Rozdział 13

141 7 17
                                    

Na drugi dzień wstałam rano i od razu usłyszałam brzęczenie telefonu. Podniosłam się do siadu i wzięłam urządzenie do rąk.

* 156 nieodebranych połączeń od Landon*

Otworzyłam usta w szoku. Weszłam w wiadomości.

Landon: Nie daruję cię tego szmato!

Landon: Jak mogłaś idiotko!

Landon : Zajmij się sobą , a nie wpieprzaj się w czyjeś życie.

Poczułam ukłucia. Jakby ktoś wbił mi setki noży w plecy. Przypomniałam sobie co zrobiłam wczoraj z jego narkotykami. Chciałam dobrze.

Wstałam ale nogi się pode mną ugięły i upadłam na podłogę. Jednak szybko wstałam i ogarnęłam się. Wbiegłam do salonu i tradycyjne zobaczyłam rodziców siedzących na kanapie.

- Hej , muszę szybko coś załatwić.

Spojrzeli na mnie oczekując wyjaśnień.

- Chodzi o Landona.

Jezu to zabrzmiało beznadziejnie.

Szybko ubrałam buty oraz kurtkę i wyleciałam z mieszkania niczym burza. Wsiadałam do auta i pojechałam jak najszybciej się dało pod jego dom.

Zapukałam raz. I od razu usłyszałam kroki do drzwi. Musiał tu na mnie czekać. Drzwi zostały otworzone jednym agresywnym ruchem , a mnie przeszedł dreszcz.

Zobaczyłam Landona , który stał przede mną. Miał roztrzepane włosy i cienie pod oczami.

- Wchodź. - warknął.

Posłusznie weszłam do jego domu i zdjęłam buty oraz kurtkę.

Usiedliśmy przy stole , a pomieszczenie zalewała głucha cisza.

- Czemu to zrobiłaś? - zapytał patrząc na mnie.

Przełknęłam ślinę i odważyłam się na niego spojrzeć. Jego oczy przeszywał żywy gniew i nienawiść.

- Landon ja wiem , że jest ci ciężko ale...

Przerwało mi uderzenie pięścią w stół.

- Pytam czemu to zrobiłaś idiotko?!

Wzdrygnęłam się na jego ton głosu. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego.

- Umiesz mówić? - warknął.

- Ja... Chciałam dobrze. - odparłam na co uszłyszałam parsknięcie.

- Jak chciałaś dobrze to po co się wpieprzasz w nie swoje sprawy?!

Poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach.

- Landon , ja chciałam dobrze . Nie chcę żebyś się uzależnił. Liv cię przecież potrzebuje.

Zobaczyłam minimalny smutek w jego oczach na to co powiedziałam jednak szybko zniknął i zastąpiła go furia.

- To było ostatnie co miałem do cholery! Więcej mi nie sprzedadzą , bo jestem na czarnej liście!

Przełknęłam ślinę.

- Lan ja...

- Wynoś się! Nie chcę cię widzieć idiotko! Jesteś zwykłą nic nie wartą szmatą , która miesza w czyimś życiu!

Nie wiele trzeba było żeby gorzkie łzy popłynęły po moich policzkach.

- Land porozmawiajmy... proszę.

Uszłyszałam tylko parsknięcie.

- Nie mamy o czym. Wynoś się zanim zrobię coś czego później będę żałował.

Wytarłam łzy dłonią. Nie dam się tak łatwo.  Wstałam od stołu i podeszłam bliżej niego.

- To jest poważna sprawa jeżeli bierzesz narkotyki , bo sobie nie radzisz. - wciągnęłam powietrze. - Proszę porozmawiaj ze mną, a ja ci pomogę.

- Pomożesz? Czy wyślesz na oddział psychiatryczny, bo jestem ćpunem? Zrobisz tak samo jak moja matka?

Serce łamało mi się z każdym jego słowem.

- Poradzimy sobie w inny sposób.

- "Poradzimy"? Nie Mad muszę sobie sam poradzić. - powiedział już spokojniej.

Niepewnie podeszłam do niego i zamknęłam ręce na jego sylwetce. Nie musiałam długo czekać , bo chłopak niemal od razu objął mnie ciasno i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.

- Pomóż mi. Proszę. - szepnął.

- Pomogę. - odszepnęłam.

Po moich słowach Landon zaczął bezgłośnie płakać w moich ramionach. Zastanawiałam się jak to wszystko się stało. Przecież nienawidzę tego chłopaka.
Owszem ale chciałam mu pomóc wbrew wszystkiemu i wszystkim. Wiem , że to zabrzmi dziwnie ale poczułam przyjemne łaskotanie w żołądku. Nie wiedziałam czym było ono spowodowane ale chyba jeszcze nigdy nie doznałam takiego uczucia. To było cholernie dziwne.


You Belong With Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz