🐺10🐺

2.4K 257 24
                                    

- Przykro mi, Carter.

Zerwałem się z miejsca słysząc zmęczony głos Christiana. Od ponad ośmiu godzin czekaliśmy z Jay'em i Marią w poczekalni prywatnej części szpitala. Takich jak ten oddziałów mieliśmy kilka w całych Stanach. Drobne rany, czy też złamania potrafiliśmy uleczyć sami, ale zdarzały się wypadki. Takie, w jakim zginął mój ojciec. To dlatego dołożyłem wszelkich starań, żeby powstały takie miejsca. Ludzka krew nam nie pomoże, musimy mieć własną.

Teraz stałem naprzeciwko jednego z najlepszych lekarzy w kraju i nie wiedziałem, co do mnie mówi.

- Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale jej stan jest krytyczny – wyjaśnił mierząc mnie uważnym spojrzeniem.

Maria zaczęła płakać, a każdy dźwięk, jaki z siebie wydawała wbijał się we mnie jak strzała.

- Co to oznacza? – wychrypiałem nie mogąc się poruszyć.

Uchwyciłem zaniepokojone spojrzenie, jakie Chris skierował na Marię i zza jego pleców wyszła młoda pielęgniarka. Zdecydowanie chwyciła starszą od siebie kobietę i wbiła jej w ramię strzykawkę. Powieki Marii zaczęły trzepotać i osunęła się na krzesło. Zaraz po tym do sali weszło dwóch pielęgniarzy prowadząc łóżko. Położyli na nim nieprzytomną Marię i wywieźli.

- Musiałem.

- Wiem – odezwałem się. – Powiedz, co z nią?

- Nie wiem, jak ci to powiedzieć – spojrzał na stojącego pod ścianą Jay'a.

- Nie pierdol tylko mów, Chris! – warknąłem.

Westchnął robiąc krok w moją stronę, dokładnie tak jak Jay. Cholera, czy oni myślą, że zdemoluję ten szpital, czy co?

- W porządku. Dziewczyna ma wstrząs mózgu. Usunęliśmy fragment pękniętej śledziony i wątroby. Ma złamane palce prawej dłoni i złamany nadgarstek oraz skręcone kolano.

Przez kilka sekund analizowałem wymienione przez niego urazy. Coś mi tu nie pasowało.

- To nie są rany zagrażające życiu – powiedziałem, czując jak mój beta zajął pozycję za moimi plecami. Zdałem sobie sprawę, że bezwiednie wysunąłem pazury i z trudem się opanowałem. – Czego mi nie mówisz?

- Miała wcześniej pęknięte trzy żebra, które teraz przebiły płuca. Doszło do krwotoku wewnętrznego.

- I?

- Wstrząs mózgu spowodowany został bardzo silnym uderzeniem. Wygląda na to, że Ben roztrzaskał na jej głowie jakiś drewniany przedmiot. W trakcie operacji udało nam się usunąć wbity fragment.

Spokojnie analizowałem wszystkie informacje, jakie mi przekazał. Nagle coś zwróciło moją uwagę i spojrzałem na Christiana.

- Trzy żebra. Powiedziałeś, że miała wcześniej pęknięte trzy żebra. Co to znaczy?

- Ben ją bił, Carter – wyjaśnił po chwili wahania. - Jej ciało to jeden wieki siniak. Prześwietlenie wykazało, że miała wcześniej złamaną lewą rękę i to w kilku miejscach, nie licząc popękanych żeber. Nie rozumiem, dlaczego od niego nie odeszła.

Ja też tego nie rozumiałem. Jedno było natomiast pewne. Nie pozwolę, żeby umarła. Wiedziałem, jakim potworem jest Ben, gdy pije i bierze narkotyki, a jednak nie zrobiłem zupełnie nic, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo na mojej ziemi. Wkurwiony na brata, skupiłem całą szarpiącą się we mnie wściekłość na niej.

- To nie twoja wina, Carter – odezwał się Jay. – Dziewczyna miała swój rozum, powinna zgłosić go na policję.

- Nie mogła.

StormyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz