Rozdział 23

129 9 6
                                    

Zaparkowałam mój samochód na parkingu , który znajdował się niedaleko parku.

Wyszłam z auta i po kilku minutach drogi byłam już na miejscu gdzie zauważyłam Amber siedzącą na ławce. Kiedy brunetka mnie zauważyła uśmiechnęła się do mnie szeroko i mi pomachała co odwzajemniłam.

Nie potrafiłam stwierdzić czy ją lubię czy raczej nie. Chociaż może minimalnie ją lubiłam ale tylko minimalnie.

Poprawiłam włosy gdy już byłam przy niej i usiadłam na ławce.

- Hejka. - przywitała się.

- Hej. - odpowiedziałam odchrząkając.

- Muszę ci opowiedzieć parę spraw i też rozjaśnić , niektóre z nich. - zaczęła, a ja kiwnęłam głową.

Zaczęłam nerwowo bawić się paznokciami. Odklejają mi się te tipsy. Madison... to jest poważna rozmowa , a ty myślisz o jakiś paznokciach.

- Jak już ci mówiłam Landon jest w szpitalu ale jego stan zdrowia jest stabilny. - popatrzyła na mnie kontrolnie. - Został postrzelony w klatkę piersiową więc były dość małe szanse na przeżycie. Był około 2 godziny w śpiączce ale w końcu się wybudził i myślę , że możesz go odwiedzić.

Westchnęłam i popatrzyłam na dziewczynę.

- Ja... nie wiem czy on chce , żebym przychodziła. Po prostu...

- Po prostu Landon jest skończonym dupkiem i nie umie sam do ciebie zadzwonić i poprosić cię abyś przyszła. - przerwała mi dziewczyna.

- Amber on mnie nie chce znać. Jakbyś się czuła na miejscu Landona?

- Wybaczyłabym ci. - wzruszyła ramionami. - W zasadzie to nie ma tu czegokolwiek wybaczać. Maddie nic co się wydarzyło ostatnio nie jest z twojej winy. To. Nie. Jest. Twoja. Wina.

- Okej. Jest jeszcze jakaś sprawa? - zapytałam chcąc już iść do domu i poryczeć się w poduszkę.

Amber zaśmiała się nerwowo.

- Jest owszem... - zaczęła. - Mówiłam Landonowi , że jeśli ci tego nie powie to ja to zrobię więc...

Wtedy usłyszałyśmy dzwoniący telefon Amber.

- Przepraszam cię na chwilę. - rzuciła odchodząc kawałek dalej ale nie na tyle daleko więc słyszłam rozmowę.

- Halo? - zapytała zirytowana. -
... W dupie Shaw ,  gówno cię to interesuje.

Och....czyli rozmawiała z Landonem.

- ... Może tak może nie to nie jest twoja zasrana sprawa. - brunetka przewróciła oczami. - ... Jak wyjdziesz teraz z tego pieprzonego szpitala to przysięgam, że cię połamie i szybko tam wrócisz.

Brunetka rozłączyła się i wzięła głęboki wdech po czym wróciła na ławkę.

- Okej więc wróćmy do tematu.

Westchnęłam zmęczona już tym wszystkim.

- Jesteście razem mam rację? - zgadywałam.

Amber gwałtownie na mnie spojrzała.

- Ja i pieprzony Landon Shaw? Nigdy. Nawet nie ma takiej opcji.

- Przecież wtedy gdyby Landon odbierał przy mnie telefon od ciebie to zachowywaliście się jak...

- To było ustawione.  - wytłumaczyła mi spokojnie , a ja popatrzyłam na nią jakby była z innej planety. - Nie patrz tak na mnie. Ten pieprzony kretyn to wymyślił , żebyś była zazdrosna.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Fakt zrobiło mi się trochę lepiej.

- Przepraszam , że ci wcześniej nie powiedziałam ale Landon się do tego zbierał i nie mógł zebrać.

- Idiota. - mruknęłam.

- Zgadzam się z tobą. - odpowiedziała mi z uśmiechem. - To co? Idziemy na kawę? Ja stawiam.

Zawahałam się ale zaraz po tym dziewczyna dodała:

- A z kawą pójdziemy do Landona.

Przytaknęłam więc uśmiechając się pod nosem.

                                  ***

Byłam już pod drzwiami do sali Landona. Byłam sama , bo Amber stwierdziła , że chce nas zostawić samych przez co miałam jeszcze większe obawy.

Mógł mnie nienawidzić albo... nienawidzić. Jęknęłam sfrustrowana , wzięłam się w garść i jednym ruchem ręki otworzyłam szybko drzwi.

Zobaczyłam tam Lana , który leżał na łóżku i oglądał telewizję trzymając pilota w dłoni.

Kiedy zauważył , że weszłam do środka przeniósł na mnie wzrok i... lekko się uśmiechnął. Uśmiechnął się!

Zamknęłam ostrożnie drzwi tak jakby zaraz miały się rozkruszyć i podeszłam do łóżka chłopaka.

- Hej. - przywitałam się.

Czemu jest tak niezręcznie?

- Hej? Po co przyszłaś? - spytał.

- Po co? Bo chciałam na przykład porozmawiać. Naprawdę nie przyszło ci to do głowy?

Landon przewrócił oczami i uśmiechnął się z kpiną , a ja usiadłam bliżej niego.

- Przepraszam. Tamto nie powinno mieć w ogóle miejsca. - odparłam czując łzy pod powiekami.

Westchnęłam głęboko i zamrugałam parę razy aby pozwolić spłynąć łzą po mojej twarzy.

- Tak mi cholernie przykro. Wiem , że nie powinnam tam iść ale bałam się , że jeśli nie przyjdę to...

Nie dałam już rady , bo głos uwiązł mi w gardle.

- To nie jest twoja wina Mad. - zaczął.

- Jest.

- Nie , nie jest. Nie wiedziałaś do czego jest zdolny. Nikt nie wiedział. Z resztą nic mi się wielkiego nie stało.

Kolejna fala łez popłynęła z moich oczu.

- Mogłeś umrzeć! - krzyknęłam.

Landon przysunął się bliżej i objął mnie ostrożnie.

- Ja... myślałam, że się nie obudzisz.

- Cichutko , wszystko będzie dobrze.

Właśnie tego potrzebowałam. Marnego "będzie dobrze" od właściwej osoby.

You Belong With Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz