Ogłoszenie, czyli gadam z mojej ambony
Na moim Insta trwa Wattpadowa Loteria, w której do wygrania jest egzemplarz INVICTUS BOSS. Jeżeli nie masz jeszcze swojej książki, a chciałabyś/byś przytulić do serducha, to zapraszam do zabawy. Szczegóły w poście ❤️❤️❤️
I jeszcze jedno. Kto przeczytał już Bossa? Łapki w górę 🙋🏻♀️🙋🏻♀️🙋🏻♀️
Mam nadzieję, że czekacie na drugi tom, dlatego proszę o napisanie kilku słów i ocenę na Lubimy Czytać i Empik. To najważniejsze platformy, w których możemy znaleźć recenzje książek. Wspierajcie autorów. To nic nie kosztuje, a dla nas znaczy bardzo wiele.
No, to teraz możecie czytać
Carter
Rozmowa z Johnem nie była łatwa. Nie potrafiłem się skupić na tym, co się dookoła mnie działo. Przecierając oczy starałem się mimo to nadążać za rozmową, która trwała już zdecydowanie za długo. Przede mną na biurku leżały zdjęcia. Niewątpliwy dowód na to, że przeczucia co do Bena mnie nie myliły. Choć odbitki były raczej marnej jakości i pochodziły z miejskiego monitoringu, od razu go rozpoznałem.
- Cholerny szczeniak – warknąłem przełykając palący smak alkoholu.
- Jesteś pewien, że to twój brat?
- Nie mam wątpliwości, John.
- Dlaczego zdradził? Nie mogę tego pojąć. Jesteście najsilniejszym stadem w Ameryce, może i na całym świecie. Masz potęgę i olbrzymi majątek. Czego mu brakowało?
Zastanawiałem się, ile mogę powiedzieć Johnowi. Zdradzenie mu tego co potrafi Stormy może być dla niej niebezpieczne. Miałbym wroga na własnej ziemi i to o godziny od czekającej nas walki. Czy można mu zaufać? Nigdy nie przejawiał żadnych oznak do chęci powiększenia własnych terenów.
- Zastanawiasz się nad moją lojalnością? – Zapytał patrząc jak walczę ze sobą. – Może pomoże ci to, co teraz powiem. Wiesz, że nie mam następców. Moja żona nie mogła mieć dzieci i pogodziłem się z tym, że kiedyś będę musiał oddać władzę w inne ręce. Nie znam nikogo, kto mógłby przejąć po mnie to, co budowałem latami. Nikogo, poza tobą.
- O czym ty mówisz?
- Miałem spotkać się z tobą jeszcze do końca tego roku. Gdyby nie sprawa zbuntowanej watahy rozmawialibyśmy teraz właśnie o tej sprawie. Chcę, żebyś po wszystkim przejął moje stado i nasze tereny. Jestem już zmęczony. Chciałbym na starość osiąść w jakimś spokojnym miejscu i razem z żoną cieszyć się słońcem i plażą.
- Chcesz oddać mi swoje tereny?
- W rzeczy samej – potwierdził. – Tobie albo komuś, kogo wyznaczysz na to miejsce. Rozmawiałem już ze swoimi ludźmi. Wszyscy się zgodzili. Fakt, że będą pod twoją jurysdykcją zapewni im ochronę, jakiej potrzebują. Nie jesteśmy licznym stadem. Mamy więcej terenów niż ludzi, aby ich strzec. Cztery stany, jedne z największych, ale i najrzadziej zaludnionych. Żyjemy w zgodzie z innymi zmiennokształtnymi, a królowa elfów i jej ludzie nie wchodzą nam w drogę.
- Dlaczego nie masz ludzi?
Powodów mogło być wiele. Jak sam powiedział, Kanada była trudnym terenem. Kolumbia Brytyjska, Jukon i Terytoria Północno- Zachodnie to tereny górzyste i zalesione. Dodatkowo w tym ostatnim znajdowały się liczne jeziora, a Albetra to przede wszystkim lasy.
- Od lat się nad tym zastanawiam – John zapatrzył się w bursztynowy płyn, jakby w alkoholu chciał znaleźć odpowiedź. – Nie jest tajemnicą, że prawo czystej krwi ustanowione przez twoich przodków objęło również inne klany.
CZYTASZ
Stormy
Loup-garouStormy - jej dar był przekleństwem, który ściągnął na nią niewyobrażalne cierpienie. Widziała potwory w ludziach i ludzi w potworach. Oczy tego mężczyzny obiecywały jej śmierć, a oczy wilka piekło. Otoczona przez największe stado wilkołaków, musi s...