25

8.2K 303 59
                                    

Juliette.

W nocy kręciłam się z boku na bok. Nie potrafiłam zasnąć przez natłok myśli. A krótko po tym jak się obudziłam, faktycznie dostałam miesiączkę. Plus był tego taki, że nie czułam się źle, nie bolał mnie brzuch, za to pochłaniałam jedzenie z szafek i lodówki. Nawet Hades i Borys byli pod wrażeniem ile mogę zjeść. Przynajmniej tak wywnioskowałam z ich min, ale żaden nie odważył się spojrzeć na mnie wzrokiem mówiącym “przestań tyle żreć”.
Miałam zamiar przesiedzieć w salonie cały dzień i oglądać Netflix, ale zadzwonił Draycone.

- Co robisz?

Zapytał na dzień dobry.

- Jem i mam zamiar oglądać serial..

Zaśmiał się krótko.

- Czyli dostałaś ten okres. Przyjedź na komisariat, mam coś lepszego do oglądania niż serial.

I się rozłączył. Zmarszczyłam zdezorientowana brwi. Nie zdążyłam nawet zapytać czy coś załatwił w sprawie wyjścia Reida, ale po jego telefonie mogłam się domyślić, że załatwił i to więcej niż bym przypuszczała. Poszłam się przebrać w komplet dresowy i adidasy bo do tej pory siedziałam w piżamie. Mało kiedy wychodziłam w dresie, ale okres to okres, tak? Musi być wygodnie, a nie gdy się usiądzie to guzik od spodni będzie się wbijał w brzuch. Związałam włosy w koka na czubku głowy, nałożyłam delikatny makijaż i od razu udałam się w stronę wyjścia.

Nie miałam pojęcia ile będę tam siedziała i co jest lepsze niż mój serial, więc po drodze wjechałam do McDonald'sa. Frytki, cheeseburgery, lody, kurczaczki i inne. Dla mnie i dla Henryego. Seans to seans, nie ważne jaki. Nie można siedzieć o pustym żołądku.

Po paru minutach zatrzymałam się pod komisariatem. Chwyciłam papierowe torby w jedną dłoń, w drugą tackę lodami. Ruszyłam w stronę drzwi. Próbowałam otworzyć, ale te były zamknięte. Ściągnęłam brwi do środka. Zaczęło robić się podejrzanie. Od kiedy komisariat jest zamknięty od środka? Odłożyłam jedzenie na murek i wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni. Wybrałam numer Draycone i nie musiałam długo czekać aż odbierze.

- Drzwi są zamknięte.

- Ach tak, już idę.

I znów się rozłączył. Schowałam urządzenie, znów chwyciłam McDonald'sa w dłonie, a drzwi otworzył Henry.

- Co się dzieje?

Spytałam wchodząc do środka, gdy on znów zamykał drzwi na klucz.

- Na komisariacie mamy naprawdę niebezpiecznego przestępcę, musimy być czujni.

Powiedział całkiem poważnie, ale widziałam, że z trudem powstrzymuje śmiech. Nie wiedziałam czy mówi o sobie czy o Reidzie, bo właściwie oboje do “bezpiecznych” nie należeli.

- Gdzie są wszyscy?

Ruszył w nieznanym mi kierunku, a ja za nim. Otworzył drzwi na których była tabliczka “monitoring” wszedł do środka. Momentalnie się zatrzymałam widząc wszystkich policjantów oglądających Setha na kamerach.

- Zróbcie miejsce kobiecie.

Wypalił Draycone i usiadł przed monitorami. Zajęłam miejsce obok niego, spojrzałam na ekran i od razu zaczęłam się śmiać. Wkurwiony Seth pompował materac. Mogłam się domyślić, że mężczyzna powiedział mu o tych pięciu dniach. I mogłam się domyślić, jak bardzo będę miała przechlapane gdy już wyjdzie. Zaczęłam wyciągać jedzenie z toreb i podzieliłam po równo sobie i Henryemu.

- Nie mam tyle jedzenia by wykarmić cały komisariat, ale i tak mógłbyś wysłać kogoś po jeszcze bo przy takim seansie to braknie nawet nam.

Wyszczerzyłam się, zerkając na Draycone. Zaczął się śmiać. Wróciłam wzrokiem do ekranu, chwyciłam kubeczek z lodami i zaczęłam jeść.

Fly ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz