Rodział 14

930 28 1
                                    

Pov Theo

Siedziałem w swoim biurze przeglądając jakieś papiery gdy nagle dostałem telefon

-Halo- Zapytałem nie patrząc na wyświetlacz.

-Mamy problem, nie możemy nigdzie znaleść ojca Lizzy-Powiedział Blake.-Od kilku tygodni nie ma po nim śladu, kończą mi się pomysły.

Zestresowałam się gdyż bałem się co temu człowiekowi może przyjść do głowy. Mam nadzieje że nie szuka Lizzy.

-Facet jakby nigdy nic wyparował-Dokończył Blake.

-Zajmę się tym- Odparłem rozłączając się.

Postanowiłem porozmawiać z samą Lizzy z nadzieją, że choć trochę może mi pomóc w odnalezieniu go.

Podejrzewałem że sama dziewczyna może nie wiedzieć że jej ojciec ma coś wspólnego z mafią. Zważając na jej relacje z nim, nie liczę na to że zasypie mnie informacjami.
Wątpię ze nawet cokolwiek powie zawsze była uparta.

Poszedłem w odwiedziny do jej pracy. Zaparkowałem samochód przed samym wejściem a wchodząc tam czułem na sobie wzrok dosłownie wszystkich.
Musiało to komicznie wyglądać no bo to raczej nie codzienny widok, szef mafii wchodzący do malutkiej kawiarni. Czasem chciałbym tak normalnie gdzieś wyjść ale nie narzekam ponieważ nigdy nie zaznałem innego życia. Wiec nie żal tego czego się nie miało.

Oczywiście Lizzy nie była przekonana żeby ze mną porozmawiać, a ja rozumiem to w stu procentach dlatego po prostu następnym razem nie będę jej się pytał o zdanie.

Pov Lizzy

Muszę się wreszcie przyzwyczaić to tych wczesnych poranków, ponieważ tak będzie wyglądać moja rutyna przez najbliższe 5 lat. To znaczy miejmy nadzieje, wątpię że trzeci raz tak mi się poszczęści z pracą.

Wracającac wyszłam z domu uprzednio sprawdzając czy wszystko jest zamknięte. Nie wiem po co zawsze się tym tak martwię i tak Teddy znajdzie sposób na wejście bez zwracania na siebie uwagi lub bez zostawiania nie potrzebnych śladów.

Weszłam do kawiarni a następnie ubierając fartuszek zastałam Emilly kłócącą się z naszą szefową. Podziwiałam odwagę Emilly ja w życiu bym sie nie odezwała siedziałbym cicho wiedząc że z łatwością pozbawiając mnie pracy może pozbawiać mnie mieszkania a co za tym idzie szansy na lepsze życie.

Nie wiem czy określenie "lepszego życia"nadal będzie aktualne zważając na to w jakiej sytuacji sie znajduje. Dokładnie mówiąc o trudnej sytuacji mam na myśli Teddiego włamującego  się do mojego domu oraz nadchodzącego mnie w pracy.

A propo pracy miałam nadzieje że dzisiaj da mi spokój i nie przyjdzie z odwiedzinami.
Chociaż przyznam szczerze bardzo nurtowało mnie o czym chciał ze mną porozmawiać.

Z natłoku myśli wyrwała mnie wkurzona Emilly, która weszła wściekła z biurka szefowej. Gdy mnie zauważyła jej wyraz twarzy odrazu się zmienił.

-Cześć Lizzy - Powiedziała jakby nigdy nic

-Cześć  Emily -Powiedziałam parodiujący ją

-Co się stało ? - zapytałam zaniepokojona gdyż nie chciałam żeby Emilly wyleciała z pracy.

-Nie tylko moja matka nie pozwala mi
przefarbować włosów - powiedziała z irytacją

-Kto ?- Zapytałam w lekkim

-Moja matka -Powtórzyła - Moja matka to właścicielka - powiedziała z uśmiechem

-Faktycznie teraz widzę podobieństwo -Powiedziałam na co obie się zaśmiałyśmy a następnie poszłam obsługiwać pierwszego klienta.
Zaskoczyło mnie to kim był pierwszy klient.

-Lizzy ? Hejka- powiedziała brunetka

-O hej Aurora, co tam u ciebie?-Zapytałam nadal będąc w lekkim szoku.

-Aa jest oki, nie wiedziałam, że jesteś tu kelnerką.-Odparła

-No tak wyszło- Powiedziałam ciagle uśmiechając się do dziewczyny

-Powiem ci szczerze, że też myślałam nad pracą kelnerki ale nie wiem czy to się opłaca i w ogóle.-Odparła rozglądając się

-Kurde,opowiedziałabym Ci w sumie ale jestem aktualnie na swojej zmianie więc tak średnio mogę- Powiedziałam zauważając wzrok Emilly który wskazywał na to że szefowa zaraz wychodzi z biura.
-Em to może przyjdziesz do mnie gdzieś o 18, przepraszam  że tak późno ale wtedy kończę.- Powiedziałam zgodnie z prawdą.

-No dobra, nie mam planów na dziś więc dlaczego nie ? Muszę w końcu ogarnąć jakąś pracę na te wakacje, a do kelnerki chyba mnie ciągnie najbardziej więc chętnie dowiem się więcej.-Powiedziała na co się uśmiechałam

-Dobra to za chwilę wyśle ci adres, a teraz wejdę w swoją rolę- uśmiechnąłem się a następnie powiedziałam- Mogę przyjąć już zamówienie ?

-Tak oczywiście, poproszę bajgla z jajkiem-Odparła patrząc na menu

-Dobrze może, jakąś herbatę do tego?-Zapytałam

-Tak, zwykłą czarną-Powiedziała

-Okej robi się-Odpowiedziałam i ruszyłam do kuchni.

Po podaniu dziewczynie jedzenia zajęłam się innymi klientami i tak właśnie zleciało 8 godzin mojej pracy. Nim się obejrzałam już wychodziłam z kawiarni.

Dzięki temu że nie było takiego tłumu w kawiarni mogłam sobie pozwolić na wyjście 15 minut wcześniej dzięki czemu miałam jeszcze chwile na przygotowanie się przed przyjściem Aurory.

I promise Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz