Na drugi dzień wstałam rano i od razu usłyszałam brzęczenie telefonu. Podniosłam się do siadu i wzięłam urządzenie do rąk.
* 156 nieodebranych połączeń od Landon*
Otworzyłam usta w szoku. Weszłam w wiadomości.
Landon: Nie daruję cię tego szmato!
Landon: Jak mogłaś idiotko!
Landon : Zajmij się sobą , a nie wpieprzaj się w czyjeś życie.
Poczułam ukłucia. Jakby ktoś wbił mi setki noży w plecy. Przypomniałam sobie co zrobiłam wczoraj z jego narkotykami. Chciałam dobrze.
Wstałam ale nogi się pode mną ugięły i upadłam na podłogę. Jednak szybko wstałam i ogarnęłam się. Wbiegłam do salonu i tradycyjne zobaczyłam rodziców siedzących na kanapie.
- Hej , muszę szybko coś załatwić.
Spojrzeli na mnie oczekując wyjaśnień.
- Chodzi o Landona.
Jezu to zabrzmiało beznadziejnie.
Szybko ubrałam buty oraz kurtkę i wyleciałam z mieszkania niczym burza. Wsiadałam do auta i pojechałam jak najszybciej się dało pod jego dom.
Zapukałam raz. I od razu usłyszałam kroki do drzwi. Musiał tu na mnie czekać. Drzwi zostały otworzone jednym agresywnym ruchem , a mnie przeszedł dreszcz.
Zobaczyłam Landona , który stał przede mną. Miał roztrzepane włosy i cienie pod oczami.
- Wchodź. - warknął.
Posłusznie weszłam do jego domu i zdjęłam buty oraz kurtkę.
Usiedliśmy przy stole , a pomieszczenie zalewała głucha cisza.
- Czemu to zrobiłaś? - zapytał patrząc na mnie.
Przełknęłam ślinę i odważyłam się na niego spojrzeć. Jego oczy przeszywał żywy gniew i nienawiść.
- Landon ja wiem , że jest ci ciężko ale...
Przerwało mi uderzenie pięścią w stół.
- Pytam czemu to zrobiłaś idiotko?!
Wzdrygnęłam się na jego ton głosu. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego.
- Umiesz mówić? - warknął.
- Ja... Chciałam dobrze. - odparłam na co uszłyszałam parsknięcie.
- Jak chciałaś dobrze to po co się wpieprzasz w nie swoje sprawy?!
Poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach.
- Landon , ja chciałam dobrze . Nie chcę żebyś się uzależnił. Liv cię przecież potrzebuje.
Zobaczyłam minimalny smutek w jego oczach na to co powiedziałam jednak szybko zniknął i zastąpiła go furia.
- To było ostatnie co miałem do cholery! Więcej mi nie sprzedadzą , bo jestem na czarnej liście!
Przełknęłam ślinę.
- Lan ja...
- Wynoś się! Nie chcę cię widzieć idiotko! Jesteś zwykłą nic nie wartą szmatą , która miesza w czyimś życiu!
Nie wiele trzeba było żeby gorzkie łzy popłynęły po moich policzkach.
- Land porozmawiajmy... proszę.
Uszłyszałam tylko parsknięcie.
- Nie mamy o czym. Wynoś się zanim zrobię coś czego później będę żałował.
Wytarłam łzy dłonią. Nie dam się tak łatwo. Wstałam od stołu i podeszłam bliżej niego.
- To jest poważna sprawa jeżeli bierzesz narkotyki , bo sobie nie radzisz. - wciągnęłam powietrze. - Proszę porozmawiaj ze mną, a ja ci pomogę.
- Pomożesz? Czy wyślesz na oddział psychiatryczny, bo jestem ćpunem? Zrobisz tak samo jak moja matka?
Serce łamało mi się z każdym jego słowem.
- Poradzimy sobie w inny sposób.
- "Poradzimy"? Nie Mad muszę sobie sam poradzić. - powiedział już spokojniej.
Niepewnie podeszłam do niego i zamknęłam ręce na jego sylwetce. Nie musiałam długo czekać , bo chłopak niemal od razu objął mnie ciasno i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Pomóż mi. Proszę. - szepnął.
- Pomogę. - odszepnęłam.
Po moich słowach Landon zaczął bezgłośnie płakać w moich ramionach. Zastanawiałam się jak to wszystko się stało. Przecież nienawidzę tego chłopaka.
Owszem ale chciałam mu pomóc wbrew wszystkiemu i wszystkim. Wiem , że to zabrzmi dziwnie ale poczułam przyjemne łaskotanie w żołądku. Nie wiedziałam czym było ono spowodowane ale chyba jeszcze nigdy nie doznałam takiego uczucia. To było cholernie dziwne.
CZYTASZ
You Belong With Me
Romance16-letnia Madison Owen mieszka w Wielkiej Brytanii w mieście Newport razem ze swoją mamą i tatą. Chodzi tam także do szkoły gdzie ma wspaniałych przyjaciół i swojego ukochanego chłopaka. Amaya , Chloe , Asher i chłopak Madison - Adrien są nierozłącz...