Teraz gadam ja 🤭🫣
Tak jak zapowiadałam, znikam na dłuższy czas. Muszę odpocząć, choć na urlop się nie wybieram, ale potrzebuję czasu tylko dla siebie i rodziny. Wrócę, gdy ogarnę się i stanę na nogi. Nic nie będę publikować, jednak postaram się dokończyć przynajmniej jedną z rozpoczętych historii. Mam na myśli Leonię, Glooma lub moje smoki.
Dla wyjaśnienia: Stormy była częścią Legendy o Białej Waderze. Postanowiłam podzielić całość na trzy tomy, dlatego niektóre wątki nie zostały wyjaśnione. Dotyczą w znacznej mierze kolejnych historii, a ja wolę polsat niż spojler 😉🤭Jeżeli zmienię coś w tekście, który właśnie kończę, dam wam znać.
EPILOG
Carter
Z niechęcią wyplątałem się z pomiętej pościeli, w której wciąż spała Stormy. Jej skóra nosiła ślady moich palców, a rude włosy zasłaniały ślad ugryzienia na szyi. Mruknąłem z zadowoleniem. Cholera, zrobiłem to. Zrobiłem, bo chciała mnie odrzucić. Ani przez chwilę się nie wahałem.
Potarłem dłońmi policzki, zastanawiając się, jak bardzo spieprzyłem sprawy. Zerknąłem za siebie i mimo podłego nastroju okryłem Stormy, przesuwając palcami po nagiej skórze. Wyszedłem, zanim pragnienie ponownie odebrałoby mi zmysły.
Stojąc pod prysznicem próbowałem uporządkować myśli. Cholera, jeżeli ten stary cap, Ugo, będzie się upierał i zażąda dowodów na to, że to nie po moim ugryzieniu Stormy zmieniła się w wilka, to mam przesrane. Wyjdę na kłamcę w oczach całego stada, a to jest dokładnie to, o co walczy Ugo.
Zbiegłem ze schodów, wciągając na siebie czarną koszulkę. Maria krzątała się w kuchni, szykując późną kolację, na której zjawią się Chris i Jay z tą dziewczyną, o którą wciąż suszyła mi głowę Stormy. Liczyłem na to, że dowiem się czegoś o niej, zanim skontaktujemy się z jej stadem.
- Szefie?
Z prawej strony zbliżał się do mnie Aiden wraz z trzema mężczyznami, członkami stada. Ich miny nie wróżyły niczego dobrego. Jasna cholera! Jeden wieczór! Chciałbym w spokoju spędzić chociaż jeden wieczór z własną kobietą.
- Co jest?
- Szefie, syna Kevina zaginął – zameldował najstarszy z mężczyzn. – Szukają go od dwóch godzin.
- Jak to zaginął? Przecież dopiero nauczył się chodzić.
- Ktoś w miasteczku zauważył obcych – wtrącił Aiden. – Kręcili się, udając turystów.
- Syberiany? – warknąłem.
- Istnieje taka możliwość – potwierdził.
Warknąłem, zastanawiając się, jakim cholernym cudem te sierściuchy przemieszczają się tak szybko? Najpierw ta padlina na leśnym parkingu, a teraz dzieciak?
W kilka minut zorganizowałem ekipy, dzieląc ludzi na kilka grup. John również rozesłał swoich, przeczesując teren od miasteczka na zachód. Pojawił się Jay, który przejął wschodnie tereny. Był najlepszym tropicielem, więc wiedziałem, że nie spocznie, dopóki nie odnajdzie małego.
- Do ochrony zostawiam kilku ludzi – rzuciłem do Jay'a kierując się w stronę samochodów. – Chris jest w drodze. Co z dziewczyną?
Jay skrzywił się, zerkając na swój dom. Minę miał taką, jakby żegnał się z budynkiem, spodziewając się, iż po powrocie zastanie kupkę popiołu.
- Zamknąłem ją – wymamrotał. – Szczęśliwa to ona nie była, ale nie miałem innego wyjścia. O resztę będę się martwił po powrocie.
Już w ciszy przebyliśmy drogę do miasteczka. Ludzie musieli złapać trop i zapach, zanim ruszą w teren. Czas gnał jak szalony, a widok ciemniejących z każdą mijającą minutą chmur zapowiadał porządną burzę. Okazało się, że ktoś włamał się do domu Kevina, ogłuszył jego żonę i porwał małego.
CZYTASZ
Stormy
WerewolfStormy - jej dar był przekleństwem, który ściągnął na nią niewyobrażalne cierpienie. Widziała potwory w ludziach i ludzi w potworach. Oczy tego mężczyzny obiecywały jej śmierć, a oczy wilka piekło. Otoczona przez największe stado wilkołaków, musi s...