i wyciągła album ze zdjęciami.

-o proszę ty jesteś ty- pokazała palcem na zdjęcia

- a ten chłopak to..?-zapytałam

- to theodor w dzieciństwie byliście nierozłączni. Nie wiesz jak się załamał gdy się przestaliście spotykać.

Powiedziała a ja wbiłam wzrok w podłogę.

Miałam wtedy 10 lat, ledwo co pamietam ten okres życia. Faktycznie pamietam jakiegoś chłopaka jednak gdy zerwaliśmy kontakt nigdy nie zastanawiałam się kim on był, ponieważ ojciec ciagle powtarzał że zrobił to dla mojego dobra i tak będzie po prostu lepiej.

Czyli Theo przez cały czas o tym wiedział i przez ten cały czas milczał ?- przeniosłam wzrok na chłopaka który już patrzył na mnie.

-Po waszym rozstaniu nie wychodził z pokoju nie chciał z nikim rozmaw-kontynuowała matka theo jednak brunet przerwał jej mówiąc

-Dobra wystarczy już.- Odpowiedział przerywając jej

Wstałam kierując się do drzwi
-Do zobaczenia, Rita- powiedziała a ja słysząc swoje imię wzdrygałam się na co brunet spojrzał na mnie.
Wyszliśmy przed dom, gdy miałam już dzwonić po ubera brunet powiedział.

-Wsiadaj odwiozę cię.-Odparł na co przytaknęłam

Szczerze wolałabym jechać uberem. To będzie najbardziej nie zręczne 5 minut mojego życia.
Wsiedliśmy w ciszy do auta. Podczas drogi postanowiłam że zapytam w końcu.

-Czemu mi nie powiedziałeś ? Wiedziałeś o tym od samego początku ? -powiedziałam na co brunet przez chwile nie wiedział co powiedzieć.

-Wiedziałem ale nie widziałem powodu dla którego miałbym ci to mówić. Byliśmy tylko dziećmi- powiedział a ostatnie zdanie dodał ciszej

Resztę drogi odbyliśmy w ciszy. Brunet zatrzymał samochód pod moim mieszkaniem i podał mi klucze

-To moja kopia- zaśmiał się widząc mój zmieszany wraz twarzy.

-Nawet nie chce mi się kłócić że nie możesz mieć kluczy do mojego mieszkania bo i tak nie posłuchasz-Powiedziałam

-Nie marudź bo gdybym ich nie miał to byś teraz nie weszła do domu.-Odparł na co ja
wyszłam z samochodu i szybkim krokiem skierowałam się do domu

Pov theodore

Gdy Lizzy wysiadła wtedy dopiero poczułem jak cała złość napływa do mnie, po chuja moja matka musi się zawsze wtrącać

Nigdy tak naprawdę nie przyznała mi się do tego że to przez nią ojciec kazał mi zerwać wszelkie kontakty z liz.

Dalej udaje głupią że nie wiedziała o pomyśle ojca.

-To wszystko jej wina, wszystko co działo się po rozstaniu z blondynką- powiedziałem do siebie przyciskając pedał gazu.
Patrzyłem obojętnie jak prędkość przekracza 160
-Ja głupi zawsze wstawiałem się na nią przed ojcem-Odparłem spoglądając o jakiś czas na licznik
190.

Omijałem wszystkie auta. Jechałem rozpędzony dopóki nie zauważyłem że prędkość przekracza 200.
Zauważyłem że zbliżam się do włączonych pasów. Przejechałem przez nie rozpędzony na szczęście osoba która je włączyła zdążyła spokojnie przejść.

Gdy ochłonąłem chciałem wrócić do domu.
Jednak po drodze zauważyłem nieodebrane połączenie od Matheo. Gdy chciałem oddzwonić pojawiła się wiadomość

Matt
Ten pierdolony staruch uciekł

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz