Rodział 19

876 31 4
                                    

Pov Lizzy

Wchodząc spóźniona do kawiarni dotarł do mnie piękny zapach szarlotki która codziennie rano nam przywożą.
Ubrałam fartuszek i zaczęłam szukać wzrokiem Emily, której ostatnio obiecałam, że wyjaśnię cała sytuacje.

Z nikąd dziewczyna pojawiła się z uśmiecham na twarzy przyprawiając mnie o lekki zawał.

-Dzień dobry - powiedziałam odwzajemniając uśmiech

-Nie dzień dobruj mi tu czekałam całe 2 dni nie każ mi czekać dłużej-Powiedziała niemal co krzycząc na co skarciłam ją wzrokiem.

Popatrzyłam na nią a w głowie rozważałam czy to napewno dobry pomysł żeby wszystkim tak o tym rozpowiadać. Przecież to logicznie że musiałam jej powiedzieć o tym, przyszedł do mnie do pracy. Jak niby inaczej miałabym jej to wytłumaczyć

Opowiedziałam jej wszystko w dużym skrócie.
Jednak ominęłam wydarzenia z wczoraj i powiedziałam jej tylko o pierwszym liście, ponieważ gdyby dowiedziała się o tym że ciagle je dostaje napewno kazałaby mi iść na policję.
A tego napewno nie zrobię

Elizabeth lat 10

Siedziałam zapłakana w pokoju słuchając kłótni rodziców. Skuliłam się na podłodze próbując opanować oddech.
Nagle wszystkie krzyki ucichły. Nie słyszałam nic.
Podniosłam się podchodząc do drzwi, wyszłam z pokoju i usiadłam na schodach.

Każdy z nas ma jakieś traumy niektóre z nich wchodzą do naszej głowy na zawsze, za nic nie da się ich pozbyć. Nie ważne co robisz ten obraz do końca twoich dni będzie cię nawiedzał.

Mój własny ojciec celuje do mojej matki z broni. Matka trzyma ręce w górze patrząc na niego podbitymi oczami. Krew leci jej z rozciętego łuku brwiowego. Niczym nie przypomina już mojej matki.
Mojej mamy która nigdy nie okazywała słabości teraz wydawała się być taka bezbronna.
Ojciec wyklina ją na co matka trzęsie się z przerażenia. Gdy budzę się z transu zbiegam ze schodów i podbiegłam do mojej matki która widząc mnie osuwa się plecami po ścianie.
- Spierdalaj stąd- krzyczy na mnie ojciec - na co ja podnoszę na niego wzrok, a ten opuszcza broń i następnie wychodzi z pokoju.

- Kocham cię Rita, obyś nigdy nie doświadczyła tego co ja- Mówi przytulając mnie matka.

Na następny dzień mała Elizabeth postanowiła pomóc swojej matce, chciała uwolnić ją od cierpienia.
Po szkole poszła na posterunek policji.

- Dzień dobry dziewczynko zgubiłaś się ? - powiedział policjant patrząc na nią z góry

- Nie- zaczęła -Może moglibyście pomoc mojej mamie. Mój tata bardzo się z nią kłóci i ją bije.

Wczoraj celował do niej z broni-Powiedziałam ciszej.

-Dziecko rodzice się czasem kłócą musisz to zrozumieć. Lepiej stąd spadaj bo zadzwonimy do ojca-Wtrącił się inny mężczyzna.

_______________________________

Nie chcieli pomoc małej dziewczynę czemu mieli by udzielić pomocy dorosłej Kobiecie ?

Gdy skończyłam opowiadać przeniosłam wzrok z sufitu na dziewczynę która patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.

- To...Emm..nie wiem co powiedzieć- powiedziała na co ja pokiwałam głowa a następnie ruszyłam w kierunku osób które właśnie weszły.

Jak na to że kończą się wakacje, nie było jakoś dużo ludzi. Nie miałam pojęcia jakim cudem ta kawiarnia jeszcze się utrzymuje nigdy nie było tu jakoś tłumów. Jednak szefowa co dziennie albo wymyśla nowe danie do menu albo przywozi nowe rośliny lub ozdoby.

-Hej Lizzy- zaczęła ponownie - Sorki że nie skomentowałam twojej historii w żaden sposób jednak wiesz No nie zdarza się to codziennie wiec musiałam to przemyśleć- Powiedziała plątając się co słowo- Współczuje ci bardzo bo nawet nie umiem sobie wyobrazić tego co przezywać, wiec może by się od tego odciąć na chwile pójdziemy się jutro schlać- Gdy skończyła spojrzałam na nią z uśmiechem

-Nie gniewam się za to wcześniej to zupełnie zrozumiałe jednak co do tej imprezy to nie jestem przekonana w końcu po jutrze mam na 8 do pracy.-Odparłam

-No proszee-Powiedziała robiąc smutną minkę.

-Nawet gdyby to nie mam w co się ubrać-Powiedziałam wizualizując sobie moją pustą szafę.

-To możemy dzisiaj razem pójść do galeri po
pracy- powiedziała z nadzieją w oczach a ja nie umiałam jej odmówić.

-No dobra ale to jest wyjątek- powiedziałam na co dziewczyna wydała z siebie cichy psik radości.

Po pracy skierowaliśmy się do galerii wchodząc do każdego napotkanego sklepu w poszukiwaniu jakiejś sukienki.

W końcu po długich godzinach szukania podczas gdy ja traciłam czucie w nogach, znalazłam odpowiednią dla siebie sukienkę.

Emily stwierdziła że idziemy do klubu wiec nie zamierzałam jakoś elegancko się ubierać.
Postawiłam na dłuższą czarną sukienkę na ramiączkach z mocno wyciętym dekoltem.

Zadowolone z zakupów poszłyśmy na jedzenie gdy usiadłyśmy przy stoliku zauważyłam że odkąd weszłyśmy do galerii podąża za nami jakiś facet. Cały czas czuje na sobie jego wzrok

Pov Theo

Nadal ani śladu jesteśmy tak zdesperowani że łapiemy się każdego śladu, nie wierze że typ tak po prostu wyparował.
Nie wiem kogo próbuje oszukać mam w dupie pieniądze które mi wisi.

Ten facet ma tak namieszane w głowie że obawiam się że będzie próbował się skontaktować z Lizzy ponownie rujnując jej nowe życie, które sama stara się odbudować.

Tracąc po woli nadzieje siedziałem na krześle wlepiając się w telefon czekając na kontakt z jakimikolwiek informacjami.

Nagle moja komórka zaczęła dzwonić co natychmiast sprawiło że rzuciłem sie na biurko chwytając telefon do ręki. Spojrzałem się na ekran.

Blake
Przeraziłem się ponieważ nie wiedziałem co takiego mogło się stać że chce się ze mną skontaktować. Chłopak od jakiegoś czasu mnie unika
Odebrałem odrazu

- Co się stało ?- Zapytałem

-Nic poważnego po prostu zauważyłem jakiegoś faceta który kręci się koło Lizzy na początku myślałem że to jej ojciec jednak  się mu przyjrzałem to nie on.-Odparł.-Miałem odpuścić ale jednak zaciekawił mnie ten facet ciagle nie przestaje za nią chodzić, wiec postanowiłem zadzwonić.- powiedział cicho jakby bał się naszej rozmowy

-Dobrze zrobiłeś nie pozwól mu się do niej zbliżyć, pogadam z Matheo przywiezie go tu a z tobą chce się widzieć za niedługo musimy sobie coś wyjaśnić. -Powiedziałem gdy zauważyłem że chłopak nie wie co odpowiedzieć po prostu się rozłączyłem.

Ostatnio nasz kontakt się pogorszył kiedyś byłyśmy nie rozłączni, traktowałem go jak brata, którego nigdy nie miałem.

Zadzwoniłem do Matheo który zajmował się wyciąganiem z ludzi informacji ja za nic nie chciałbym trafić do niego.
Poznałem się z nim przez znajomych spotkaliśmy się na jednym z wyścigów, w których kiedyś brałem udział.
Ścigaliśmy się wtedy ze sobą pamietam jak potłukł mi całe auto a ja prawie w ten sam dzień prawie go pobiłem na smierć.

Matt właśnie kierował się do mojego domu z naszym nowym gościem a ja siedziałem na kanapie oczekując ich.

Czekałem na faceta, który za niedługo miał zmienić wszystko..

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz