26

9.7K 314 43
                                    

Seth.

Nigdy bym nie przypuszczał, że Lucien jest jebanym pantoflem, ale jest i nie mam co do tego wątpliwości. Gdy na komisariat wleciała wściekła Charlotte, nie myślałem, że ten poleci do niej jak pies. Wystarczyło jej jedno słowo, by ten podkulił ogon i do niej poszedł. Zostawił mnie samego, już chuj z tym, ale nawet nie skończyliśmy grać w to jebane monopoly. W które i tak przegrywałem.

Resztę dni przesiedziałem sam. No może nie do końca, bo grałem w karty z policjantami. Draycone do tej pory nie pokazał się ani razu, ale wiedziałem, że siedzi w monitoringu niemal non stop. Naprawdę czułem się jak klaun, z którego cały czas się nabijali od kilku dni. Co lepsze, zdawałem sobie sprawę z tego, że pierwszego dnia była tam też Juliette i jeśli myślała, że jej odpuszczę to się grubo myliła.

A dziś? Dziś w końcu, kurwa, wychodzę. Napierdala mnie dosłownie wszystko, bo przez kilka nocy spałem z Lucienem na tym pierdolonym materacu. Śmierdzę fajami i muszę się wykąpać.

Henry wszedł na dołek. Od razu podszedłem do krat gdy ten je otworzył.

- Pożycz mi telefon.

Rzuciłem, a ten spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Zaraz dostaniesz swój.

Zaśmiałem się i pokręciłem głową na boki.

- Dostanę, ale teraz chce twój. Na chwilę, kurwa. Jesteś mi to winien.

Wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Przewrócił oczami, ale w końcu wyciągnął telefon z kieszeni i mi podał. Wybrałem numer Juliette i jakoś się nie dziwiłem, że ta była jako ostatnie połączenie. Oczywiście odebrała od razu i też od razu zaczęła mówić.

- Tak myślałam, że może jeszcze jeden dzień go przetrzymasz? Trochę zmięknie, wiesz.. Poczuje, że ja też mam trochę władzy i może nie będzie na mnie taki wściekły gdy już wyjdzie..

Powiedziała na dzień dobry, a ja się w środku zagotowałem. Spojrzałem na mężczyznę który wszystko słyszał.

- Ja pierdole..

Wymamrotał pod nosem. Nigdy bym nie pomyślał, że Keeley z Draycone razem będą knuli i to przeciwko mnie.

- Motylku, wracam do domu. A gdy już wrócę, masz czekać na dole. Naga, kurwa.

Rozłączyłem się nie pozwalając jej dojść do słowa. Draycone uniósł brew wyraźnie zaciekawiony tematem.

- Wracaj do Pearl. Jestem ci winny przysługę, chociaż naprawdę bym się nad tym zastanowił.

Poklepałem go po ramieniu i ruszyłem w stronę wyjścia z komisariatu. Wziąłem po drodze swój telefon, odpaliłem papierosa i sobie kurwa przypomniałem, że nie mam tu samochodu.

Kurwa mać. Wróciłem na komisariat i spojrzałem na Henryego.

- Zawieź mnie do domu i wracaj do Pearl.

Poprawiłem się, a ten się zaśmiał i kiwnął głową w stronę wyjścia.

***

Po paru minutach drogi, w końcu wszedłem do domu. Psy od razu przyszły się przywitać, Juliette nie było. Zapewne już czekała na dole. Poszedłem na piętro. Wszedłem do sypialni i do łazienki. Musiałem wziąć prysznic i to taki konkretny. Rozebrałem się, ciuchy włożyłem do pralki i wszedłem do kabiny. Włączyłem ciepłą wodę, namydliłem ciało.

Zacząłem się zastanawiać, jaka kara będzie odpowiednia? Zamknęła mnie na pięć dni, chciała zamknąć na jeszcze jeden.. I naprawdę miała z tego ubaw..

Fly ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz