4. Wilbur gryzie kogoś w tym rozdziale

35 2 50
                                    

- Są mocno odwodnieni i poważnie niedożywieni. Długowłosy er-Technoblade ma trochę za małą wagę, jak dla mnie, więc chciałbym zastosować dietę wzbogaconą w kalorie, żeby nabrał masy, ale poza odwodnieniem i niedożywieniem jest całkiem zdrowy. - Bad powiedział ze zbyt optymistycznym uśmiechem, zanim nagle zniknął z jego twarzy:

- To Wilbur. Bardziej martwię się o jego płuca. Z tego, co mogę wywnioskować, powodem, dla którego Technoblade jest o wiele mniejszy od swojego brata, jest prawdopodobnie to, że Wilbur zachorował i Technoblade zaczął rezygnować z jedzenia, aby zachować siły.

Bliźniacy leżeli obecnie przed nim, zwinięci razem w jednym z kilku łóżek ustawionych wzdłuż ścian kliniki Bada. Techno owinął ramię wokół Wilbura, ale nie w sposób, który zakłócałby pracę maszyn. Na początku spali w oddzielnych łóżkach, ale obaj mężczyźni szybko odkryli, że ich stan zdawał się pogarszać, jeśli nie byli obok siebie. Więc Phil wziął Techno w ramiona i położył obok brata.

Wilbur był obecnie podłączony do wielu maszyn zasilanych czerwonym kamieniem, które wyświetlały jego parametry życiowe. Początkowo mówiono o założeniu rurki, aby biednemu chłopcu pomóc oddychać, ale pomysł ten szybko został uchylony, gdy się o tym dowiedział.

Wilbur tak mocno walczył z tym pomysłem, ale zapalenie płuc praktycznie zatapiało jego klatkę piersiową płynem i dziecko ledwo mogło oddychać. Kiedy więc Bad przyniósł igłę pełną środka przeciwbólowego, Wilbur prawie ją zgubił, w desperacji ściskając Phila i wrzeszcząc z całych sił (co nie okazało się zbyt głośne):
- Nie! Nie! Proszę! Nie chcę tego! Proszę, Phil.

Philza pozwolił chłopcu wpaść w jego ramiona. Dziecko wbiło mu dłonie w ramiona i przylgnęło do niego niczym lina ratunkowa. Phil otoczył chłopca ramionami, delikatnie go kołysał i powiedział do niego cichym głosem:
- Wszystko będzie dobrze, Wilbur. Wszystko, co zrobi, to pomóc ci zasnąć, abyś mógł pozwolić twojemu ciału na regenerację. Nic więcej.

Dłonie Wilbura wpiły się w płaszcz jeszcze bardziej, rozdzierając materiał paznokciami. Z ostrożnością spojrzał na strzykawkę i w końcu krzyknął:
- Nie! Nie! Nie! Nie pozwól im mnie skrzywdzić! Proszę! Obiecałeś!

- Nikt już nigdy cię nie skrzywdzi, Wilbur. - rozległ się głos i Phil odwrócił się i zobaczył swoją żonę stojącą w drzwiach z wyciągniętymi ramionami. Wilbur natychmiast na nią wpadł, przylgnął do Kristin i szlochał w jej spódnicę. Pozostał tam przez chwilę, po czym nagle szarpnął się do tyłu, a jego małe, wątłe ciało zwinęło się w sobie, gdy jego ciałem wstrząsnął kolejny atak.

- Proszę... nie. Mogę oddychać samodzielnie, nie chcę tego! Proszę, pozwól mi spróbować! - Wilbur powiedział przez kaszel, który szarpnął całym jego ciałem. Chłopiec odsunął się od Kristin i bezpiecznie poprawił na twarzy nowe okulary, które dostał.

Jego żona uklękła przy chłopcu i powiedziała cicho:
- Wilbur. Jeśli pozwolimy ci nie mieć rurki, musisz pozwolić nam założyć maskę do oddychania.

Wyraz twarzy Wilbura zmarszczył się i wyglądał, jakby chciał być gdziekolwiek indziej na świecie, tylko nie tutaj. Chłopiec załamał ręce, opuszczając brodę na klatkę piersiową i zapytał ostrożnie:
- Co w tym jest? Co jest w powietrzu?

- To tylko tlen, Wilbur. Trochę inny niż powietrze w pomieszczeniu, ale pomoże ci oddychać.

- Czy to zaboli? - głos Wilbura drżał. Cofnął się powoli od Kristen, zbliżając się do miejsca, gdzie spokojnie spał jego brat.

- To całkowicie bezpieczne. To nie będzie bolało ani trochę. - po tym chłopak z kręconymi włosami w końcu ustąpił, był zbyt zmęczony, aby podjąć dalszą walkę. Jego ciało było tak słabe od walki o przetrwanie przez tak długi czas i był zmęczony próbami. W końcu skinął głową dorosłym stojącym przed nim z pokonaną miną i pozwolił im założyć małą maskę zakrywającą usta i nos.

The Golden Phoenix //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz