2

11K 365 73
                                    

Juliette.

Całą drogę Charlotte pędziła jak szalona, jakby co najmniej ktoś nas ścigał, albo się paliło. Ale jakoś wcale jej się nie dziwiłam. Wiedziałam, że była równie zdenerwowana jak ja.

- Błagam, nie zostawiaj mnie.

Wyjęczałam żałośnie gdy zatrzymała się pod moim mieszkaniem. Do tej pory żadna z nas się nie odezwała.

- Nie zostawię.

Odpowiedziała i wyciągnęła kluczyki ze stacyjki gdy zgasiła silnik samochodu. Wyszłyśmy z pojazdu i szybkim krokiem udałyśmy się do kamienicy w której mieszkałam. Otworzyłam drzwi, weszłyśmy do środka i od razu je zamknęłam na dwa zamki.

O ile wcześniej byłam wściekła, tak teraz byłam przerażona. To był cholernie drogi samochód. Co za tym idzie, właściciel nie był zwykłym panem Mirkiem spod monopolowego. Jestem w czarnej dupie.

- Bierzesz jutro ten ślub?

Wypaliła Charlotte, a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę. Jednak kolor włosów ma znaczenie i jej blond ostatnio często się sprawdza. Oczywiście, nie obrażając blondynek, bo nie każda musi być tak mało myśląca co ona.

- Pojebało cię?

Zapytałam, a ta niewinnie wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę niewielkiego barku, gdzie trzymałam alkohol na podobne przypadki. Chociaż do tej pory nie było podobnego przypadku, czy chociażby porównywalnego do tego. Wyciągnęła jedną butelkę wina, rozlała do lampek i usiadła na kanapie, wcześniej kładąc szkło na niewielkim stoliku. Od razu ruszyłam w jej stronę. Chwyciłam kieliszek i wypiłam całą jego zawartość. Brown natychmiast mi dolała. Mi to było zdecydowanie bardziej potrzebne niż jej. Chociaż cholera wie. Nie patrząc, pomogła mi zwiać z miejsca zdarzenia. Wyciągnęła telefon z niewielkiej torebki i zaczęła coś w nim stukać, a ja stałam na środku salonu jak ten kołek, bo nie miałam pojęcia co tak właściwie powinnam zrobić.

Zaczęłam chodzić w tę i z powrotem. Jakiego trzeba mieć pecha by pomylić samochody? Już nie chodzi o fakt, że faktycznie Peter mnie zdradzał. Nawet mi ulżyło, bo przez to wszystko do ślubu nie dojdzie i nie musiałam żałować ani jednego dolara bo to on za wszystko płacił, ale cholera. Dlaczego nie upewniłam się, że to na pewno ten samochód?! Z drugiej strony, mam jakieś wytłumaczenie, marne, ale mam. Czarny Bentley Petera, niewiele różnił się od czarnego Rolls Royce nieznajomego. Może nie były identyczne, ale podobne. Dla wściekłej kobiety podobne, bo gołym okiem widać, że jest różnica.  Poza tym był środek nocy, było ciemno, tak?

Najwyżej sprzedam nerkę, samochód i będę pracować dzień i noc. W końcu na pewno są kamery przed klubem i właściciel do mnie trafi. Może powinnam wygooglować bez jakich narządów można jeszcze żyć by wiedzieć, co mogę jeszcze sprzedać? Nie mam za wiele oszczędności, bo wypłata z przedszkola nie jest jakaś super duża, ale zawsze mi wystarczało. Ostatecznie pójdę pod latarnię i będę robić za ekskluzywną prostytutkę. Brzydka nie jestem, więc klientów na pewno będę miała.. UGH. Miałam ochotę krzyczeć i płakać jednocześnie.

- Ja pierdole.

Wyszeptała Lotte, a ja od razu się zatrzymałam i przeniosłam na nią wzrok.

- To nie byle jaki Rolls. To Rolls-Royce Boat Tai. Czyli, kurwa, twoja trumna.

Powiedziała wyraźnie zszokowana. Czytała dalej w ekraniku telefonu, a jej oczy robiły się coraz większe. A jeśli ona jest naprawdę w szoku, to znaczy, że naprawdę powinnam się przygotować na potencjalną śmierć. Dopiłam wino i usiadłam obok niej. Patrzyłam na jej telefon, ale za cholerę mój umysł nie chciał przyswoić literek które zapewne czytała Charlotte. Dosłownie wszystko mi się zamazywało. Tak miałam zawsze gdy byłam w nerwach.

Fly ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz