EPILOG

12.9K 510 110
                                    

Seth.

Dwa lata później.

Od kilku dni chodziłem jakbym miał kija w dupie. Dosłownie. Juliette miała termin porodu na jutro, a dzień w dzień chodziła do szkoły tańca i uczyła dzieciaki. A ja? Dzień w dzień siedziałem tam razem z nią, martwiąc się, że urodzi na środku sali. Hades i Borys gdyby mogli to by siedzieli tam razem ze mną i początkowo tak było, ale dzieci za bardzo były nimi zafascynowane i chciały się z nimi bawić, więc w końcu stwierdziliśmy, że to nie ma sensu i zostawialiśmy je w domu. 

A dziś? Dziś rano Juliette uparła się, że czuje się znakomicie i mam iść pobiegać z psami bo mała Mavis jeszcze nie ma zamiaru tak szybko wyjść na świat. Dlaczego nazwiemy córkę Mavis? Bo tak miała na imię córka Drakuli z hotelu Transylwania. 

I poszedłem biegać z psami. Biegałem dobre trzy godziny, ciągle zerkając na telefon. Wróciłem do domu, wziąłem prysznic, a gdy się ubierałem, zadzwonił mój telefon. Odebrałem od razu, widząc, że to Juliette. 

- Jesteś już w domu?

Zapytała spokojnie, ale w jej głosie wyczułem, że coś jest nie tak.

- Właśnie wziąłem prysznic i się ubieram.

Odpowiedziałem, a ta wypaliła.

- Cudownie. Mógłbyś przyjechać? Odeszły mi wody i…

Od razu rzuciłem się biegiem w stronę drzwi wyjściowych domu. Nawet nie zapiąłem koszuli, a spodnie tylko wciągnąłem, wraz z butami. 

- Mówiłem, ale nie.. Przecież jeszcze nie będziesz rodzić.

Wycedziłem i wsiadłem do samochodu. Włączyłem silnik i połączyłem telefon z komputerem auta. Zapiąłem spodnie, ruszyłem z piskiem opon.

- Nie wkurzaj mnie, bo zdążę ci nastukać zanim urodzę.

Zaśmiałem się bo akurat w to nie wątpiłem. Odkąd została moją żoną, zdecydowanie częściej pokazywała swoją władzę nade mną, ale nie marudziłem. Podobała mi się ta jej zadziorna strona.

- Masz już skurcze?

Zapytałem starając się być spokojny.

- Jeszc…

Przerwała i jęknęła do słuchawki telefonu.

- Już mam.

Odpowiedziała słabo. Zatrzymałem się pod budynkiem, dziękowałem Bogu, że jest on praktycznie obok naszego domu. Rozłączyłem się i wyskoczyłem z samochodu. Wbiegłem do środka i od razu zobaczyłem Juliette która stała na środku korytarza, już spocona od mocnych skurczy. Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce bo wiedziałem, że sama daleko nie zajdzie gdy już poród zaczął się tak konkretnie. Od razu objęła dłońmi moją szyję, więc ruszyłem do wyjścia.

- Myślisz, że spodoba jej się to miejsce? Albo… A co jeśli się nie polubi z psami?

Zaczęła panikować. Zatrzymałem się przy samochodzie i odwróciłem się w stronę wejścia budynku. Kiwnąłem głową w stronę napisu nad drzwiami i tym samym nazwę szkoły tańca.

Fly Butterfly

Juliette od razu spojrzała w to samo miejsce.

- Pokocha to miejsce od razu, a gdy opowiemy jej historię tej szkoły… Nie będzie chciała wyjść z tego budynku, Motylku. A psy? Nie odstępują cię na krok, Mavis będzie twoją małą wersją, wiem to. Nie zrobią jej krzywdy, a ona będzie je kochać całym sercem.

Stwierdziłem. Moja żona napięła ciało i zacisnęła usta, zapewne pod wpływem skurczu.

- Obiecujesz?

Wyjęczała z bólu. 

- Obiecuję. 

Pocałowałem jej mokre czoło. Otworzyłem drzwi samochodu i posadziłem ją na miejsce pasażera. Sam zająłem miejsce za kierownicą i ruszyłem w stronę kliniki w której miała rodzić.

Odwiedzałem grób Amy i Isabelli. Potrafiłem już o nich normalnie rozmawiać. Nie sięgnąłem więcej po alkohol, nauczyłem się rozmawiać o problemach, o których wcześniej nie potrafiłem. Hades i Borys na nowo mi zaufali.. 

Co najważniejsze… Juliette mi na nowo zaufała, spełniam jej marzenia, a ona lata coraz wyżej. 

A moje marzenia? Moje spełniają się razem z nią, bo moim marzeniem była, jest i będzie wszystko co związane z Juliette. 

To już koniec historii Juliette i Setha.. Czuję wzruszenie, ba, chce mi się płakać, że to już koniec, ale tak trzeba. Epilog jest krótki, ale zawarłam w nim wszystko co chciałam. Mam nadzieję, że książka się podobała i od czasu do czasu, będziecie tu wracać.🫠❤️‍🔥


Fly ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz