Rozdział 8

176 6 6
                                    

Ubrałam na siebie kurtkę i szybko wyszłam za Landonem z domu. Zobaczyłam , że siedzi już w aucie z zamiarem odpalenia silnika. Podbiegłam do auta i zapukałam w szybę.

- Landon.

Popatrzyłam mu w oczy ale to nic nie dało , bo samochód odjechał z piskiem opon. Nienawidzę go. Zresztą tak samo jak Adriena.

Bałam się bardzo. Cały czas po mojej głowie krążyły słowa : Będzie jeszcze gorzej.

Pov: Landon.

Teraz to miałem chęć udusić tego gnoja. Jak on mógł zrobić coś takiego Mad? Jest ewidentnie jakiś chory.

Podjechałem pod jego dom. Skąd wiedziałem gdzie mieszka? Otóż kiedyś kumpel podwoził mnie na imprezę do niego. Później Adrien  mnie z niej wywalił ale to akurat mniej istotne.

Zapukałem agresywnie w drzwi. Otworzył mi ten idiota.

Na jego twarzy było wymalowane zaskoczenie. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami przywaliłem mu pięścią w twarz. Tak , że chłop leżał na podłodze z zakrwawionym nosem.

- Pożałujesz tego. - warknąłem i zacząłem go okładać pięściami.

- O czym ty pieprzysz?! - wykrzyknął próbując się chronić przed uderzeniami.

- O czym pieprze?! O tym , że próbowałeś ją udusić! I zaraz tego pożałujesz. - powiedziałem i walnąłem go pięścią w brzuch.

Chłopak skrzywił się z bólu ale prychnął pod nosem i odpowiedział.

- A o to chodzi? Madison? A w sumie to jej się należało.

Kolejne uderzenie w jego brzuch.

- Nic ci nie zrobiła.

Odsunąłem się od niego i popchnąłem na ścianę.

- Jeszcze raz zobaczę cię jak kręcisz się obok niej to nie żyjesz. Rozumiemy się? - zapytałem.

- Ta. - mruknął. - Widzę , że rycerz na białym koniu się znalazł. I co teraz to ty. kręcisz z nią?

- Gówno cię to obchodzi.

Wtedy usłyszeliśmy otwarcie drzwi wejściowych. Zauważyliśmy tam kobietę ubraną w biały sweter i niebieskie jeansy. Na oko miała może 40 lat. Była średniego wzrostu i obstawiałem , że była mamą Adriena.

- Co tu się wyprawia? - zapytała przeskakując wzrokiem to na mnie to na chłopaka.

- Niech pani zapyta lepiej swojego syna co robi swojej dziewczynie. - odparłem

Przeszedłem w drzwiach i wsiadłem do auta nie czekając na nic pojechałem pod dom Mad. Potrzebowała teraz wsparcia. Zadzwoniłem dzwonkiem. Jeden raz. Drugi. Trzeci. Czwarty. A odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Cholera , a co jak sobie coś zrobiła? Zadzwoniłem po raz kolejny i usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach.

Kiedy zostały otwarte zobaczyłem Mad. Była cała zapłakana. Dosłownie jej oczy były niemal czerwone od płaczu.

- Czego chcesz? - zapytała łamiącym się głosem. - Nie chce z tobą rozmawiać. A jeśli przyszedłeś po książki to proszę. - powiedziała i oddała mi książki.

You Belong With Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz