Wstałam rano całkiem obolała. Nie miałam siły na nic. Na całe szczęście dzisiaj była sobota i mogłam cały dzień spędzić w łóżku. Jednak z tego pomysłu odciągnął mnie telefon. Nieznany numer.
- Siema Mad.
Cholera. Co teraz? Czemu on do mnie dzwoni?
- Skąd masz mój numer? - zapytałam.
Od razu usłyszałam ciepły śmiech Landona w słuchawce. Na co niekontrolowanie się uśmiechnęłam.
- Mam swoje sposoby.
Ta sposoby.
- Czego chcesz?
- Możesz mi pomóc robić projekt? Proszę cię , ta baba mnie nienawidzi i nie da mi żyć puki tego nie ogarnę.
Prychnęłam do słuchawki i zmieniłam pozycję tak , że teraz siedziałam po turecku opierając się o ścianę.
- I dlaczego niby ja mam ci w tym pomagać co? - zapytałam.
- Mad no proszę cię , jakoś ci się odwdzięczę , przysługą.
Przewróciłam oczami.
- Nie. - odpowiedziałam krótko.
- Jesteś strasznie uparta mówił ci już ktoś to kiedyś?
- Zamknij się i zrozum , że nie będę ci pomagać.
- Mad no błagam
- Nie rozumiesz prostego słowa? N-I-E. Mam powtórzyć jeszcze raz?
Chłopak po raz kolejny się zaśmiał i rozłączył się. Tak porostu. Prychnęłam cicho pod nosem.
Zamiast się nim przejmować to podeszłam do lustra i zobaczyłam , że praktycznie cały podkład z szyi się zmył. Natomiast szyja nie wyglądała najlepiej. Była cała sina.
Wzięłam więc na powrót gąbeczkę i zrobiłam to samo co ostatnio. Później ubrałam się w sweter z różowymi serduszkami i szare dresy. Niby śmiesznie ale przynajmniej wygodnie. Włosy uczesałam w luźnego koka.
Po jakimś czasie zeszłam na dół gdzie siedziała moja mama z książką w rękach.
- Cześć córuś. - przywitała się przerywając lekturę.
- Hej. - odpowiedziałam , podeszłam do szafki i zaczęłam robić sobie kawę.
- Muszę lecieć. Obiecałam dziś , że pomogę pani Katherine w jej kawiarni. - oznajmiła po czym podeszła do drzwi wyjściowych i ubrała na siebie kurtkę , którą wzięła z wieszaka.
Pani Katherine była naszą bardzo dobrą sąsiadka i przyjaciółką mamy. Moja mama od czasu do czasu pomagała jej w kawiarni (a tak naprawdę to zupełnie przy okazji obgadywały połowę miasta na zapleczu).
Pomachałam mamie żegnając się z nią po czym zamknęłam drzwi. Jednak dosłownie zaraz zadzwonił dzwonek. Zastanawiałam się kto to może być. Szybko otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich Landona.
Był ubrany w czarne spodnie cargo i białą koszulkę. Jego włosy tradycyjnie były całkiem roztrzepane. Natomiast w rękach trzymał książki.
- Chyba sobie żartujesz. - powiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed twarzą.
To znaczy chciałam. Bo chłopak sprawnie przytrzymał je ręką i uśmiechnął się do mnie sarkastycznie.
- Wypad. - powiedziałam.
- Hej , hej , hej spokojnie ja chcę tylko zrobić projekt. - uniósł dłonie w obronnym geście.
- Nie wkurzaj mnie i wyjdź stąd , bo stracę cierpliwość.
Landon pokręcił głową z rozbawieniem. Następnie zlustrował moją sylwetkę od góry do dołu.
- Powiem ci Mad, że wyglądasz zajebiście w tym dresie.
Trzymajcie mnie. Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć Lan przeszedł szybkim krokiem obok mnie i rzucił się na kanapę.
- Kretyn. - mruknęłam zamykając drzwi.
Dokończyłam robić swoją kawę. Wzięłam ją do rąk i usiadłam na kanapie. Rozszerzyłam szerzej oczy gdy zobaczyłam co chłopak robi. Leżał na kanapie z rękami założonymi na głowę , a nogi ze swoimi butami trzymał na stoliku.
- Zaraz cię zabije. - powiedziałam wskazując na jego buty.
- O kurde sorry. - odpowiedział chłopak po czym ruszył na korytarz i wrócił już bez butów.
- Długi masz ten projekt? - zapytałam patrząc na niego z politowaniem.
- Wiedziałem , że się zgodzi. - powiedział do siebie.
***
Pokazywałam mu mniej więcej jak ma wszystko rozpisać kiedy chłopak się odezwał.- Co ci się stało?
Zdezorientowana spojrzałam na miejsce , w które wskazywał. Szyja.
- Nic , przewróciłam się dobra dalej więc tutaj musisz napisać że...
- Dobrze wiem , że się nie przewróciłaś. - odpowiedział stanowczo. - Mów co się stało Mad.
Przełknęłam ślinę i spuściłam wzrok na moje dłonie.
- Naprawdę nic.
Poczułam że moje oczy zaszły łzami. Boże , Madison nie płacz. Nie możesz.
- Kto ci to zrobił?! - powiedział wstając gwałtownie.
- To nie twoja sprawa! - krzyknęłam i również wstałam.
Syknęłam z bólu bo moja szyja bolała przy nawet najmniejszym ruchu głowy.
- Mad.
Landon podszedł do mnie i zamknął swoje ramiona na mojej sylwetce. Nie wiele myśląc wtuliłam się w niego. Byłam za bardzo zdesperowana. Lan głaskał mnie po plecach i próbował uspokoić.
- Nawet nie wiesz jak mi ciężko.
Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi.
- Mogę zapytać się jeszcze raz kto ci to zrobił?
Z moich oczu pociekły kolejne łzy.
- Myślę , że ty już wiesz.
Landon odsunął się szybko i natychmiast zacisnął szczękę.
- Adrien. - wypowiedział jego imię. - Nie no ja nie wierzę! Zabije gnoja!
Otworzyłam oczy w szoku i złapałam go za ramię , bo wiedziałam , że zamierza wyjść.
- Proszę cię nic mu nie rób.
Lan wyszarpał się tak gwałtownie , że upadłam na podłogę.
- Zostaw mnie! Ty go jeszcze bronisz?! Naprawdę co musi się jeszcze stać żebyś ty przejrzała na oczy?! - wykrzyczał po czym uszłyszałam głośny trzask drzwi.
CZYTASZ
You Belong With Me
Romance16-letnia Madison Owen mieszka w Wielkiej Brytanii w mieście Newport razem ze swoją mamą i tatą. Chodzi tam także do szkoły gdzie ma wspaniałych przyjaciół i swojego ukochanego chłopaka. Amaya , Chloe , Asher i chłopak Madison - Adrien są nierozłącz...