🐺23🐺

2.7K 291 56
                                    

Niby sprawdzałam, ale coś mi z pewnością umknęło 🫣

Stormy

Nie byłam zaskoczona widokiem mężczyzny, który bez pukania wszedł do pokoju. Spodziewałam się go w każdej chwili. Wiedziałam, że jest gdzieś w tym wielkim domu. Energia jaką emanował wypełniała powietrze, bez znaczenia jak daleko przebywał.

Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Gdybym miała teraz swój blok, narysowałabym jego twarz w chwili, gdy jakieś gwałtowne emocje wyostrzyły przystojne rysy twarzy. Spojrzałam na podłogę, gdzie odnalazłam postać czarnego wilka o błękitnych oczach.

Wilk i mężczyzna... Stanowili jedność. Fascynował mnie wilk. Jego potężna sylwetka i przeszywające dzikie spojrzenie. Miałam wrażenie, że potrafiłby wedrzeć się do mojej duszy. Potrafiłby, gdybym tylko na to pozwoliła.

Jednak razem z wilkiem był też mężczyzna. Czarnowłosy olbrzym, którego harmonijne i umięśnione ciało wypełniało pole mojego widzenia. Śnił mi się. Nawet ostatniej nocy. Ten sen był tak realistyczny, że gdy się obudziłam, byłam dziwnie zdyszana i roztrzęsiona. To dlatego zareagowałam tak gwałtownie, gdy powiedział, że jestem jego.

Carter budzi we mnie dziwne uczucia. To nieprawda co mu powiedziałam. Chociaż prawie wcale mnie nie dotykał, tylko przy nim czułam się naprawdę bezpieczna. Nawet, gdy powiedział, że mnie zabije, gdzieś podświadomie wiedziałam, że nigdy nie wyrządzi mi krzywdy. Co to znaczyło? Co połączyło mnie z alfą i co czułam do mężczyzny?

- Jak się czujesz? – Zapytał a jego przeszywające spojrzenie objęło moje ciało.

- Dobrze.

- Mario? – Zwrócił się do starszej kobiety, która w krótkim czasie, jaki tutaj spędziłam okazała mi tyle serca. – Pojedziesz z Aidenem do miasta i kupisz jej ubrania i co tam jeszcze potrzebuje. Wracajcie jak najszybciej.

Maria uścisnęła mi dłoń i uśmiechając się wyszła z sypialni. Podciągnęłam wyżej kołdrę, gdy zimny dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Nagle moje piersi zrobiły się dziwnie ciężkie i tkliwe. Ich twarde czubki wyraźnie odznaczały się na cienkim trykocie koszulki, którą Maria mi dała. Wiem, że należy do Cartera. Jego zapach jakby przeniknął w każdą jedną nitkę bawełny.

Mężczyzna oparł się plecami o drzwi, krzyżując ramiona na szerokiej piersi. Wyglądał na spokojnego, ale zauważyłam pulsujące mięśnie bicepsów.

- Wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził, prawda?

Nie odpowiedziałam od razu, zaskoczona miękkimi tonami w jego głosie. Był tak zmienny. Nigdy nie wiedziałam, z kim przyjdzie mi się zmierzyć. Z alfą, wilkiem, czy z mężczyzną.

- Wiem.

- Mogłaś zginąć, stratowana przez konie. Jesteś drapieżnikiem, Stormy. Gdybyś pozwoliła mi poprowadzić cię przez twoje nowe życie, nauczyłbym cię wszystkiego. Nie możesz tak ryzykować.

- Wiem.

- Wiesz?! Masz zamiar mi odpowiadać tylko jednym słowem? – Zdenerwował się.

- Nie.

- Stormy! – Warknął.

Czy to byłoby duże ryzyko z mojej strony, gdybym się teraz roześmiała? Przecież nie mogłam powiedzieć temu mężczyźnie, że się go nie boję. Facet to facet, jego ego mogłoby tego nie wytrzymać. Nie wiedział, że czarny ogier ani inne zwierzęta nigdy nie zrobią mi krzywdy. Dla Cartera byłam młodym wilkiem, który potrzebował przewodnika.

Nie mogłam jeszcze się przyznać do tego, kim naprawdę jestem, ponieważ on nie wierzył w magię. Nie wierzy we mnie. Dopóki nie zrozumie, pewne rzeczy będą dla niego nieosiągalne.

StormyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz