Szlag mnie zaraz trafi, pomyślałem wychodząc na zewnątrz. Ta kobieta doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Nie mówi, ale jej myśli są jak krzyk w moich uszach. Wytrzymałem te jej bajdurzenia, dopóki nie zaczęła zachwycać się Jay'em i Christianem. Wściekłem się jak cholera. Z zazdrości miałem ochotę w coś przywalić, roztrzaskać na kawałki. Czy ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że rozpala mój gniew takimi myślami? Jak niewiele brakowało, żebym stracił nad sobą kontrolę? Zacisnąłem szczękę.
- Coraz bardziej lubię tą dziewczynę - usłyszałem głos bety.
Rzuciłem mu wściekłe spojrzenie, a ten bydlak zaśmiał mi się w nos. No jak Boga kocham... Zaraz zmażę mu ten wredny uśmieszek z tej przystojnej gęby.
- Zaczynasz mnie wkurwiać. - Ostrzegłem. - Trzymaj się od Stormy z daleka i zajmij się tą wściekłą kotką, którą masz w domu.
- Bez obaw, przyjacielu. Mój kotek już niedługo zacznie ocierać się o moje nogi, mrucząc i łasząc się do ręki.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć, przyjacielu - odpowiedziałem a każde słowo aż ociekało ironią. - Nie wtedy, gdy musisz ją wiązać jak prosiaka na ruszcie, żeby nie spieprzyła przez okno.
- Panowie - odezwał się Christian widząc jak Jay zaciska gniewnie pięści. - Dość już tego przekomarzania się ku uciesze publiczności. Jakbyście zapomnieli, mamy ważniejsze sprawy na głowie.
Miał cholera rację, pomyślałem, ale rzuciłem jeszcze ostatnie spojrzenie na Jay'a. Odpowiedział mi tym samym i... Kurwa! Jeszcze nigdy nie kłóciliśmy się o kobietę, o żadną. Chcesz bierz albo możemy się podzielić. Tak było od lat i nigdy żadna z nich nie była na tyle ważna, żeby któryś z nas chciał ją zachować tylko dla siebie.
Żadna, dopóki nie pojawiła się Stormy. Ta jedna kobieta potrafiła bez problemu osiągnąć to, co nie udało się innym. Tej jednej nie chciałem oddać nikomu, tą jedną chciałem mieć tylko dla siebie. Na zawsze.
Zwierzak we mnie aż zamruczał rozkosznie. Nie wiedziałem co się dzieje, ale całkiem podobała mi się myśl, że ta mała złośnica będzie należeć do mnie. Warknąłem starając się uspokoić. Znaliśmy się z chłopakami od szczeniaka, byliśmy więcej niż przyjaciółmi i nigdy wcześniej nie miałem ochoty wydusić z nich ostatniego oddechu, bo jakaś kobieta zachwyciła się ich ciałami. To wszystko wina tej rudej kusicielki, pomyślałem gniewnie. To ona swoimi sztuczkami próbuje nas skłócić...
- Przestań! Doskonale wiesz, że ona taka nie jest.
Szarpnąłem głową w stronę Christiana. Również nim się zachwycała. Spędził z nią najwięcej czasu. Szlag! Widział ją zupełnie nagą i...
- Na miłość boską! Odjebało ci? Jestem lekarzem, do jasnej cholery...
Jezu! Co się ze mną dzieje?
Odetchnąłem głęboko, starając się uspokoić i wyrzucić z głowy niepokojące myśli o Stormy. Zajmę się tym później, postanowiłem. Znacznie później. Tak, abym miał czas uspokoić wrzący we mnie ogień.
Spojrzałem na Jay'a. Nie był wkurzony, ale ten jego błysk w oku... Naprawdę, jak nie przestanie mnie prowokować, to prędzej czy później zaproszę gnojka na nocny maraton. Jak pozbawię go kilku kłaków to się w końcu opamięta.
- Z miłą chęcią, stary.
Nie zdążyłem odpowiedzieć na tę bezczelną prowokację, gdy za plecami poczułem obecność Stormy. Moje mięśnie spięły się w oczekiwaniu na to co zrobi. Poprzednio, zanim zirytowała mnie tymi bzdurami o wilkach, dotknęła mnie. Dwa razy... Nieważne, że nie był to dotyk jakiego pragnąłem, a raczej próba zwrócenia na siebie uwagi. Muszę przyznać, że zupełnie nie przypominała tej zaszczutej dziewczyny, która uciekała, gdy tylko się do niej zbliżyłem. Teraz patrzyła na mnie z wyzwaniem w tych chabrowych oczach i na krok mi nie ustępowała. Oswojenie jej będzie rozkosznie wspaniałe.
CZYTASZ
Stormy
WerewolfStormy - jej dar był przekleństwem, który ściągnął na nią niewyobrażalne cierpienie. Widziała potwory w ludziach i ludzi w potworach. Oczy tego mężczyzny obiecywały jej śmierć, a oczy wilka piekło. Otoczona przez największe stado wilkołaków, musi s...