Seth.
Nigdy bym nie przypuszczał, że Lucien jest jebanym pantoflem, ale jest i nie mam co do tego wątpliwości. Gdy na komisariat wleciała wściekła Charlotte, nie myślałem, że ten poleci do niej jak pies. Wystarczyło jej jedno słowo, by ten podkulił ogon i do niej poszedł. Zostawił mnie samego, już chuj z tym, ale nawet nie skończyliśmy grać w to jebane monopoly. W które i tak przegrywałem.
Resztę dni przesiedziałem sam. No może nie do końca, bo grałem w karty z policjantami. Draycone do tej pory nie pokazał się ani razu, ale wiedziałem, że siedzi w monitoringu niemal non stop. Naprawdę czułem się jak klaun, z którego cały czas się nabijali od kilku dni. Co lepsze, zdawałem sobie sprawę z tego, że pierwszego dnia była tam też Juliette i jeśli myślała, że jej odpuszczę to się grubo myliła.
A dziś? Dziś w końcu, kurwa, wychodzę. Napierdala mnie dosłownie wszystko, bo przez kilka nocy spałem z Lucienem na tym pierdolonym materacu. Śmierdzę fajami i muszę się wykąpać.
Henry wszedł na dołek. Od razu podszedłem do krat gdy ten je otworzył.
- Pożycz mi telefon.
Rzuciłem, a ten spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Zaraz dostaniesz swój.
Zaśmiałem się i pokręciłem głową na boki.
- Dostanę, ale teraz chce twój. Na chwilę, kurwa. Jesteś mi to winien.
Wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Przewrócił oczami, ale w końcu wyciągnął telefon z kieszeni i mi podał. Wybrałem numer Juliette i jakoś się nie dziwiłem, że ta była jako ostatnie połączenie. Oczywiście odebrała od razu i też od razu zaczęła mówić.
- Tak myślałam, że może jeszcze jeden dzień go przetrzymasz? Trochę zmięknie, wiesz.. Poczuje, że ja też mam trochę władzy i może nie będzie na mnie taki wściekły gdy już wyjdzie..
Powiedziała na dzień dobry, a ja się w środku zagotowałem. Spojrzałem na mężczyznę który wszystko słyszał.
- Ja pierdole..
Wymamrotał pod nosem. Nigdy bym nie pomyślał, że Keeley z Draycone razem będą knuli i to przeciwko mnie.
- Motylku, wracam do domu. A gdy już wrócę, masz czekać na dole. Naga, kurwa.
Rozłączyłem się nie pozwalając jej dojść do słowa. Draycone uniósł brew wyraźnie zaciekawiony tematem.
- Wracaj do Pearl. Jestem ci winny przysługę, chociaż naprawdę bym się nad tym zastanowił.
Poklepałem go po ramieniu i ruszyłem w stronę wyjścia z komisariatu. Wziąłem po drodze swój telefon, odpaliłem papierosa i sobie kurwa przypomniałem, że nie mam tu samochodu.
Kurwa mać. Wróciłem na komisariat i spojrzałem na Henryego.
- Zawieź mnie do domu i wracaj do Pearl.
Poprawiłem się, a ten się zaśmiał i kiwnął głową w stronę wyjścia.
***
Po paru minutach drogi, w końcu wszedłem do domu. Psy od razu przyszły się przywitać, Juliette nie było. Zapewne już czekała na dole. Poszedłem na piętro. Wszedłem do sypialni i do łazienki. Musiałem wziąć prysznic i to taki konkretny. Rozebrałem się, ciuchy włożyłem do pralki i wszedłem do kabiny. Włączyłem ciepłą wodę, namydliłem ciało.
Zacząłem się zastanawiać, jaka kara będzie odpowiednia? Zamknęła mnie na pięć dni, chciała zamknąć na jeszcze jeden.. I naprawdę miała z tego ubaw..
CZYTASZ
Fly Butterfly
RomanceJeden wieczór, jedna impulsywna decyzja i jeden błąd, zmienia dotychczasowe, nudne życie Juliette Keeley. Do tej pory żyła z rozsądku, z tym - co jak jej się wydawało - znała. Jednak wszystko się posypało, ten jeden błąd był zbyt drogi na jej portfe...