21

8.3K 316 59
                                    

Juliette.

Patrzyłam jak Seth wsiada do jednego samochodu i zaraz odjeżdżają. Miałam ochotę krzyczeć, płakać, ale wiedziałam, że to w niczym nie pomoże, a tylko pogorszy sytuację. Spojrzałam na pozostałych funkcjonariuszy którzy mi się przyglądali.

- Nie widzieliście nigdy zaryczanej kobiety? No ja pierdole.

Wypaliłam wściekła.

- Pani się ubierze i pojedzie z nami. Musimy panią przesłuchać.

Mogłam się tego spodziewać skoro zgarnęli całą resztę. Ale nie wsiądę do ich samochodu. Wytarłam mokre policzki i powiedziałam pewnie:

- Pani się ubierze i przyjedzie do was sama, bo z wami nigdzie nie będzie jechać po tym jak ten dupek na mnie patrzył.

- Ale..

Zaczął, a ja od razu pokręciłam głową na boki.

- Albo będzie po mojemu, albo każde psom was wpierdolić, a zrobią to bez zawahania. A sama też mam dobry prawy sierpowy.

Nie miałam pojęcia czy faktycznie psy cokolwiek by zrobiły, ale chyba zadziałało.

- Więc pani się ogarnie, a my poczekamy i przeszukamy d..

Zaśmiałam się.

- Macie nakaz?

Milczeli. Oczywiście, że nie mieli.

- Tak myślałam. Wy sobie jedziecie, ja się ogarnę i przyjadę za godzinę bo muszę się doprowadzić do porządku.

Jeden otworzył usta, pewnie chcąc zaprotestować, ale od razu pokręciłam głową na boki i wycelowałam w niego palec wskazujący.

- Naprawdę chcesz się kłócić z kobietą? Za dwa dni mam dostać miesiączkę, moje hormony szaleją więc nie wygrasz.

Oboje na siebie spojrzeli, a ja już w duchu triumfowałam.

- Za godzinę masz być na komisariacie.

Odwróciłam się na pięcie i weszłam do domu, od razu zamykając za sobą drzwi.

- No i nara.

Powiedziałam do siebie. Jak tylko usłyszałam, że odjechali od razu rzuciłam się w stronę piętra. Są jedne drzwi do których nie zaglądałam. Otworzyłam je. Bingo i zaczęłam krzyczeć zadowolona. Weszłam do gabinetu Setha i od razu zaczęłam przeszukiwać wszystkie papiery.

Skoro każdy siedzi na komisariacie, muszę sama znaleźć ten pieprzony numer i zadzwonić do tego całego Draycone. Prawdopodobieństwo, że mi uwierzy i coś z tym zrobi jest naprawdę małe, ale nie zerowe więc muszę spróbować.

Dopiero po piętnastu minutach, znalazłam ten pieprzony numer. Poszłam do sypialni po swój telefon bo od rana go nawet nie ruszyłam. Wróciłam do gabinetu Reida, usiadłam na fotelu i od razu wstukałam numer niejakiego Henryego Draycone.

Jedno połączenie. Drugie, trzecie..

Poczta głosowa. Musiał się rozłączyć.

Nie ma szans.

Jęknęłam żałośnie.

Zadzwoniłam kolejne trzy razy, ale za każdym razem się rozłączał.

Drżącą dłonią napisałam SMSa.

Ja: Wiem, że się Pan rozłącza. Ale proszę... Chodzi o Setha Reida.

Wysłałam i nie trwało długo gdy mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam od razu i usłyszałam:

Fly ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz