23

8.3K 302 67
                                    

Juliette.

Kompletnie się nie spodziewałam, że to do mnie zadzwoni Seth, powinien próbować się jakoś stamtąd wyciągnąć, a nie dzwonić do mnie. Nie wiem, adwokat, Draycone, bo przecież jeszcze wtedy nie wiedział, że sama do niego zadzwoniłam. Po rozmowie z nim poszłam wziąć prysznic. Wiedziałam, że Draycone powinien być za niedługo w Miami. Wyszłam z łazienki, ubrałam się w komplet dresowy i sprawdziłam telefon. Pusto. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do salonu. Usiadłam na kanapie, a psy zaraz znalazły się po obu moich stronach. Jeden z jednej, a drugi z drugiej. Ułożyły głowy na moich udach, zaczęłam je miziać, patrząc cały czas na komórkę. Czekałam aż ta się zaświeci i Draycone zacznie dzwonić. Wiedziałam, że już dziś pewnie nic nie załatwi, ale będę znacznie spokojniejsza, gdy mężczyzna już tu będzie.

Po paru minutach usłyszałam dźwięk silnika. Zmarszczyłam brwi, podniosłam się z kanapy i podeszłam do okna. Starszy mężczyzna wyszedł z samochodu i ruszył w stronę drzwi wejściowych. Na moje oko był między sześćdziesiątką, a siedemdziesiątką. Zaraz pukanie do drzwi.

Pierdole, nie otwieram jak nie mam pewności, że to on.

Chyba pomyślał, w ten sam sposób bo dostałam wiadomość tekstową. Spojrzałam na telefon.

Draycone: Otwórz.

Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych, a psy do mnie dołączyły, otworzyłam, spojrzałam na mężczyznę i naprawdę miałam ochotę się śmiać.

Wielki Draycone mógłby być moim ojcem, albo nawet i dziadkiem jakby się pośpieszył. Był wysoki i lekko umięśniony. Miał znacznie więcej siwych włosów i kilka wyraźnych zmarszczek. Może i wyglądał na takiego, który ma władzę i może wszystko, ale myślałam, że będzie.. Młodszy?

Bez przywitania wszedł do środka i spojrzał na dobermany który były spokojne w jego towarzystwie, nie szczekały, nie warczały. A skoro one były spokojne, ja również.

- Kawki?

Zapytałam, a mężczyzna uniósł wzrok i na mnie spojrzał.

- Nie wiem dlaczego, ale mam dziwne wrażenie, że przy tobie będzie potrzebna mi melisa.

Wypalił, a ja wybuchnęłam śmiechem. Chociaż jeden który od razu wiedział, co jest na rzeczy.

- Obawiam się, że Seth nie ma takich ziółek u siebie w domu.

Parsknęłam, zamknęłam drzwi i ruszyłam do kuchni by wstawić wodę na chociażby herbatę.

- Zanim cokolwiek zrobię, chcę wiedzieć wszystko od początku, co, jak i gdzie się stało.

Powiedział zajmując miejsce przy wyspie kuchennej. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam na przeciwko niego. Zaczęłam mówić, faktycznie zaczynając od początku.

- Miałam wziąć ślub, zostałam zdradzona dzień przed na wieczorze kawalerskim. Jako wściekła kobieta, zniszczyłam samochód narzeczonego, znaczy…

Przygryzłam policzek i po chwili mówiłam dalej.

- Wtedy myślałam, że to jego auto, ale okazało się być Setha. No i tej samej nocy, mój już wtedy ex przyszedł mnie szantażować.. Nagrał nas podczas seksu, ja o tym nie wiedziałam, przerobił też zdjęcia na których byłam rzekomo naga i wysłał do mojej pracy po tym jak uciekłam z ołtarza. Żeby było zabawniej, Seth prawie mnie potrącił, pojechałam razem z nim do klubu by sprawdzić nagranie, on poszedł, ja ukradłam mu samochód i też zniszczyłam.. No i jestem tutaj, bo zachciał mnie mieć za żonę bo nie jestem w stanie spłacić tych samochodów. Generalnie przyszedł rzucił coś w stylu “będziesz moją żoną i dług spłacony”. Żeby nie było, rozważałam za i przeciw, ale ostatecznie się zgodziłam bo nikt normalny nie ma w kieszeni trzydziestu milionów. Seth dowiedział się, o moim ex, no i go zabił. Zabił jeszcze Harrego bo to on zrobił te zdjęcia.

Fly ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz