36.

392 19 9
                                    

William

♧♧

Przechadzając się nerwowo po gabinecie w klubie, biję się z myślami. Nie jestem w stanie zliczyć ile tysięcy razy próbowaliśmy z braćmi Powell, skontaktować się z najmłodszym z nich. Oczywiście szukamy go na każdy możliwy sposób, wyznaczyłem do tego zadania ekipę specjalną, ale ciągle nic nie mamy. Oprócz tych jebanych palców, które przychodzą w kolejności.

Po kciuku był wskazujący i środkowy z odpowiednio wytatuowanymi nazwami grzechów : chciwość oraz nieczystość.

Rozpierdala mnie dosłownie od środka na samą myśl, że mogą to być palce Levisa. Przysięgam, że ten, który za to odpowiada nie trafi nawet do piekła, bo to byłby zbytek łaski.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muszę udawać zadowolonego z przyjazdu Emre i Malika.

To nie tak, że nie cieszy mnie wizyta niemieckich znajomych, w innych okolicznościach byłbym zachwycony, ponieważ naprawdę długo ich nie widziałem. A z tą dwójką, mimo dzielących nas kimetrów dogaduję się świetnie. Mało jest takich ludzi jak oni, można śmiało powiedzieć, że z tymi tureckimi wariatami da się dobrze dogadać, w interesujący sposób spędzić czas, a przy okazji zrobić dobre interesy.

Zmuszony jestem udawać, iż wszystko jest ok, tak aby nie martwić ani ich, ani tym bardziej Evy, nie wspominając już o Camilli, która namiętnie utrudnia mi to zadanie, zasypując pytaniami o nieobecność mężczyzny.

Po pierwsze, przypomina mi ciągle i tym, że nie ma go z nami już czwarty dzień i za chuja, nikt z nas nie ma pojęcia, co się z nim dzieje. Po drugie, jak skończony kretyn muszę chodzić na kolację, zabawiać gości i dbać o spokój żony, w momencie kiedy człowiek bliski mi niczym brat zniknął. Od dnia otrzymania pierwszego palca, toczę ze sobą wewnętrzną walkę, bo zamiast się skupić na odnalezieniu Levisa, pajacuję jak nadworny błazen, starając się, aby nikogo nie martwić prócz Liama i Louisa.

Musiałem im powiedzieć, o tym, co się dzieje, przecież to jego bracia. W dodatku bardzo sprytni i kontaktowi, a co trzy głowy to nie jedna. Razem sprawdzamy, szukamy, działamy. Szkoda tylko, że piwnica w Grzech niedługo nam nie wystarczy do znęcania się nad ludźmi, którzy w naszym mniemaniu mogliby coś wiedzieć. Niestety, kurwa , oprócz tego, że dzień przed dotarciem pierwszego palca, widziano Levisa, w salonie tatuażu nic nie mamy.

Jesteśmy w czarnej dupie. W dziurze, z której wyłania się śmiejący, prosto w moją twarz demon, który w najlepsze drwi sobie ze mnie pokazując środkowy palec. Ale jak tylko ściągnę z niego maskę i demon znów przywdzieje ludzką postać, zostaną z niego tylko strzępy. Małe, krwawe kawałeczki. Jak już dorwę skurwysyna, to to, co po nim pozostanie porozrzucam po całym Nowym Jorku, żeby każdy widział, co robię z ludźmi, którzy lubią igrać z ogniem.

Bo ogień to ja i nie okażę litości nikomu, kto maczał swoje brudne łapska w tej oraz każdej innej sprawie, krzywdzącej moją rodzinę. Za głupotę, trzeba swoje odcierpieć, a ja widocznie ostatnimi czasy byłem zbyt pobłażliwy, bo jak inaczej wytłumaczyć tę pseudo odwagę i to, co dzieje się ostatnio wokół mnie?

Nieznośny ból głowy sprowadza mnie  na ziemię. Pulsujące uczucie w skroniach rozlewa się na większy obszar mojego przemęczonego i zbolałej ciała tym samym powodując drażniące pieczenie oczu. Mimo wolnie siadam na fotelu, łapiąc się za bolące miejsce. Kciukami próbuję rozmasować ból, choć dobrze wiem, że jest zbyt silny aby to pomogło.

— Co się z tobą dzieje przez ostatnie dni? William nie musisz udawać, wiem, że coś jest nie tak. — Do pomieszczenia wchodzi Eva, ubrana w skórzaną spódniczkę i biały, zwykły top, odsłaniający część brzucha. Jak zawsze wygląda cudownie i jakoś tak... dziwnie anielsko. To zapewne za sprawą jej długich, do pasa włosów, które teraz rozpuszczone podkreślają delikatne rys twarzy, Evy. — Czy to ma coś wspólnego ze zniknięciem Levisa?

W samym środku piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz