- Są mocno odwodnieni i poważnie niedożywieni. Długowłosy er-Technoblade ma trochę za małą wagę, jak dla mnie, więc chciałbym zastosować dietę wzbogaconą w kalorie, żeby nabrał masy, ale poza odwodnieniem i niedożywieniem jest całkiem zdrowy. - Bad powiedział ze zbyt optymistycznym uśmiechem, zanim nagle zniknął z jego twarzy:
- To Wilbur. Bardziej martwię się o jego płuca. Z tego, co mogę wywnioskować, powodem, dla którego Technoblade jest o wiele mniejszy od swojego brata, jest prawdopodobnie to, że Wilbur zachorował i Technoblade zaczął rezygnować z jedzenia, aby zachować siły.
Bliźniacy leżeli obecnie przed nim, zwinięci razem w jednym z kilku łóżek ustawionych wzdłuż ścian kliniki Bada. Techno owinął ramię wokół Wilbura, ale nie w sposób, który zakłócałby pracę maszyn. Na początku spali w oddzielnych łóżkach, ale obaj mężczyźni szybko odkryli, że ich stan zdawał się pogarszać, jeśli nie byli obok siebie. Więc Phil wziął Techno w ramiona i położył obok brata.
Wilbur był obecnie podłączony do wielu maszyn zasilanych czerwonym kamieniem, które wyświetlały jego parametry życiowe. Początkowo mówiono o założeniu rurki, aby biednemu chłopcu pomóc oddychać, ale pomysł ten szybko został uchylony, gdy się o tym dowiedział.
Wilbur tak mocno walczył z tym pomysłem, ale zapalenie płuc praktycznie zatapiało jego klatkę piersiową płynem i dziecko ledwo mogło oddychać. Kiedy więc Bad przyniósł igłę pełną środka przeciwbólowego, Wilbur prawie ją zgubił, w desperacji ściskając Phila i wrzeszcząc z całych sił (co nie okazało się zbyt głośne):
- Nie! Nie! Proszę! Nie chcę tego! Proszę, Phil.Philza pozwolił chłopcu wpaść w jego ramiona. Dziecko wbiło mu dłonie w ramiona i przylgnęło do niego niczym lina ratunkowa. Phil otoczył chłopca ramionami, delikatnie go kołysał i powiedział do niego cichym głosem:
- Wszystko będzie dobrze, Wilbur. Wszystko, co zrobi, to pomóc ci zasnąć, abyś mógł pozwolić twojemu ciału na regenerację. Nic więcej.Dłonie Wilbura wpiły się w płaszcz jeszcze bardziej, rozdzierając materiał paznokciami. Z ostrożnością spojrzał na strzykawkę i w końcu krzyknął:
- Nie! Nie! Nie! Nie pozwól im mnie skrzywdzić! Proszę! Obiecałeś!- Nikt już nigdy cię nie skrzywdzi, Wilbur. - rozległ się głos i Phil odwrócił się i zobaczył swoją żonę stojącą w drzwiach z wyciągniętymi ramionami. Wilbur natychmiast na nią wpadł, przylgnął do Kristin i szlochał w jej spódnicę. Pozostał tam przez chwilę, po czym nagle szarpnął się do tyłu, a jego małe, wątłe ciało zwinęło się w sobie, gdy jego ciałem wstrząsnął kolejny atak.
- Proszę... nie. Mogę oddychać samodzielnie, nie chcę tego! Proszę, pozwól mi spróbować! - Wilbur powiedział przez kaszel, który szarpnął całym jego ciałem. Chłopiec odsunął się od Kristin i bezpiecznie poprawił na twarzy nowe okulary, które dostał.
Jego żona uklękła przy chłopcu i powiedziała cicho:
- Wilbur. Jeśli pozwolimy ci nie mieć rurki, musisz pozwolić nam założyć maskę do oddychania.Wyraz twarzy Wilbura zmarszczył się i wyglądał, jakby chciał być gdziekolwiek indziej na świecie, tylko nie tutaj. Chłopiec załamał ręce, opuszczając brodę na klatkę piersiową i zapytał ostrożnie:
- Co w tym jest? Co jest w powietrzu?- To tylko tlen, Wilbur. Trochę inny niż powietrze w pomieszczeniu, ale pomoże ci oddychać.
- Czy to zaboli? - głos Wilbura drżał. Cofnął się powoli od Kristen, zbliżając się do miejsca, gdzie spokojnie spał jego brat.
- To całkowicie bezpieczne. To nie będzie bolało ani trochę. - po tym chłopak z kręconymi włosami w końcu ustąpił, był zbyt zmęczony, aby podjąć dalszą walkę. Jego ciało było tak słabe od walki o przetrwanie przez tak długi czas i był zmęczony próbami. W końcu skinął głową dorosłym stojącym przed nim z pokonaną miną i pozwolił im założyć małą maskę zakrywającą usta i nos.
CZYTASZ
The Golden Phoenix //PL
FanfictionW jego snach zawsze był jakiś głos. Miękki, melodyjny głos, który śpiewał kołysankę ich matki. Bardziej monotonny, ale równie kochający głos, który obiecał, że pewnego dnia nauczy go walczyć, oczywiście gdy będzie już wystarczająco duży. Kochający g...