Zaparkowałam mój samochód na parkingu , który znajdował się niedaleko parku.
Wyszłam z auta i po kilku minutach drogi byłam już na miejscu gdzie zauważyłam Amber siedzącą na ławce. Kiedy brunetka mnie zauważyła uśmiechnęła się do mnie szeroko i mi pomachała co odwzajemniłam.
Nie potrafiłam stwierdzić czy ją lubię czy raczej nie. Chociaż może minimalnie ją lubiłam ale tylko minimalnie.
Poprawiłam włosy gdy już byłam przy niej i usiadłam na ławce.
- Hejka. - przywitała się.
- Hej. - odpowiedziałam odchrząkając.
- Muszę ci opowiedzieć parę spraw i też rozjaśnić , niektóre z nich. - zaczęła, a ja kiwnęłam głową.
Zaczęłam nerwowo bawić się paznokciami. Odklejają mi się te tipsy. Madison... to jest poważna rozmowa , a ty myślisz o jakiś paznokciach.
- Jak już ci mówiłam Landon jest w szpitalu ale jego stan zdrowia jest stabilny. - popatrzyła na mnie kontrolnie. - Został postrzelony w klatkę piersiową więc były dość małe szanse na przeżycie. Był około 2 godziny w śpiączce ale w końcu się wybudził i myślę , że możesz go odwiedzić.
Westchnęłam i popatrzyłam na dziewczynę.
- Ja... nie wiem czy on chce , żebym przychodziła. Po prostu...
- Po prostu Landon jest skończonym dupkiem i nie umie sam do ciebie zadzwonić i poprosić cię abyś przyszła. - przerwała mi dziewczyna.
- Amber on mnie nie chce znać. Jakbyś się czuła na miejscu Landona?
- Wybaczyłabym ci. - wzruszyła ramionami. - W zasadzie to nie ma tu czegokolwiek wybaczać. Maddie nic co się wydarzyło ostatnio nie jest z twojej winy. To. Nie. Jest. Twoja. Wina.
- Okej. Jest jeszcze jakaś sprawa? - zapytałam chcąc już iść do domu i poryczeć się w poduszkę.
Amber zaśmiała się nerwowo.
- Jest owszem... - zaczęła. - Mówiłam Landonowi , że jeśli ci tego nie powie to ja to zrobię więc...
Wtedy usłyszałyśmy dzwoniący telefon Amber.
- Przepraszam cię na chwilę. - rzuciła odchodząc kawałek dalej ale nie na tyle daleko więc słyszłam rozmowę.
- Halo? - zapytała zirytowana. -
... W dupie Shaw , gówno cię to interesuje.Och....czyli rozmawiała z Landonem.
- ... Może tak może nie to nie jest twoja zasrana sprawa. - brunetka przewróciła oczami. - ... Jak wyjdziesz teraz z tego pieprzonego szpitala to przysięgam, że cię połamie i szybko tam wrócisz.
Brunetka rozłączyła się i wzięła głęboki wdech po czym wróciła na ławkę.
- Okej więc wróćmy do tematu.
Westchnęłam zmęczona już tym wszystkim.
- Jesteście razem mam rację? - zgadywałam.
Amber gwałtownie na mnie spojrzała.
- Ja i pieprzony Landon Shaw? Nigdy. Nawet nie ma takiej opcji.
- Przecież wtedy gdyby Landon odbierał przy mnie telefon od ciebie to zachowywaliście się jak...
- To było ustawione. - wytłumaczyła mi spokojnie , a ja popatrzyłam na nią jakby była z innej planety. - Nie patrz tak na mnie. Ten pieprzony kretyn to wymyślił , żebyś była zazdrosna.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Fakt zrobiło mi się trochę lepiej.
- Przepraszam , że ci wcześniej nie powiedziałam ale Landon się do tego zbierał i nie mógł zebrać.
- Idiota. - mruknęłam.
- Zgadzam się z tobą. - odpowiedziała mi z uśmiechem. - To co? Idziemy na kawę? Ja stawiam.
Zawahałam się ale zaraz po tym dziewczyna dodała:
- A z kawą pójdziemy do Landona.
Przytaknęłam więc uśmiechając się pod nosem.
***
Byłam już pod drzwiami do sali Landona. Byłam sama , bo Amber stwierdziła , że chce nas zostawić samych przez co miałam jeszcze większe obawy.
Mógł mnie nienawidzić albo... nienawidzić. Jęknęłam sfrustrowana , wzięłam się w garść i jednym ruchem ręki otworzyłam szybko drzwi.
Zobaczyłam tam Lana , który leżał na łóżku i oglądał telewizję trzymając pilota w dłoni.
Kiedy zauważył , że weszłam do środka przeniósł na mnie wzrok i... lekko się uśmiechnął. Uśmiechnął się!
Zamknęłam ostrożnie drzwi tak jakby zaraz miały się rozkruszyć i podeszłam do łóżka chłopaka.
- Hej. - przywitałam się.
Czemu jest tak niezręcznie?
- Hej? Po co przyszłaś? - spytał.
- Po co? Bo chciałam na przykład porozmawiać. Naprawdę nie przyszło ci to do głowy?
Landon przewrócił oczami i uśmiechnął się z kpiną , a ja usiadłam bliżej niego.
- Przepraszam. Tamto nie powinno mieć w ogóle miejsca. - odparłam czując łzy pod powiekami.
Westchnęłam głęboko i zamrugałam parę razy aby pozwolić spłynąć łzą po mojej twarzy.
- Tak mi cholernie przykro. Wiem , że nie powinnam tam iść ale bałam się , że jeśli nie przyjdę to...
Nie dałam już rady , bo głos uwiązł mi w gardle.
- To nie jest twoja wina Mad. - zaczął.
- Jest.
- Nie , nie jest. Nie wiedziałaś do czego jest zdolny. Nikt nie wiedział. Z resztą nic mi się wielkiego nie stało.
Kolejna fala łez popłynęła z moich oczu.
- Mogłeś umrzeć! - krzyknęłam.
Landon przysunął się bliżej i objął mnie ostrożnie.
- Ja... myślałam, że się nie obudzisz.
- Cichutko , wszystko będzie dobrze.
Właśnie tego potrzebowałam. Marnego "będzie dobrze" od właściwej osoby.
CZYTASZ
You Belong With Me
Romance16-letnia Madison Owen mieszka w Wielkiej Brytanii w mieście Newport razem ze swoją mamą i tatą. Chodzi tam także do szkoły gdzie ma wspaniałych przyjaciół i swojego ukochanego chłopaka. Amaya , Chloe , Asher i chłopak Madison - Adrien są nierozłącz...