Siedziałam u siebie w pokoju i czekałam na Adriena , z którym się umówiłam. Był tylko jeden powód tego spotkania. Chciałam zakończyć naszą relację.
Uszłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi.
- Hej. - przywitałam się.
- Hej. - odpowiedział chłopak i objął mnie lekko.
Weszliśmy na górę do mojego pokoju i usiedliśmy na moim łóżku.
- O czym chciałaś porozmawiać?
Westchnęłam i stwierdziłam, że nie będę ściemniać tylko od razu prosto z mostu.
- Sądzę , że musimy zerwać.
Spojrzałam na chłopaka , który zrobił zaskoczoną minę.
- Co proszę? - zapytał z niedowierzaniem.
- Poprostu widzę , że dla ciebie Lily jest lepsza ode mnie i...
Nie dokończyłam , bo chłopak zacisnął szczękę i wiedziałam , że był zły. Wstałam powoli z łóżka i stanęłam przy ścianie. Ku mojemu zaskoczeniu chłopak podszedł do mnie i powiedział przez zęby:
- Nie ma opcji rozumiesz? Nie uciekniesz ode mnie tak łatwo.
Przełknęłam ślinę i popatrzyłam mu w oczy.
- Ale ja nie chcę tego dużej ciągnąć. Zrozum , że też mi jest ciężko i poprostu lepiej będzie dla mnie i dla ciebie żebyśmy to zakończ...
Znowu nie dokończyłam swojej wypowiedzi , bo chłopak jeszcze bardziej się zdenerwował , a mi wpłynęły łzy do oczu.
- Czyli nie zgadzasz się ze mną? - zapytał.
Niepewnie pokręciłam głową. Adrien wtedy położył dwie ręce na mojej szyi i no nie zgadniecie co. Zaczął mnie dusić.
Kaszlałam , a chłopak nie przestawał.
- Adrien... Proszę cię... - powiedziałam pomiędzy kaszlem.
Dusiłam się , było mi słabo i obraz całkiem rozmazywał mi się przez łzy.
Chłopak nic nie odpowiedział na moje błagania dopiero po jakimś czasie przestał i zabrał dłonie z mojej szyi. Zsunęłam się po ścianie w dół i kaszlnęłam jeszcze parę razy.
- Jesteś nienormalny. - powiedziałam cicho łamiącym się głosem licząc na to , że tego nie usłyszy. Jednak się przeliczyłam , bo podszedł do mnie i mocno złapał za nadgarstek. Na co skrzywiłam się z bólu.
- Zostaw. To boli.
- Ma boleć. - warknął.
- Teraz będziesz się mnie słuchać?! Mnie nie interesuje to , że chcesz ze mną zerwać.
- Ale przecież sam też chciałeś kilka tygodni temu to zrobić. - broniłam się ale on tylko mocniej ścisnął mój nadgarstek.
- Zmieniłem zdanie.
- Już proszę puść. - załkałam nie mogąc wytrzymać z bólu.
Adrien prychnął ale posłusznie odsunął się ode mnie.
- Nienawidzę cię! - krzyknęłam patrząc jak wychodzi z mojego pokoju.
- Gówno mnie to interesuje. - powiedział po czym zrezygnował z wyjścia z pokoju i podszedł do mnie.
Bałam się , że uderzy mnie albo coś gorszego. Ten pocałował mnie mocno w usta. Oczywiście nie odwzajemniłam tego.
***
Leżałam na łóżku cała roztrzęsiona. Ostatnio było mi coraz ciężej. Czułam się okropnie.
Nie mogłam uwierzyć , że osoba , którą niedawno kochałam nad życie posunęła się do przemocy wobec mnie. Co prawda miałam ogromnego siniaka na plecach ale myślałam , że to jednorazowa akcja.
Wiedziałam , że powinnam to natychmiast zakończyć ale bałam się. Bałam się do czego jeszcze może być zdolny Adrien.
Podniosłam się z łóżka cała obolała i usiadłam przy toaletce. Otworzyłam usta w szoku. Wyglądałam okropnie.
Rozmazany makijaż , potargane włosy i
... ślady na szyi. Ślady dłoni Adriena. Przełknęłam ślinę i próbowałam doprowadzić się do porządku. Starałam się nie płakać przy tym ale na nic się to zdało. Skończyło się tak , że miałam całą mokrą twarz od łez.Nie wiedziałam za bardzo jak ukryć ślady na szyi ale musiałam coś wymyślić. Może założę jakiś golf? Nie. Podkład pomoże? Postanowiłam wreszcie , że spróbuję tego drugiego. Trzęsącymi rękoma wzięłam podkład , gąbeczkę i zaczęłam działać.
Finalnie trochę udało się ukryć ślady. Jednak nie na tyle , że nie było ich w ogóle widać. Nie chciałam nakładać kolejnej warstwy podkładu na szyję więc wstałam z miejsca i ponownie położyłam się na łóżku. Po kilku albo kilkunastu minutach zasnęłam.
CZYTASZ
You Belong With Me
Romance16-letnia Madison Owen mieszka w Wielkiej Brytanii w mieście Newport razem ze swoją mamą i tatą. Chodzi tam także do szkoły gdzie ma wspaniałych przyjaciół i swojego ukochanego chłopaka. Amaya , Chloe , Asher i chłopak Madison - Adrien są nierozłącz...