11

10.8K 382 37
                                    

Seth.

Przez cały pieprzony dzień, starałem się trzymać nerwy na wodzy, a po tym co powiedziała mi Juliette było to cholernie trudne. Potrafiłem zrozumieć, dlaczego nie powiedziała mi o tym w klubie, ale nie potrafiłem zrozumieć, jak może być jej szkoda tego gnojka. Chociaż to określenie nie opisuje tego jak bardzo jest skrzywdzony umysłowo.

Załatwiliśmy wszystko. Juliette kupiła nowy telefon, ze swoich pieniędzy bo gdy ja zaproponowałem, że mogę jej sprezentować taki jak chce, to od razu mnie zwyzywała.

Pojechaliśmy do kliniki zrobić badania. Poszło sprawnie, a wyniki miały być w przeciągu maksymalnie trzech dni. I tak jak Juliette wcześniej nie miała humoru, tak słysząc tą wiadomość niemal skakała do nieba, a mi chciało się śmiać. Dosłownie, cieszyła się jak małe dziecko.

Wróciliśmy do jej mieszkania by mogła spakować resztę swoich rzeczy. Załatwiłem lawetę by wzięła jej zepsuty samochód. Zadzwoniłem też do Luciena by ogarnął sprawę z naprawą mercedesa. Zaniosłem spakowane już kartony do samochodu i wróciłem do jej mieszkania.

- Okej, to ostatni.

Odezwała się i uniosła spakowany karton w dłoniach.

- Daj, zaniosę go.

Podszedłem bliżej chcąc go zabrać, a ona od razu zaprzeczyła i się cofnęła.

- Nie. Poradzę sobie. Ten zaniosę sama, jest dla mnie naprawdę bardzo ważny i mam w nim naprawdę cenne rzeczy.

Uniosłem brew do góry. Aż byłem ciekaw co jest w środku. Zacisnęła usta, dając mi do zrozumienia, że nic więcej nie powie.

- Zgoda.

Odpowiedziałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Juliette nie zrobiła nawet kroku.

- Zamkniesz chociaż drzwi na klucz?

Zapytała niepewnie. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się arogancko.

- Przecież sobie poradzisz, tak?

Od razu prychnęła i w końcu ruszyła w moją stronę. Gdy byliśmy już na korytarzu, ta zamknęła drzwi. Zamiast odłożyć karton to oparła go o kolano, wyciągnęła klucze z kieszeni spodenek, wsunęła w drzwi, przekręciła i w tym samym momencie karton upadł i się otworzył. I już miałem spojrzeć w dół, na to co z niego się wysypało, ale Juliette zapiszczała i zakryła mi oczy dłońmi. Przynajmniej się starała. Zaśmiałem się. Zaraz oboje usłyszeliśmy otwierane i zamykane drzwi kamienicy.

- Ja pierdole.

Jęknęła żałośnie. Opuściła dłonie i spojrzała błagalnie w moje oczy.

- Zrób coś.

Wyszeptała, a ja spojrzałem w dół. Miałem ochotę się zaśmiać, widząc kilka wibratorów na podłodze. Swoją drogą, wybrała te najtańsze i naprawdę chujowe.

- Matko jedyna!

Krzyknęła jakaś starsza kobiecina, zapewne patrząc na to samo co ja. Spojrzałem na babcię, na Juliette i uśmiechnąłem się szeroko, a brunetka jak poparzona zaczęła zbierać narzędzia z podłogi i chować do kartonu. Wróciłem wzrokiem do babcinki.

- Pani się nie martwi.. Tłumaczyłem Juliette, że przez takie urządzenia, jej droga do nieba stanie się bardziej wyboista i Jezus nie akceptuje czegoś takiego jak masturbacja.

Wypaliłem całkiem poważnie. Ta babcia wyglądała jakby codziennie chodziła do kościoła, codziennie odmawiała różaniec i inne modlitwy. I o tej godzinie pewnie z niego wracała.

Fly ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz