Rozdział 25

145 9 6
                                    

Godzinę później leżałam w moim łóżku i próbowałam zasnąć. Tak kazał mi zrobić Landon.

Kiedy po raz kolejny przekręcałam się na drugi bok zrezygnowana wzięłam telefon z szafki nocnej i go odblokowałam.

Zdecydowałam, że napiszę krótką wiadomość do Chase'a , którego poznałam w parku. Napisałam , że to mój numer telefonu i tyle. Po tym odłożyłam telefon na szafkę i wstałam z łóżka.

Prawie się wywróciłam, bo byłam strasznie obolała. Wyszłam z pokoju i zeszłam schodami na dół.

Zastałam tam Landona, który coś robił przy kuchence.

- Hej. - przywitałam się i siadałam na jednym z krzeseł przy wyspie kuchennej.

- Hej. - odpowiedział mi tym samym.  - Jak się czujesz?

Wzruszyłam ramionami nawiązując z nim kontakt wzrokowy.

- Gdzie są moi rodzice? - spytałam.

- Pojechali na jakiś obiad. Chcieli zostać z tobą ale ja powiedziałem, że się tobą zaopiekuje.

Kiwnęłam głową.

Zeszłam z krzesła i podeszłam do chłopaka ale musiałam przytrzymać się blatu aby nie upaść, bo wszystko mnie bolało.

- Ej , co jest? - zapytał podchodząc do mnie.

- W porządku... - zbyłam go.

- Mad? Kiedy coś ostatnio jadłaś?

Dwa dni temu.

- Nie pamiętam.

Land pokręcił głową i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Nie pamiętasz? Nie  wierzę , poprostu nie wierzę.

Przymknęłam powieki , bo już czułam łzy pod nimi.

- Głodzisz się do cholery?! - krzyknął.

- Nie , ja... To nie tak.

- A jak? Nie jadłaś nic od dwóch pieprzonych dni!

- Nie miałam czasu. - szepnęłam.

- Nie miałaś czasu? Na jedzenie? Czy ty się słyszysz do cholery?

Podparłam się dwoma dłoniami blatu kuchennego i wzięłam głęboki wdech.

- Jestem zaaferowana szkołą , muszę nadrobić zaległości. - wytłumaczyłam spokojnie.

- I stwierdziłaś , że nie będziesz jadła?

Pokręciłam głową bo nic nie rozumiał. Łzy już swobodnie płynęły po moich policzkach.

- Siadaj. - mruknął.

Poszłam za jego zaleceniami i usiadłam przy stole.

Dziesięć minut później dostałam talerz z jedzeniem podstawiony pod sam nos. Były to naleśniki z owocami , bitą śmietaną i czekoladą.

Westchnęłam, bo wiedziałam, że nie dam rady zjeść choćby kęsa.

Landon jakby tego było jeszcze mało zajął miejsce naprzeciwko mnie i patrzył na mnie wyczekująco.

Przełknęłam ślinę gdy wzięłam widelec i nóż w dłonie.

Ukroiłam kawałek naleśnika i chciałam go zjeść ale nie mogłam. Po prostu moje całe ciało miało odruch wymiotny na jakiekolwiek jedzenie. Jak na ten moment.

- Nie mogę. - powiedziałam odstawiając sztućce.

- Jak to nie możesz? Musisz to zjeść.

Podjęłam kolejną próbę zjedzenia naleśnika.

Normalnie cieszyła bym się z tego , że ktoś pofatygował się i zrobił mi tak dobre jedzenie ale teraz zamiast zjeść je ze smakiem próbowałam wmusić w siebie choć trochę.

Skup się Maddie. Naleśniki twoje ulubione , przecież je uwielbiasz.

- Nie dam rady.

Wstałam od stołu i westchnęłam głęboko opierając się znów dłonią o blat.

- Jedz.

- Ale nie potrafię. Chce mi się rzygać na widok jakiegokolwiek jedzenia. - powiedziałam ze łzami w oczach.

- Proszę Mad.

Podjęłam już ostateczną próbę zjedzenia naleśnika. Znów usiadłam do stołu i nabiłam kawałek na widelec.

Nie mogłam. Przysięgam, że nic nie przełknę oprócz wody , żeby się nie odwodnić.

- Nie. - powiedziałam wstając od stołu.

Lan od razu wstał za mną. Zdenerwowałam go i to bardzo.

- Co to znaczy "nie"?!

Przełknęłam ślinę , bo czułam , że chce mi się wymiotować ze stresu związanego z wszystkimi wydarzeniami.

- Nie potrafię.

- Nie potrafisz zjeść chociaż kawałka do cholery?! - wykrzyknął.

Westchnęłam głęboko i usiadłam z powrotem do stołu ale nie po to aby zjeść tylko po to aby schować twarz w dłoniach.

- Nie , nie potrafię. - szepnęłam.

Czułam , że jestem coraz słabsza i zaczynam mieć już trudności z ustaniem na nogach ale nie byłam w stanie nic zjeść. Miałam świadomość tego , że muszę ale nie mogę. Nawet gdybym miała to w siebie wmusić.

- Jak mogłaś nic nie jeść przez dwa pieprzone dni?!

Podniosłam się , bo poczułam zbyt wiele łez wypływających z moich oczu. Wytarłam je szybko i spojrzałam na chłopaka.

Jego spojrzenie było przepełnione zmartwieniem i... wyrzutem. Nienawidziłam gdy ktoś patrzył na mnie z wyrzutem. Wtedy poczucie winy tak cholernie mnie przygniatało.

- Dosyć dzwonię po twoich rodziców. - odparł chłopak wyciągając telefon z kieszeni.

- Nie! - krzyknęłam od razu. - Proszę nie.

Z tego co mówił brunet to moi rodzice pojechali na obiad. Nie chciałam im psuć wypadu i przy okazji też humoru więc nie mogłam pozwolić aby zadzwonił do nich.

- Więc jedz. Wtedy nie zadzwonię.

- Ale nie dam rady!

Teraz już cała moja koszulka była przemoczona we łzach , a ja się zaczynałam nimi krztusić , tak bardzo , że Landon musiał podejść i poklepać mnie po plecach.

Odkaszlnęłam parę razy i nawet nie zarejestrowałam momentu kiedy Lan mnie przytulił.

Moczyłam mu koszulkę własnymi łzami ale on się ode mnie nie odsunął.

- Co się dzieje? Co się z tobą dzieje Mad? - zapytał załamany.

- Nie wiem... Mam dosyć. - szepnęłam.

You Belong With Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz