🐺26🐺

2.6K 271 15
                                    

Gwiazdeczki, dziękuję ❤️❤️❤️

Stormy

Obudziłam się, czując jak coś ciężkiego przygniata moją klatkę piersiową. Było mi tak gorąco, że próbowałam zrzucić z siebie przykrycie i dać płucom odrobinę więcej powietrza. Coś poruszyło się za moimi plecami a ciężar, który mnie przygniatał, okazał się męskim ramieniem, które przyciągnęło mnie do twardego jak skała torsu. Zapach mężczyzny otoczył mnie z każdej strony.

- Śpij, jeszcze jest wcześnie – odezwał się za mną zaspany, ochrypły głos.

Na Boga! Co on robił w moim łóżku? Wiem, że od kiedy zamieszkałam w tym dużym domu, co najmniej dwukrotnie był w nocy w moim pokoju. Za każdym razem rano wyczułam jego zapach, zapach mężczyzny. Od kiedy pierwszy raz zamieniłam się w wilka, wszystkie moje zmysły się wyostrzyły.

Zmarszczyłam brwi, wyczuwając tym razem coś nowego. Nie tak całkiem, ale tym razem wyraźnie czułam zapach czarnego jak noc wilka. Doskonale potrafiłam rozróżnić te dwa zapachy, choć były integralną częścią tego mężczyzny. Wciągając głęboko powietrze, poczułam jak moja wilczyca zaczyna cicho skomleć. Drapała pazurami, jakby chciała za wszelką cenę wydostać się na zewnątrz.

Mężczyzna za mną drgnął a zapach wilka stał się intensywniejszy niż wcześniej. Ramię, które obejmowało mnie przyciągając do twardej piersi przesunęło się, zsuwając ze mnie cienkie przykrycie. Ogień zmysłowej przyjemności buchnął z jego ciała, ogarniając mnie swoimi płomieniami.

- Na wszystko co święte! Uspokój ją – wychrypiał z jękiem Carter wbijając biodra w moje pośladki.

Ostre długie pazury przesunęły się po moich nagich piersiach, wypalając na skórze ogniście czerwone ślady.

- Stormy, kurwa!

Płonęłam! Z jękiem, którego nie byłam w stanie powstrzymać wygięłam się unosząc plecy w górę. Paliłam się od środka, jakbym zamiast krwi miała w żyłach benzynę. Ognisty żar zwęglał we mnie wszystko, powodując niesamowity ból. Krzyknęłam, czując jak żar sunie w dół, zaciskając płuca i schodzi falą ognia w kierunku bioder.

Otworzyłam oczy z niemym krzykiem uwiezionym we mnie. Wszystko dookoła mnie zmieniło swoje barwy. Widziałam niewyraźny zarys pochylonego nade mną mężczyzny i lśniące bladobłękitne oczy wilka.

- Stormy – głuchy warkot zawibrował na mojej piersi.

Spalone na popiół kości zaczęły twardnieć, oblekając się napiętymi mięśniami i twardą skórą. Rozciągały się z tym znajomym mi już bólem, pieczeniem skóry i przeciągłym wyciem, w które zmienił się mój krzyk. Wyciągnęłam ręce, patrząc jak ostre pazury wbijają się we wnętrze dłoni. Zacisnęłam z całej siły pięści, a ciepła krew ściekała mi po ramionach.

Szarpnął mną kolejny spazm ognia. Odnalazłam błękitne oczy, niemo prosząc o skrócenie cierpienia.

- Pomóż mi.

- Uspokój wilczycę, Stormy – rozkazał zwierzęcym głosem.

- Nie wiem jak... Co się dzieje? Nie! Carter!

Poderwałam ciało, a zaskoczony tym ruchem mężczyzna nie zareagował, gdy wyślizgnęłam się spod niego. Rzuciłam się w stronę okna, ale potężnie umięśnione ramię chwyciło mnie w stalowym uścisku, ponownie przyciskając do materaca. Zaczęłam się szarpać, wciąż krzycząc w głowie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Ból był coraz silniejszy, coraz bardziej ogłuszający. Umierałam...

- Cii, wilczyco – usłyszałam grzmiący w głowie szept, na który mój wilk zareagował głośnym wyciem. – Pomogę ci, tylko uspokój ją.

StormyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz